🦅/22. Impreza u Starka

706 21 0
                                    

Imiona dziewczyn:

Stark  -LILY
Steve-VIVIAN
Bruce-GRACE
Bucky-ROSE
Clint-RONNIE
Loki-INES
Thor-ASTRID
Quill-KELLY
Strange-ISABELLE
Scott-NESSA
Sam-AMBER
Vision-LARA
T’Challa-CHARLOTTE

-Tylko zachowuj się porządnie, Sam.

-Dobrze mamo sarknął mężczyzna po czym pocałował cię w czoło. 

Chwilę później dołączyła do was Vivien z Rogersem oraz Rose z Buckym.

 -Cześć, słońce!-krzyknęła Vivi w twoją stronę i posłała szeroki uśmiech.

 -Piękna Vivien!-odkrzyknął Wilson.

Wybuchnęłaś śmiechem, słysząc wymianę zdań. Ich przyjaźń była oparta na relacji nieznoszących się bliźniąt. które i tak kochały się nad zycie. Przypominali ci często ciebie i Morgana, gdy lata temu dzieliliście jeszcze wspólny pokój. 

 -Nie mówiłam do ciebie, baranie-wystawiła mu język, a Sam udał, jakby otrzymał cios w samo serce. Zostałaś mocno uściskana przez obie dziewczyny.

-Gotowi upić się na tyle, by nic nie pamiętać i pod koniec imprezy zwalić się Rogersowi na głowę?-zapytał Bucky.

 Oczywiście, że byliście.

Z wyjątkiem Rogers’a, który  jęknął i schował twarz w dłonie.

----

 Staliście w holu domu Starka. Po chwili dołączyła do was dziewczyna, której nie znałaś. 

 -Ty musisz być Lily-Steve pierwszy podszedł i podał jej dłoń.

 -Bardzo mi miło-odpowiedziała.

 -Doprawdy nie wiem, jak Tony wyrwał tak kulturalną kobietę-mruknął w udawanym zastanowieniu Wilson. Rozbawiona przewróciłaś oczami, wcale nie przeszkadzał ci jego ton. Byliście blisko, ufałaśmu-niemniej jednak miło cię wreszcie poznać. Sam Wilson.

 -Lily, mnie również miło. A to pewnie słynny Zimowy Żołnierz-Rose splotła palce z Buckym.

 -Amber-uśmiechnęłaś się szeroko.

 -Vivien, genialna sukienka-dodała dziewczyna przyciśnięta do boku Rogersa.

 -Dzięki, ty też wyglądasz fantastycznie. A to?-zapytała, patrząc Rosie,

 -Rose, dziewczyna tego tu.

 W międzyczasie dołączył Tony, któremu także się przedstawiłyście. Nie omieszkał wpleść w rozmowę tekstów w znanym sobie stylu i zaczął was komplementować. 

------

Siedziałaś na wysokim barowym krześle i sączyłaś mohito. Twoje rozmyślania przerwał krzyk.

 -Barnes, ty pieprzony debilu!-Wilson próbował wytrzeć plamę z piwa widniejącą na marynarce.

 -Rosie!-podszedł do dziewczyny-co ty w nim widzisz? To niedorozwinięte dziecko oblało mnie piwem!-poskarżył się Sam.

 -Załatwcie to między sobą-wzruszyła ramionami.

 -Ty to masz łeb! Dzięki dziewczyno!-szybko ją przytulił i poszedł szukać Buckiego-Barnes, wyzywam cię na beer-pongowy pojedynek!

 -Oni mają albo po pięć lat albo pięć szarych komórek-prychnęłaś podchohdząc bliżej.

 -Lepiej bym tego nie ujęła-zapewniłaś i oparła głowę na twoim ramieniu.- Ciekawe, co u Vivi.

Marvel-preferencje 18+ vol.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz