Rozdział 20 "Wolność"

5 0 0
                                    


Obudziły mnie tym razem strzały z broni i huki. Cały budynek był pochłonięty przez trzęsienia z nie wiadomego mi pochodzenia.

-Co jest? - Powiedziałam sama do siebie.

-Masz pięć minut. Wychodzimy stąd. -Z głośników wydobył się głos Oliwiera. W tle było słychać strzały. Szybko tak jak mi kazał wstałam i się ubrałam. -Trzymaj! - Powiedział chłopak wpadając do pokoju i podając mi broń. -Wiesz, jak się strzela?

-Pociągasz za ten dynks i bang.- Udałam ze strzelam palcem wskazującym.

-Mocno trzymasz, celujesz i pociągasz za ten "dynks".- Wytłumaczył wszystko po kolei. -Trzymaj się blisko mnie, wpadniemy jeszcze po Karolinę. - Nie spodziewałam się, że ta mała dziewczynka może być częścią świetlików. Jest iskrą.

-Czemy cały budynek się trzęsie?

-To właśnie jedna z mocy Karoliny, rozkład. - Taka kruszynka jak Karolina, ma taką potężną moc. Wybiegliśmy z pokoju na korytarz, na nim czekało na nas kilku żołnierzy. Reszta tak jak się domyślałam była na misji. Oliwier szybko się w nimi rozprawił. Szyliśmy, niemal biegliśmy, w nieznanym mi kierunku. Nie liczyłam pięter, które pokonywaliśmy na klatce schodowej. Chyba na czwartym piętrze, wybiegła na nas mała kobitka celująca w nas bronią.

-Oliwier! - Rzuciła mu się na szyje Karolina. - Hej Sara! - Zwróciła się do mnie na co odpowiedziałam machnięciem ręką. - To co pryskamy stąd? - Spytała się dziewczyna. Teraz już wiedziałam, że zeszliśmy na parter. Nadal byłam bezużyteczna, z bransoletkami na rękach, ale chociaż wyglądałam groźnie z bronią w ręku.

-Siwa, jesteśmy blisko wyjścia, mam obiekt #00 i młodą. - Powiedział do słuchawki w uchu.

-Państwo, gdzie się wybierają? - Na korytarzu stał Natan z rękami opartymi na biodrach. Musiał być świeżo po misji, bo jego twarz zdobiła cienka warstwa kurzu i potu, z niewielkimi kropelkami krwi. Wzdrygnęłam się na ten widok. W tej samej chwili, kiedy budynek przestał się ruszać z głośników wydobył się dźwięk paralizatora. Karolina padła na ziemie jak kłoda. Sama musiałam się oprzeć o ścianie spazmatycznie oddychając. Natan tak samo jak ja opierał się o ścianę. Oliwer nawet nie drgnął, atakował wściekle żołnierzy. Powoli zbliżał się do chłopaka. Oliwier nie miał szans z Natanem. Liam ledwo dawał sobie z nim rade. Poczołgałam się do Karoliny. Po próbach ocucenia udało mi się ją wybudzić chociaż odrobinkę.

-Musisz pomóc Oliwierowi. - Zamknęła oczy. Budynek znowu zaczął się trząść, o wiele słabiej niż wcześniej. Sama musiałam się skupić. Wycelowałam bronią w Natana i strzelił trzy razy. Jeden strzał trafił go w lewe ramie. Blisko serca. Strzelanie z broni było trudne, bron latała w ręce przy strzale. Oliwier wykorzystał okazie i uderzył Natana w brodę. Chłopak upadł do tyłu. My natomiast z Karoliną na rękach Oliwiera wybiegliśmy z budynku. Czuje się jak bym miała deja vu. To co się teraz dzieje to jest ta scenka, którą widziałam po przesłuchaniu pierwszego więźnia. Przewiduje przyszłość.

Podbiegliśmy do pierwszego terenowego auta. Oliwier położył dziewczynę na tylnych siedzeniach. Sama wpakowałam się na miejsce pasażera. Wokół budynku rozciągał się las. Obok znajdował się kampus treningowy który obecnie świecił pustkami.

-Prześpij się, to będzie długa podróż. - Powiedział, wjeżdżając na główną drogę. O dziwo nikt nas nie gonił. Jechaliśmy, jak gdyby nigdy nic. Przez chwile podziwiałam widok za oknem. Tak dawno nie byłam na dworze. Ptaki latały wysoko na niebie. Wznosząc się jakby to była pestka. W końcu do tego były stworzone. Oparłam głowę o zimną szybę. Chwile potem zasnęłam. 




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Długo nic tu nie wstawiałam xD

The Sparks Of LifeWhere stories live. Discover now