Zwanzig

1.1K 98 297
                                    


Następnego dnia po godzinie dwunastej Naruto miał robione kolejne badania kontrolne. Lekarze robili mu je często ze względu na uderzenia w tył głowy, jednak wszystko było w porządku.

Chłopak nadal bal się dotyku, ale dawał się dotykać przy robieniu badań. Mało się odzywał i bał się zostawać sam.

Sasuke cały czas przy nim siedział. Nie odstępował go na krok. Czasami starał się zacząć jakąś rozmowę bo popadłby w paranoje siedząc po cichu w czterech białych ścianach i jedyne źródło światła to były dwa duże okna.

Chłopak bardzo doceniał to co robił dla niego piosenkarz. Widział czasami jak oczy mu się przymykają i kołysa się na tym krześle z powodu opadających mu powiek. Nie zasnął nawet na chwile, przez co Uzumaki się obawiał, że zamiast człowieka będzie tu zombie.

— Nie chcesz się może przespać? Okropnie wyglądasz. — Skomentował. Ten jedynie spojrzał na niego spod byka bez żadnego komentarza. — Nalegam, prześpij się choć trochę.

— Podziękuje, nie mam ochoty na spanie. — Jednak po chwili oczy chłopaka się zamknęły. Uzumaki cicho prychnął pod nosem, żeby go nie zbudzić.

Sam wstał i ubrał ,,kapcie" szpitalne. Zamierzał udać się do łazienki, a z tego, że toaleta była na wyższym piętrze musiał się przejść. Nie był do końca przekonany by iść samemu, ale jakby nie poszedł to zsikał by się na miejscu.

Z początku nie zbyt zwracał uwagę na korytarze szpitalne. Były w sumie takie same jak inne i niczym się nie różniły, no może kolory i rozmieszczenia pokoi były inaczej. W tym szpitalu był akurat dwa razy. Raz bo skręcił dwa palce przez Kibę. Naprawiali kiedyś razem drzwi od gabinetu chemicznego i Inuzuka nie wiedział, że blondyn ma akurat palce przy zawiasach bo je poprawiał. Zamknął te drzwi, a palce chłopaka gruchnęły. Na szczęście brunet otworzył szybko te drzwi i skończyło się na skręceniu.

Za drugim razem skręcił lewą rękę. Po szkole, któregoś dnia wyszedł z Shikamaru, Kibą, Chojim i Sai'em na skatepark pojeździć na deskach. Oczywiście Shikamaru stchórzył jeżdżenia po rampach, bo nie chciał załapać kontuzji, Choji nie dawały rady utrzymać za to równowagi. Sai dobrze się sprawował. Jeździł po rampach i nie tylko. Kiba i Naruto założyli się, kto zjedzie z najwyższej i stromej rampy. Oby dwoje tam weszli. Nara im próbował wybić ten idiotyczny pomysł. Mówił im wyraźnie, że to się źle skończy, że któryś z nich wyląduje w szpitalu ze złamaną ręką lub nogą. Ci jednak nie chcieli się posłuchać. Kiba zjechał bez problemu, tylko na końcu wywalił się na tyłek, jednak Naruto nie dał rady. Deska mu się nagle złamała gdy zjeżdżał i zrobił fikołka na lewą rękę. Bolało go to niemiłosiernie. Nie mógł nią poruszać, ani nawet zgiąć choć trochę palca. Nara jak zwykle tylko skomentował, że ,,kłopotliwa sytuacja" i zadzwonił po karetkę. W szpitalu dowiedział się, że ma złamaną kość łokciową jak i ramienną. Lekarz sam nie mógł uwierzyć, że ktoś był zdolny do złamania dwóch kości. Wtedy gips nosił 8 tygodni, a potem czekała go trzy miesięczna rehabilitacja. Na szczęście wszystko się powiodło i jego ręka wróciła do dawnej sprawności. Jednak tym razem nie wybierał się na dzikie przejażdżki deską.

***

Wracając do swojej sali natknął się na małą dziewczynkę. Płakała i to bardzo. Chłopakowi zrobiło się mu się jej żal.

— Hej, czemu płaczesz? — uklęknął przy dziewczynce.

— Z-zgubiłam r-rodziców.. pobiegłam napić się wody z tamtego pojemnika i potem nie wiedziałam gdzie są bo zniknęli.. — Mówiła przez zapłakane oczy.

— Nie płacz, pomogę ci ich znaleźć. — uśmiechnął się pociszająco. Dziewczynka zabrała swoje drobne ręce sprzed buzi.

— Na prawdę? Dziękuje! — Dziewczynka nie spodziewanie rzuciła się na szyje chłopaka, co ten się spiął, ale nie miał serca jej odsuwać.

Piosenka || SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz