Wszystko słyszałam
Fred chodził tam i spowrotem. Tej nocy prawie w ogóle nie zmrużył oka. Nie potrafił. Cały czas myślał o Inie. Chciał być teraz przy niej, jednak nie mógł.- Fred, idź w końcu spać. - bruknął przez sen George. Wczoraj pokłócił się z Angeliną. Sam nie wiedział czy tak naprawdę ją kochał, może to było tylko chwilowe? Lecz wiedział, że jego brat przechodzi teraz bardzo trudny okres w życiu. Przecież, jako jego brat bliźniak doskonale był świadom tego, jak bardzo Fred kochał Inę. Zastananawiało go, dlaczego obydwoje jeszcze się nie skapnęli, że są dla siebie stworzeni. - A, zresztą. Na twoim miejscu też bym pewnie nie poszedł. Pisała coś ostatnio?
- List.. - odrzekł Fred, nadal krążąc po pomieszczeniu. George zaczął się zastanawiać czy zaraz po meblach nie będzie chodził.
- I co w nim było? - spytał, podnosząc się do pozycji siedzącej. Fred nic nie odpowiedział, tylko podszedł do szafki nocnej, otworzył ją, wyciągnął z niej pergamin, po czym podał go do ręki brata. George uważnie przeczytał każdą linijkę słów. - No nareszcie, któreś z was odważyło się to powiedzieć. - odetchnął z ulgą młodszy z bliźniaków.
Fred spojrzał na niego pytająco.
- No ty głupi czy głupi? Sama przyznała, że jest coś między wami więcej, niż tylko przyjaźń.
- To znaczy.. - szepnął do siebie Fred. - Że ona coś do mnie czuje!
- Tak, to właśnie to znaczy. Widać, że z wiekiem człowiek głupieje. - dopowiedział George, za co dostał poduszką od Freda. - Stary, gdzie ty idziesz do cholery? Jest szósta nad ranem.
- Idę po Inę, albo żyję z nią, albo zginę z nią. - i w pośpiechu wybiegł z pokoju.
***
Ina obejrzała się w lustrze. W taflii lustra była zwykłą, fioletowłosą dziewczyną w białej, ciągnącej się za nią sukni. W prawdzie, była niewolniczką własnej ciotki, która zmuszała ją do wyjścia za mąż. Jej słowo nie było tu ważne. Na twarzy miała tonę makijażu, nałożonego przez służące Vegas. Według Iny nie wyglądała ładnie. Szczerze, wolała siebie bez makijażu. Cała tak zwana „tapeta" zakrywała charakterystyczne u dziewczyny piegi, które tak bardzo uwielbiała. Gdy widziała siebie w lustrze, jej wyobraźnia, wyobrażała sobie Freda u jej boku. Ktoś zapukał do drzwi pomieszczenia, w którym się znajdowała. Delikatnie starła wilgotny policzek i podeszła do drzwi.
- Pani Malfoy, co pani tu robi? - spytała, wpuszczając kobietę do środka.
- To twoja jedyna szansa na ucieczkę. Nie pilnują drzwi oraz bram. Jeśli szybko stąd uciekniesz.. Możesz wyjść z tego żywa. - odparła Narcyza. Miała wory pod oczami i chociaż, nie dawała po sobie tego poznać, to wyglądała na zmęczoną. Wszystko było takie dziwne. Dosłownie wszystko.
- Nie pierwszy raz, pobiegnę w sukience. - rzekła. Popatrzyła na białe drzwi, ozdobione złotymi zdobieniami. Przez chwilę się zawahała. Co jeśli nie udało jej by się stąd wydostać? Mimo to, spróbowała. Pozbyła się śnieżnych butów na obcasach, które i tak ją uwierały, po czym wybiegła na boso z pokoju, niczym jakaś postać z bajki.
Biegła, co sił w nogach, a czuła się jakby biegła w zwolnionym tempie. Liczyły się sekundy. Było tyle korytarzy, prowadzących do nikąd, ale Ina wiedziała w którą stronę ma biec. Przecież nie po to szpiegowała przez ostatnie dni, żeby teraz nie wiedzieć, gdzie jest te cholerne wyjście. Marzyła tylko o jednym. O wydostaniu się z tego domu, jak najszybciej, co utrudniała jej długa sukienka, lecz nie przejmowała się tym. Nagle wpadła na kogoś. Jej serce w tym momencie na chwilę się zatrzymało, a potem znowu wróciło do pracy. Uspokoiły ją brązowe tęczówki, które zawsze mówiły, że będzie dobrze.
- Fred! - zawołała, rzucając się mu na szyję, gdy zdala sobie sprawę z tego, co zrobiła zarumieniona odsunęła się od niego. - Ale jak?
- Musimy uciekać. Idą tutaj. Nie mogę cię drugi raz stracić. - odparł Weasley. Rudowłosy złapał ją za rękę, i ruszył w stronę wyjścia. Musiał przyznać, że w białej sukni wyglądała niesamowicie.
Kiedy już myśleli, że im się udało.. Zmylna nadzieja. Wielkie wrota rezydencji były zamknięte. Usłyszeli kroki zbliżające się do nich. Jasmina zerknęła na na Weasley'a. Czy to była ostatnia szansa, żeby to powiedzieć? Nie miała pewności, że wyjdą z tego żywi.
- Fred, wiem, że to nie jest odpowiednia pora, ale ja muszę ci coś powiedzieć. - powiedziała Ina, łapiąc chłopaka za rękę. - Wszystko słyszałam. To co mówiłeś w szpitalu. Udawałam, że nie. Nawet nie wiem dlaczego. Kocham cię, chyba od zawsze. Tylko zrozumiałam to o wiele za późno, niż powinnam. - wyznała. Do Weasley'a przez chwilę nie docierały słowa przyjaciółki. Czy on już umarł? Czy Ina właśnie przyznała, że też coś do niego czuje? Nagle wszystko nabrało sensu. Dosłownie wszystko.
Uśmiechnął się do niej, po czym przytulił ją do siebie, jeżeli mieli już teraz umrzeć, to razem. Choć modlił się, żeby chociaż ona przeżyła.Nie zauważyli, kiedy śmierciożercy się zjawili. Stali otoczeni przez prawie wszystkich śmierciożerców, w tym Madeline Vegas. Powoli dochodzili do nich z uszykowanymi w dłoni różdżkami.
- Jaki piękny widok. - syknęła Madeline. Jej siostrzenica z zdrajcą krwi? To nie do opisania. - Dla takich, jak wy to nawet bym dużo zaklęć nie marnowała, tylko od razu jedno, silne zaklęcie, po którym ty. - wskazała na Inę. - I twój księciunio. - pokazała na Freda. - Zapadniecie na wieczny sen
Jednym słowem. Umrzecie.Gdy Vegas zamachnęła się różdżką, nie wiadomo skąd w korytarzu pojawili się aurorzy z rodziną Weasley'ów. Prędko zajęli się śmierciożercami, którzy chcieli walczyć, ale tak czy tak dobro wygrało. Jedynie Madeline Vegas stawiała największy opór, aż nagle zaczęła uciekać. Ina, jak najszybciej wystartowała za nią. Chciała to skończyć. Tu i teraz. Spotkały się na sali bankietowej.
- No, dalej! Na co czekasz? Zabij mnie! - krzyknęła wściekła kobieta.
Ina długo walczyła z własnymi myślami.
- Ból. - szepnęła. Ciotka dziewczyny ponownie zwinęła się z bólu. Gravity napędzały negatywne emocje. Prawdę mówiąc, chciała ją zabić. Chciała zrobić to osobiście.
- Ina, nie. - usłyszała głos Freda. Głos, który przyprawiał ją o ciepłe dreszcze.
- Zabiła moich rodziców. Powinna umrzeć.. - wysyczała przez łzy. - Życzę jej śmierci..
- Nie jesteś taka. - powiedział, zbliżając się do niej. Zielonooka popatrzyła na niego, po czym na ciotkę, która nieruchomo leżała na podłodze.
- Masz rację. Nie jestem taka.. - zgodziła się z nim. Fred przytulił ją do siebie.
- Już wszystko będzie dobrze. - wyszeptał, głaszcząc dziewczynę po włosach.
***
Po wszystkich nieprzyjemnych chwilach, smutkach, zmartwieniach, miał ją w końcu w swoich ramionach. Nareszcie była bezpieczna. Znajdowali się w Norze. Ina spała w ramionach starszego z bliźniaków. Vegas, jak i innych śmierciożerców aresztowano, jednak nikt nie wiedział, gdzie podział się Voldemort i co planował. Wojna nadal się nie skończyła, lecz teraz liczyło się tylko to, że Gravity była cała i zdrowa. Jeszcze nie rozmawiali o ich relacji. Jedno było pewne. Obydwoje nie mogą żyć bez siebie.
CZYTASZ
Kiedy cię poznałem // Fred Weasley
FanfictionNa wstępie, naprawdę nie wiem czym ta opowieść Was tak oczarowała. Nie jest doskonała, pisałam ją jako nie doświadczona amatorka, ale serdecznie zapraszam Was w moje progi. Co tu pisać. Miłość Freda Weasley'a. Wiadomo że, o takiej tematyce opowiada...