Od pewnego czasu wszystko było inne. Wszystko było bardziej nie wyraźne, świat wydawał się jakby zamglony, nieczysty. Nie wiedział jaki to jest stan, czy tylko on tak to widział, czy wszyscy też to odczuwali. Może to była po prostu jego wyobraźnia? Patrząc na zwykłego kota, który łasił się do jego nogi czuł jakby był on gdzieś daleko. Wydaje się, że zwierze jest na wyciągnięcie ręki, a tak na prawdę jest bardzo daleko, nie do dotknięcia. To tak jakby chciał się do niego zbliżyć, a on się oddalał o kilka metrów. Chcąc dogonić zwierzaka zaczął za nim biec. Biegł i biegł, a zwierze coraz bardziej się oddalało. Po pewnym czasie uznał, że to nie ma sensu.Siedząc na parapecie późnym wtorkowym popołudniem, trzymając telefon w dłoni oglądał piękne czyste niebo jak łza. Chciałby kiedyś poczuć się wolnym, nie mieć żadnych obowiązków i żadnego stresu. Czuł się jakby mu na barkach spoczywało ogromne brzemię. Jakby mu coś na ramieniu siedziało i nie chciało zejść. Myślami wędrował daleko. Wyobrażał sobie krainy, które nie istniały. Piękny pałac gdzieś w chmurach, gdzie przybywali ludzie zmarli. Miejsce, w którym nie rządził Bóg, tylko istoty nadprzyrodzone. Miejsce, gdzie do którego każdy miałby dostęp. Nie tak jak uważał Bóg. Ludzkość dzielona na zło i dobro. Pójdziesz do piekła, czy może do nieba? Nie ma ludzi złych. Tacy ludzie po prostu zgubili swoją ścieżkę i nie wiedzą jak z niej zawrócić. Potrzebują znaleźć na swojej drodze osobę, która mogłaby wyprowadzić takiego człowieka. Przecież to nic złego poprosić drugą osobę o pomoc. Jednak, żeby to zrobić i o to poprosić potrzeba dużej siły woli. Nie każdy ,,zły" człowiek umie to powiedzieć. Niektórzy chcą sami się uwolnić, jednak bez skutku. Jeszcze bardziej pogrążają się w swojej nienawiści, w swoim samolubstwie. Oddalają się od innych, coraz bardziej chcą pokazać swoje oblicze, nie myśląc o innych, o ich uczuciach. Chcąc czy nie chcąc każdego spotkają skutki swojego poczynania. Nie ważne czy miał jakiś powód czy nie. Nie każdemu mogło się spodobać takie zachowanie. Jednak z badań wynika, że ludzie najbardziej boją się samotności.
***
Szkolna ławka, cisza panująca w klasie, nauczyciel tłumaczący temat i charakterystyczny dźwięk pstrykania długopisem. Wszystko działo się w zwolnionym tempie. Naruto już nie wiedział czy żyje w rzeczywistości czy nagle coś się wydarzyło w jego świecie.
Czuł się źle. Mówiąc krótko - czuł się fatalnie. Nie przez zdrowie, tu akurat było bez żadnych wymagań, ale gryzły go wyrzuty sumienia.
Od momentu gdy odczytał wiadomości od Sasuke martwił się. Nie wiedział co było w usuniętych wiadomościach, a nie chciał być nachalny i do niego wydzwaniać. Nie odpisywał mu od poniedziałku, więc czarnowłosy miał prawo się zdenerwować czy też martwić.
Blondyn zgubił się. Zgubił się w całej tej relacji. Nie miał pojęcia na czym stoi i czego tak na prawdę od niego żąda ten słynny Uchiha Sasuke.
To działo się wszystko pod przypływem chwili. To popchnięcie na wokalistę przy autografach, podanie numeru, zaczęta konwersacja, ucieczka z lekcji, żeby spędzić z nim czas. To wszystko było zbyt absurdalne. Musiał tkwić jakiś haczyk w całej tej relacji. Jednak nie za bardzo się nad tym głowił, cieszył się tym, że mógł go poznać i mieć w nim minimalne wsparcie.
— Czy Pan Naruto mnie słucha? — do ławki podszedł Iruka. Stanął centralnie przed jego ławką gdy ten patrzył się w okno. — Naruto! — zdenerwowany już trzepnął chłopaka lekko zeszytem na obudzenie.
— Tak? — odpowiedział trochę zmieszany. Wpatrywał się w gniewne oczy nauczyciela.
— O czym przed chwilą mówiłem?
— Em.. nie wiem, przepraszam już będę słuchać..
— No ja mam nadzieje, żeby to był mi ostatni raz!
CZYTASZ
Piosenka || Sasunaru
FanfictionNIE TRZEBA ZNAĆ TREŚCI ANIME ,,NARUTO" ŻEBY CZYTAĆ TĄ KSIĄŻKĘ! -------------------- Życie Naruto Uzumakiego do pewnego czasu było proste i bez żadnych komplikacji. Prowadził normalne życie jak każdy nastolatek. Jednak pewien koncert i pewien piose...