Sechszehn

1.2K 86 58
                                    


Poranek zaczął się okropnie. Deszcz był wielkości gradu, było go słychać jak się obija o szyby w całym domu. Duże czarne chmury pokrywały całe niebo uświadamiając wszystkich, że conajmniej do jutra będzie padać.

Naruto zwlekł się z łóżka dopiero po dziewiątej. Obrócił się na drugą stronę i zastal puste miejsce obok siebie.
— Musiał już wstać — pomyślał. Po tym jak dzisiaj w nocy przyszedł do sypialni gospodarza i o tym, jak go przytulił zrobiło mu się gorąco. Nie rozumiał poczynania chłopaka. Dlaczego to robił? Dlaczego zmuszał się do tego wszystkiego? Czy może jednak robił to dobrowolnie? Nic nie mógł wywnioskować z twarzy wokalisty - zawsze była taka sama; obojętna i zirytowana. Od całego tego myślenia rozbolała go głowa. Postanowił sobie dać spokój.

Dopiero po dziesięciu minutach udało mu się wstać. Pogoda nie dopisywała i najchętniej został by w łóżku cały dzień. Wyszedł z pokoju i skierował się na dół. Nie znał jeszcze dokładnie całego domu Sasuke. Tak na prawdę to co widział to była zaledwie 1/2 domu.

Gdy zszedł z ostatniego schodka poczuł przyjemny zapach z kuchni. Cisza jaka panowała w domu była dla Uzumakiego dość krępująca, mimo, że ubóstwiałam ciszę. Dziwne.

W kuchni przy kuchence zastal Sasuke. Smażył coś. Miał słuchawki w uszach i nucił  coś pod nosem. Blondyn postanowił się narazie nie ujawniać i posłuchać.

Po pięciu minutach czarnowłosy nadal nie odkrył obecności osoby dodatkowej. Zaczął chwiać się na boki co miało oznaczać jego ,,taniec". Niebieskooki nie mógł wytrzymać i zaśmiał się pod nosem ujawniając swoją obecność. Czarnowłosy gwałtownie się obrócił i zdjął słuchawki.

— Długo tu stoisz?

— Od pięciu minut?

Na jego twarz zagościło zażenowanie. Jak mógł nie odkryć, że Naruto stoi tu i bezkarnie mu się przygląda jak ten robi z siebie głupka?

— Ale z ciebie młotek. — skwitował krótko wracając do przygotowywania jedzenia.

— A z ciebie drań. — odgryzł się blondyn. — Co tam pichcisz? — podszedł obok.

— Jajecznica. Wybacz nie wiem co mam innego zrobić. Nigdy nie jadłem śniadań.

— Co? Jak to nie jesz śniadań? — zdziwił się. Dla niego śniadanie to podstawa, nigdy by się bez niej nie ruszył.

— Zawsze brałem jakiś owoc i to musiało mi starczyć. Gdy się spieszyłem do klubu. — wyłożył na talerz jajecznicę dla nich obu. Skoro tym razem miał wolne to czemu by nie skorzystać i od święta zjeść śniadanie?

Naruto nic nie odpowiedział. Wziął talerze i wyłożył na stół. Poczekał na chłopaka i wtedy zaczęli jeść.

— Chcesz iść ze mną i moim zespołem  w piątek do baru? — zadał po chwili pytanie.

— Jaki bar?

— Kojarzysz takich gości jak Hashirama i Madara?

Jakby Naruto mógł ich nie znać? Są znani w całym mieście. Prowadzą najbardziej ekskluzywny bar w całej Konosze. Tylko wybrani mają tam dostęp.

— Znam ich.

— No właśnie, więc w piątek mam u nich zagrać razem z zespołem. Chciałbym, żebyś mi tam towarzyszył. Chyba, że masz jakieś plany to nie.

— Nie! — zastanowił się chwile. Nie miał żadnych, ale propozycja od wokalisty go bardzo zdziwiła. — Mogę pójść.

Uchiha nic już nie odpowiedział. Jedynie skinął głową i wrócił do jedzenia.

Piosenka || SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz