Rozdział 14

1K 51 57
                                    


Leśne duszki

Minął tydzień. Ina wyszła ze szpitala. U Freda znowu włączył się radar opiekuńczości, i traktował Inę jak małą dziewczynkę. Dziewczyna tylko wywracała oczami, na jego komentarze dotyczące nowych kawałów. George, już chyba z dziesiątki razy sprawdzał, czy nie podmienili mu brata.

- Fred, nic mi się nie stanie. Pójdę tylko do lasu. - powiedziała Ina, ubierając na siebie luźną bluzę.

- Czy to moja bluza? - spytał, rozpoznając faktycznie swoją bluzę.

- Tak. Jest chłodny wieczór. Chyba nie muszę ci przypominać, że twoja mama kazała mi się ciepło ubrać. - odparła, chwytając w ręce swoje buty.

- I to dlatego idziesz w krótkich spodniach? - zadał kolejne pytanie.

- No dobra. Idę spotkać się z Oliverem, bo przyjechał.. - wyznała Jasmina, a serce rudzielca pękło na tysiąc kawałków.
Myśl o tym, że Ina mogłaby być z Oliverem nie dawała mu spokoju, była okropna.

- Ina Wood? Nie, gdzie. Ina Weasley. Tak to napewno wypali. - pomyślał trochę zły.

- Och. - wywróciła oczami, podchodząc do przyjaciela. Obeszła go od tyłu, owijając swoje dłonie w okół jego szyji. - Wiem, że się o mnie martwisz, ale Oliver nie gryzie.. - zaśmiała się. - Chyba, że się zakochałeś w Oliverze, to wiesz. - zażartowała. Fred wykorzystał okazję, że dziewczyna nie jest skupiona. Przerzucił ją przez ramię, kładąc na stół.

- Bądź ostrożna, jasne? - upewnił się, patrząc w jej zielone oczy. Gravity uśmiechnęła się do niego. Ich usta dzielił centymetr, i już mieli się pocałować, gdy ktoś im przeszkodził.

- Wy wiecie, że od takiego czegoś są łóżka, co nie? - usłyszeli roześmiany głos George'a. Obydwoje spłonęli rumieńcem. Ina od razu wzięła swoje rzeczy, i wyszła wcześniej żegnając się w bliźniakami.
Wychodząc tylko usłyszała głos Freda.

- George, jesteś idiotą.

Udała się w miejsce, gdzie miała się spotkać z Woodem.

- Cześć. - przywitała się. - Chyba twoja dziewczyna nie ma nic przeciwko, że ze mną wychodzisz? - zaśmiała się.

- Nie, no co ty? - odpowiedział chłopak. - Czego dokładnie szukasz? - spytał.

- Leśnych duszków. Pomogą mi. Muszę się czegoś dowiedzieć. Czegoś bardzo ważnego. - odpowiedziała wsiadając na miotłę Wooda.

Chłopak odepchnął się lekko na miotle i razem wznieśli się nad ziemią. Fioletowowłosa oplotła rękami pas Olivera. Zawsze leciała tak z Fredem nad błoniami w Hogwarcie.

- Powinnaś mu powiedzieć. - powiedział przerywając ciszę. Ina zmarszczyła brwi.

- Co? - spytała. Tak naprawdę domyślała się o co chodzi brązowowłosemu. Delikatnie się zarumieniła.

- Co czujesz do Freda. Widać jak na niego patrzysz. - odparł.

- Tak jak ty na Theę.. - uśmiechnęła się do niego. Jako pierwsza z nielicznych, dowiedziała się, że spotyka się z córką reportera Quidditcha - Theą Alvarez. Bardzo się z tego cieszyła. - No weź. Masz szczęście, że trafiłeś na kogoś takiego jak Thea. To idealna dziewczyna.

- Wiem. - przyznał jej rację. - To tu. - wylądował na ziemi, przed wejściem do lasu. - Jesteś pewna, że chcesz iść tam sama?

- Tak. Jak nie wrócę za piętnaście minut, możesz zacząć się martwić. - zaśmiała się schodząc z miotły, a potem pognała do „Bajkowego Lasu".

Bajkowy Las był jednym z mało zauważalnych miejsc, którego bali się Śmierciożercy. Dlaczego się bali? To było proste. Las zamieszkiwały magiczne duszki, takie jak na przykład Leśne Duszki. Choć były one bardzo małe, bo były mniejsze od elfa, to miały ogromną moc, która była bardzo potrzebna Inie. Każdy z rodziny Gravitów, miał swojego duszka. Ina liczyła, że spotka swojego.

- Jolly! Jesteś tutaj? - zawołała.

- Ina! - usłyszała głos swojej duszki, która, gdy tylko ją zobaczyła podleciała do niej. Jolly była małą duszką. Jej skórka miała odcień pudrowego różu, miała duże niebieskie oczy, a jej włosy miały malinową barwę. Sama była ubrana w różową sukienkę, która ciągła się za nią. - Jak ja cię dawno nie widziałam! Wow, jak ty wyrosłaś. Masz już chłopaka? Narzeczonego? Męża? - spytała kładąc swoją drobną rączkę na policzek Iny.

- Jeszcze czego, Jolly. Wiem, że jesteś duszką miłości, ale nie musisz mi od razu ślubu planować. Jestem na to za młoda. - zażartowała Ina. Duszka była taka mała, że na spokojnie mogła zmieścić się w dłoni zielonookiej.

- Opowiadaj. Czy coś się stało? - zapytała widząc, że coś męczy jej właścicielkę. - Oo. Ina. Zakochałaś się.

- Co? Nie. To nie to. - zaprzeczyła, lecz Jolly nie dała za wygraną.

- Widzę to w twoich oczach. - stwierdziła jakby to była rzecz oczywista. - Rude, a nawet ogniste włosy, brązowe, hipnozujące oczy. Ah, ideał. - westchnęła.

- Dobra. Ugh. Nic przed tobą nie umknie. Porozmawiamy o tym później, dobrze? Zabiorę cię ze sobą. Teraz potrzebuję twojej pomocy w czymś innym.

- Do usług. - pisnęła podekscytowana.

Ina opowiedziała o swoich podejrzeniach co do ciotki, Jolly z miłą chęcią pomogła jej w jednej, małej sprawie.

Oliver odechnął z ulgą, kiedy ujrzał Inę całą i zdrową. Już zaczynał się martwić.

- Czternaście minut. Czternaście minut! Chcesz, żebym tu na zawał padł?

- Oj, nie denerwuj się tak, bo łysy będziesz. - zaśmiała się Ina. Dziewczyna jak obiecała, tak zrobiła. Zabrała małą Jolly ze sobą. Może zaprzyjaźni się z Anthonym?

Osiemnastolatka wróciła do Nory. Po cichu poszła sprawdzić co u Anthony'ego, lecz nie było go w pokoju. Na jej twarz wkradł się ciepły uśmiech, gdy jej oczom ukazali się śpiący w pokoju Freda Anthony i Fred. Malec przytulony był do Weasleya. Jasmina podeszła do łóżka okrywając obydwóch kocem. Nachyliła się nad nimi, najpierw pocałowała swojego brata, dopiero później musnęła ręką policzek rudowłosego i pocałowała w czoło, po czym opuściła pokój.

- A nie mówiłam, że miłość? - spytała uśmiechając się Jolly, na co Ina tylko westchnęła.

Kiedy cię poznałem // Fred Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz