O dziwo Jessica ładnie posprzątała rozlaną kawę, a ja wróciłam do pracy.
Po skończonej pracy wyszłam tylnym wyjściem. Tam już czekał nieznajomy.
-Witaj piękna! I wszystkiego naj naj! - powiedział, i jaką czelność miał mnie nazywać piękną. Zdążyłam wznieść mur pomiędzy umysłami, żeby nie mógł się wedrzeć.
-Gdzie to jest? -mamrotał pod nosem- O mam! Proszę dla Ciebie z okazji urodzin. Szesnastych tak? Dobrze powiedziałem? - Kto to jest? To pytanie rozbrzmiewało w mojej głowie. Skąd wiedział, że mam urodziny. - Nieźle kryjesz swoją moc. Nawet teraz nie mogę się dostać, niesamowite.
-Ale kim ty jesteś? - we mnie żyła ekscytacja. On jest taki jak ja.
-Jestem Liam. Miło mi Cię poznać. - uśmiechną się od ucha do ucha. Chłopak jest wysoki, wiele wyższy ode mnie. Silnie zbudowany, blond włosy, zaczesane do tyłu. Oczy miał niebieskie jak niebo. Przystojny!
-Skąd mnie znasz? - dziwny typ.
-Mogę pokazać. Otwórz tą magiczną barierę i mnie wpuść.
-,,Chyba śnisz" - dodałam w myślach.
-Cholera dobra jesteś, - podszedł do mnie, a ja cofnęłam się do ściany. - ale nie tak jak ja. Niby umiesz blokować, ale ja mam 5 mocy, a ty widzę, że siedem a używasz tylko jednej.
-Czekaj co? Jak to siedem? - jego twarz i całe ciało było zbyt blisko mojego. Pewna jego część mnie pociągała, ale nie wiedziałam która. Dopiero teraz, gdy jego twarz była tak blisko, zobaczyłam, że jego oczy zmieniają kolor. Jak mogłam to przeoczyć. Odepchnęłam go, musiałam odetchnąć, a on niepodziewanie odleciał ma drugą stronę uliczki, gdzie staliśmy.
-Prze... Przepraszam, ja, ja nie chciałam. Jak to się stało? - chłopak trafił na ścianę tak mocno, że odpadło z niej trochę tynku. On się ciągle szczerzył.
-Czyżby ósma moc? Brawo maleńka! - nie lubiłam jak mnie tak nazywano, będę musiała się przyzwyczaić. - Będziemy tak na ulicy gadać? Zapraszam na kawę. - Znam go od dziesięciu minut. Będę musiała się z tym przespać. Niby mam osiem mocy, a nie jedną. Mi w zupełności wystarczała jedna, a nie osiem. Teraz dowiaduje się, z dnia na dzień, że mam aż tyle mocy.
-Niestety muszę odmówić. Muszę się z tym przespać, a po drugie nie znam Cię. - Zaczęło się robić zimno, więc z nie własnej woli zaczęłam się trząść.
-Masz moją kurtkę. - nie chciałam jego kurtki, więc się odsunęłam. Pech chciał, że za mną była jakaś rura, o którą się potknęłam. W ostatnie chwili, gdy upadałam, Liam złapał mnie za rękę, a to że miałam gołą skórę a on w szczególności się nie bronił weszłam na chwile do jego głowy.Widziałam go w jakimś pokoju. Zielone ściany, małe łózko i chłopiec skulony w kącie pokoju. Wszedł chyba jego ojciec do pokoju.
-Choć tu gnoju! - Był tak napity, że ledwo trzymał się na nogach, w lewej ręce trzymał pas. Podszedł do syna i zaczął go bić. Ja się tylko patrzyłam z boku, nie mogłam się ruszyć, nic zrobić. Chłopiec krzyczał, aby przestał, do ojca nie docierały krzyki syna. Po chwili tej scenki wyrwałam mu się i upadłam.-Przepraszam, nie utrzymałem cię. - przepraszał.
-Nic się nie stało. - Wyciągną do mnie rękę, chwyciłam ją, przednio się upewniając się, że nie wejdę do jego umysłu.
-Co zobaczyłaś? - Pomarańczowe oczy...- Oczy, jak wtedy na stołówce. Wybacz nie broniłem się. Wyjątkowo silna jesteś, nie tylko z fizycznej strony. - Powoli zaczynało mi się kręcić w głowie.
-Źle się czuje...- Olałam jego pytanie. Coraz bardziej zaczynało mi się kręcić w głowie, aż w końcu straciłam przytomność i zaczęłam spadać w niekończącą się ciemność.
YOU ARE READING
The Sparks Of Life
Science FictionHistoria opowiada o losach (zwykłej ) dziewczyny która pewnego dnia odkrywa swoje prawdziwe umiejętności. Jak się zachowa w obliczu wojny? Po której stronie stanie? Czy zakocha się w przystojnym buntowniku czy nieokiełznanym żołnierzu?