-Wiesz, że nie musisz. - Szepną do mnie Natan. Przy ojcu zachowywał się inaczej. Był wycofany, zdenerwowany.
-Ewidentnie Natan Cię polubił. Jako pierwszej udało ci się wycisnąć z więźnia informacje. - Dlatego nazywają mnie obiektem #00? - Miło by było gdybyś z chęcią usługiwała mi i Natanowi. - Dziwnie to zabrzmiało. Z reszta nie miałam zamiaru. Nie wiedziałam kim byli. Wolałam zaufać Liamowi. Możliwe, że świetliki nie mają więźniów i sadystycznych ojców. Anders zauważył moje zdanie. -Dobrze, teraz zjedzmy.
Zjadłam całą porcję, która była ogromna. Natan i ojciec zjedli ledwo połowę. Posiłek był pyszny albo byłam bardzo głodna. Może po objedzie będę mogła użyć mocy. Skupiłam się mocno na szklance Andersa. Problemem była obroża ustawiona na 100%. Warto było spróbować. Gdy brał ją do ust szklanka zamarzła. Naszyjnik zadziałał, lecz zdążyłam się już przyzwyczaić. Sygnał był tak krótki, że dało się przeżyć.
-Ty mała! - Natan wzdychał pod nosem. Podniosłam ręce w geście poddania. Zdenerwowałam go. - Nawet się nie ruszyłaś. Nie zostawiasz mi wyboru. Obroża 100% 10 sec. - Cholera. Gdy odpalił się długi sygnał myślałam, że zejdę. Rzucałam się na krześle. Walnęłam Natana ręką w ramie, nie raz. Obroża odcięła dopływ powietrza do płuc. Gdy atak przerwał, łapałam do płuc powierzę. Chłopak obok mnie ściskał podłokietniki. Znowu się o mnie martwił. Wyjątkowo wychodziło mi kontrolowanie żywiołów. Czasami byłam w szoku.
-Ta... Dzięki...pouczająca.... lekcja- Pomiędzy słowami brałam głębokie wdechy. Spojrzałam się na Natana wzrokiem mówiącym "Sorry, ale kusiło". Od razu mu się poprawiło. Cieszyłam się z nim, chociaż nie powinnam. Zaczynałam się przyzwyczajać do jego uroku. Jest takim typem, że czasami braknie nam go. Kiedy indziej nie wyobrażamy sobie życia bez tej osoby. Martwi się o nas, a gdy cierpimy on cierpi podwójnie. Wie, że nie może pomóc. Zawsze w życiu brakowało mi takiej osoby. Może dlatego zaufałam Liamowi, a Natana toleruje.
-Obroża to złamało. Posiedzisz sobie w celi. - Znowu bym zgubiła rachubę czasu. Nie mogłam sobie na to pozwolić. - Jeśli zrobisz mi małą przysługę, może nie wyśle cię do celi. - Nie mogła do celi, ale również nie mogłam dla niego nic zrobić.
-Co takiego? - Chciałam mu dać choć cień szansy.
-Zależało mi tylko na tym pytaniu. Co takiego? - Wpadłam w jego sidła. - Teraz wybacz muszę obmyśleć akcje na świetlików. Anders wpadnij później do mnie. -Natan kiwną głową i machną ręka. Żołnierze, którzy stal wcześniej wrogach sali ruszyli przed siebie. Podnieśli mnie za pachy do góry. Uderzyła kolanem w stół. Cały stół podskoczył do góry. Natan wstał, jego oko zmieniło kolor na czerwony.
-Siadaj! -Krzykną jego ojciec. - Będzie w twoim pokoju gościnnym. Nie idzie do celi. -Wiedziałam, że tych dwóch żołnierzy oberwie za ten stół. Uśmiechnęłam się do Natana. Spojrzałam się na niego w stylu "Nic mi nie jest. Nie rób im tego"
-Jestem Sara a wy? -Zapytałam żołnierzy. - Spokojnie dam rade sama. - Odpowiedziałam spokojnie. Otrzepując ubranie. Obroża zadziałała, a żołnierze się zaśmiali.
-Eehm.- Anders chrząkną przypominając żołnierzom obowiązki.
-Na waszym miejscu dałabym mi mówić. Mogę powiedzieć coś przydatnego. -Chwile mężczyzna się zastanowił.
-I tak za wiele nie zrobi. Zrobić, jak mówi. Ty młoda damo umyj się i prześpij. Pewnie jesteś wykończona. - Zastanawiałam się czy ojciec Natana też może być jakąś iskrą. Mógł być wybitnie mądry, fotograficzną pamięć lub coś takiego. Mógł umieć blokować moce lub stworzyć barierę.
-Jaki mamy dzień? Która jest godzina? -Zasypałam żołnierzy pytaniami.
-Cisza! -Rzekł jeden z żołnierzy. Byłam typem osoby, która lubi trzymać się na uboczu. Lubiłam też wygłupiać się i rozmieszać ludzi. Kiedy trzeba było umiałam być miła i towarzyska.
-Jest 15.00 dnia 1 grudnia.
-Co ty robisz? Mieliśmy nie rozmawiać z obiektem #00.
-Już i tak mamy przerąbane u Natana. Widziałeś jak się na nas patrzył?
-Walnęliśmy ją w stół. Dziwisz się?
-Czuje, że ostro nam się oberwie. Pamiętasz co zrobił, gdy niechcący Brand upuścił ją? Chodził tydzień obolały i miał limo pod okiem.
-Nie pamiętam tego. - Wtrąciłam się. Żołnierze ze zdziwieniem spojrzeli się na mnie. Gdy doszliśmy do pokoju gościnnego.
-Mi tam smakowało. - Strażnicy skończyli rozmowę o obiedzie z czwartku.
-Obiekt #00 w pokoju 202.- Drzwi się otworzyły a oni wepchnęli nie do środka.
-Dzięki. - Wycedziłam. Gdy weszłam zauważyłam, że pokój ma małe okienka. Laptop też znikną. Czułam się brudna w końcu nie myłam się przez dwa tygodnie.
-Czy są tu piżamy? - Spytałam się.
-Lewa dolna szuflada szafy. - Odpowiedział głos Natana z głośników. Ewidentnie Anders kazał mnie pilnować, a Natan sam chciał. - Weź tą czarno białą, sam wybierałem. Mam nadzieje, że Ci się podoba. - Podeszłam do szafy i wybrałam tą polecaną piżamę. Czarne spodenki i biała koszulka z napisem "my love". Trafił w sedno. Zwykłe spodenki i zwykła bluzka. Napis mógł sobie darować. Poszłam do łazienki.
-Co z obrożą?
-Możesz kąpać się Z. Szampon to zielony. Żel pod prysznic niebieski, jeśli chcesz odżywkę to różowa. Ręczniki masz po lewej stronie od prysznica. - Był wyjątkowo miły. Wszystko po kolei, dokładnie mi tłumaczył. Doceniam, ale dałabym radę sama znaleźć. Sama bym do tego doszła.
-Dziękuje.
-Nie ma za co skarbie. - Umyłam się, przebrałam się i poszłam spać. Zasnęłam z przeczuciem, że jestem ważna w nadchodzących bitwach.
YOU ARE READING
The Sparks Of Life
Science FictionHistoria opowiada o losach (zwykłej ) dziewczyny która pewnego dnia odkrywa swoje prawdziwe umiejętności. Jak się zachowa w obliczu wojny? Po której stronie stanie? Czy zakocha się w przystojnym buntowniku czy nieokiełznanym żołnierzu?