Rozdział 7

1.1K 53 32
                                    


Dlaczego jestem takim debilem?

Przyjaciele Iny, szukali jej wszędzie. Nawet poprosili o pomoc opiekunkę Gryffindoru.
Nikt nie wiedział gdzie ona jest, a odpowiedź na to pytanie było proste. Wystarczyło pomyśleć dokąd Ina wybierała się za każdym razem, kiedy była smutna lub przygnębiona. Do bezpiecznego miejsca, w którym można ukryć się i poukładać myśli.

Ina nadal leżała na trawie w Pokoju Życzeń śniąc swój sen. Śniła o wszystkich swoich marzeniach. Czuła się jakby była pod skrzydłem anioła. Jej włosy idealnie ułożyły się na zielonej trawie, a na głowie wyrósł jej wianek z kwiatami.
Ona spała, a jej przyjaciele się o nią martwili.
To są prawdziwi przyjaciele.

Tymczasem cała paczka w dalszym ciągu szukała dziewczyny. Angelina i George przeszukali całe boisko i ogród. Hermiona i Ron szukali ją w domitorium Gryfonów. Harry i Ginny przepatrywali wszystkie kąty jadalni, kuchni, czy nawet łazienek. A Percy i Lizzie węszyli po korytarzach Hogwartu.

- ,,Gdzie ona może być?" - spytał sam siebie Percy w myślach.

Nagle coś go oświeciło. Jasmina chodziła tylko do jednego miejsca. Wiedział doskonale gdzie jest. Wystarczyło tylko ruszyć tym rudym łbeb i odpowiedź sama przyszła mu na myśl.

- Wiem gdzie może być - oznajmił zatrzymując się. Nie czekając na oddźwięk Lizzie, złapał ją za rękę i pociągnął za sobą.

Jeszcze nigdy w życiu nie bał się o nią, tak jak teraz. Był pewien, że ona wszystko zniesie byle nie kłótnie z Fredem. Fred był dla niej ważny, najważniejszy.

Wbiegli do Pokoju Życzeń, a tam ujrzeli śpiącą Inę.
Nic dziwnego, dziewczyna uwielbiała spać. Była taką śpiącą królewną.

Obudzili ją, fioletowowłosa przestraszyła się, bo nie wiedziała ile tak spała.

- Jak długo spałam? - spytała po chwili gdy już się przebudziła.

- Jakieś cztery godziny - odpowiedziała Lizzie.

- Wszyscy się martwiliśmy, Fred dostał karę, ale pielęgniarka zabrała go do skrzydła szpitalnego. Miał niby coś w oczach - wytłumaczył Percy, przy tym, pomagając jej wstać.

Ina chociaż długo spała to i tak była zmęczona i słaba. Kiedy wstała z pomocą Percy'ego, zakręciło się jej w głowie. Rudowłosy zabrał ją na ręce, po czym, cała trójka opuściła pomieszczenie i udała się do domitorium Gryfonów. Lizzie zwołała wszystkich poszukujących Iny do pokoju, w którym mieszkają Angelina, Lizzie, Jasmina i jeszcze dwie gryfonki. Ina leżała na łóżku w ciszy, cała blada i zapłakana. Przypomniało jej się o Fredzie. Zamknęła oczy i straciła przytomność. Była całkowicie zimna. Gdy się obudziła, znajdowała się w szkolnym szpitalu. Otworzyła oczy ale szybko je zamknęła bo światło ją raziło. Chwilę pomrógała aż jej oczy przyzwyczaiły się do światła. Czuła że ciało ją boli. Była blada jak ściana. Nie pamiętała co się stało. Chciała się podnieść jednak głos pani Pomfrey jej w tym przeszkodził :
- Leż kochana.. pomogę Ci przejść do twojego pokoju.

Pielęgniarka za pomocą magii przeniosła Inę do jej pokoju, gdzie prawie udusiły ją jej przyjaciółki. Poppy Pomfrey nakazała Jasminie odpoczynek w łóżku, a Lizzie i Angelina powiadomiły innych o powrocie przyjaciółki.

Tymczasem Fred leżał nadal w skrzydle szpitalnym. Uzdrowiciele zawiadomieni przez wicedyrektorkę stwierdzili, że chłopak był pod wpływem amortencji oraz uroku złości. Rozumiał wszystko w negatywny sposób, a do tego dochodziła amortencja, więc widział pozytywnie tylko Mylene. Dziewczyna przyznała się do winy. Właśnie, to ona podała mu Amortencję, którą ukradła profesorowi Slughorn' owi.
A urok złości wzięła z działu ksiąg zakazanych. Dostała karę i odjęto punkty krukonom, oraz wezwano jej rodziców. Fred obudził się i popatrzył zszokowany na swoich trzech braci i Harry'ego, którzy stali nad jego łóżkiem. Mężczyźni wszystko mu odpowiedzieli. Właśnie wszystko! Fred nie mógł w to uwierzyć, on uderzył.. Inę. Czuł się potwornie...

- Stary... Musisz to naprawić - powiedział po chwili George.

- Znając Inę wyzwie mnie od debila.. bo nim jestem - posmutniał rudowłosy, a potem wstał i podążył do wyjścia.

- Panie Weasley! Proszę wracać do łóżka! - wrzasnęła oburzona pielęgniarka, która wstała od biurka odciągając się od wypełniania papierków. Była zła jak osa, aczkolwiek Fred nie zrezygnował.

- Lecę naprawić to co spierdoliłem. Jestem największym debilem na świecie! - odrzekł wychodząc szybko tak że nikt nie dał rady go zatrzymać. Nawet nie zawahał się przekląć przy pielęgniarce.

- Ah ta miłość - pokręciła głową Pomfrey uśmiechając się pod nosem i wróciła do poprzedniego zajęcia.

Kiedy cię poznałem // Fred Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz