-Brawo Saro! Pobiłaś nasze rekordy. - Powiedziała, wręcz krzyczała Crane.- Riven zajęło 5 dni za nim kogoś zaatakowała. Tobie aż Dzień. Wiem ze zrobiłaś to w samo obronie, ale żeby od razu używać mocy? Dlatego Ci daruje. Riven- Teraz zwróciła się do dziewczyny obok mnie która cały czas stała z wysoko uniesioną głową. - To co zrobiłaś było nie odpowiedzialne, lekko myślne i dziecinne. Przez kilka dni będziecie pomagać w kuchni. Obie, żeby nie było wam smutno. - Podrapałam się po karku. Dopiero co tu przybyłam a już mam kare. Świetnie. - Pani Beaker na pewno przyda się pomoc. - Podobno kiedyś sprowokowałam Jess krzywym spojrzeniem. Potem chodziłam poobijana. Wspaniałe wspomnienia. Może tym razem też sprowokowałam dziewczynę? -Panienki odmaszerować. - Odwróciłyśmy się na pięcie i wymaszerowałyśmy z pokoju jak nam kazała.
-Ciekawy tydzień się zapowiada, nieprawdaż? - Dziewczyna zignorowała moje pytanie. - Tak Sara będzie świetny. - Odpowiedziałam sama sobie. To był ciężki dzień, który w dodatku dłużył się niemiłosiernie.
W auli znajdował się stary regał z książkami. Tak dawno nie czytałam książki. W szkole nie miałam czasu na to. Musiałam się uczyć, żeby chociaż trochę wiedzieć na przyszłość, oraz pracowałam to już w ogóle nie miałam czasu wolnego. Jedyny czas jaki miałam był w wakacje i ferie. Iskry podobno używają mocy jak sobie to wyobrażają. Ja nie miałam pomysłu jakbym mogła używać ponad połowy swoich mocy. Powinnam się skupić na udoskaleniu leczenia i bariery. Książki powinny w tym pomóc. Wzięłam kilka obiecująco piszących się książek z motywem fantastyki. Po drodze do pokoju wpadłam na Kacpra.
-Gdzie tak pędzisz? - Pomógł zebrać mi rozsypane książki. Scena jak z niejednego filmu dla nastolatek. - Po co ci tyle książek?
-Wizualizacja i realizacja. - Zaśmiałam się na co chłopak nie był dłużny. - Co oznacza u ciebie różowy?
-Różowy? - Podrapał się po głowie. Zakłopotany wstał i odszedł bez słowa. W jego postawie lekko poniesionych ramionach, spuszczonej głowie dostrzegłam zażenowanie i zawstydzenie. Podszedł do niego kolega zarzucając mu rękę na ramie i potarmosił mu włosy na co Kacper pokręcił głową z dezaprobatą. Mój zegarek pokazywał godzinę do 22. Sporo czasu. Więc gdy zagłębiłam się w pierwszą lekturę szukając wątków które mnie ciekawiły. Momenty które by mi się przydały. W pierwszej główna bohaterka miała moc teleportacji. Rzucała kryształkami które tworzyły portal. Umiała to robić tylko wtedy, gdy wiedziała, gdzie się teleportuje. Podobnie do Liama. Nie zdążyłam się nawet bardziej zagłębić w historie a światła w pokoju zgasły.
Dziewczyn jeszcze nie było, więc po omacku wyszukałam komody, która miała już wyrzeźbione moje imię. Z szuflady wyciągnęłam bluzę od Natana. Przepięłam przypinkę od kurtki do tylnej kieszeni spodni trochę wyżej niż kieszeń, aby nie przeszkadzała mi za bardzo w siedzeniu. Na korytarzu światło świeciło się 24/7.
W auli było sporo ludzi. Żołnierzy, którzy, jak zdążyłam zauważyć popijali alkohol albo takich którzy grali w karty. Byli i tacy którzy pili i grali przy takich stoliku było najgłośniej. Skąd oni mieli alkohol. Wiele było tu nieletnich, ale jednak większość była już dawno dorosła. Zajęłam wolny stolik rozkładając się na całą ławkę. W pomieszczeniu było duszno i gwarno, ale w nim było również najjaśniej co przydawało się do czytania książki. Po w pewnym czasie podszedł do mnie chłopak.
-Nie za młoda na wojnę? - Jechało od niego alkoholem. Zmarszczyłam brwi ignorując pytanie. - Zagrasz z nami? - Kacper zachęcał mnie wzrokiem. Przewróciłam oczami i powiedziałam:
-Co z tego będę miała? - Niemal identycznie jak u Natana. Przecież ja zawsze musze wyjść na plus. Nie mogę czegoś zrobić na spontanie.
-Nasze towarzystwo. - Wypiął dumnie pierś do przodu.
-Czyli nic wartego uwagi. - Odszczekałam i wróciłam do czytania. Jednak kolega nie dawał za wygraną. Oparł się o stół i złapał moją brodę w dwa palce. Jego koledzy chcieli go zatrzymać. Jak ich zatrzymałam gestem ręki. Nie wiedział na co się pisał ten kolega. Myślał ze o tak może robić co mu się podoba. Żałosne.
-Taka piękna twarzyczka. Słuchaj mała...- Czemu wszyscy jakoś upodobali sobie nazywać mnie mała. Przeskoczyłam stół jednym płynnym ruchem. Przerzuciłam kolegę przez ramie. Z pianym było o wiele łatwiej. Kolanem docisnęłam go do ziemi w tym samym czasie wyginając dłoń za łopatki.
-Nie waż mnie dotykać ani razu więcej. Następnym nie będę miła i dobiorę się również do mózgu. Jasne?
-Tak tak!- Szybko wyjąkał, gdy jego koledzy zeskrobali go z podłogi. Kiedyś nie uciekłam do takich środków jednak teraz. Poszłam odnieść książkę. Więcej bym już z niej nie wyniosła. Po za tym dochodziła 00'00. Nie chciałam zepsuć zegara biologicznego.
W pokoju czekały na mnie już śpiące dziewczyny. Na ślepo się przebrałam. Robiąc przy tym hałasu i powoli wdrapałam się na prycze, aby chwile zaraz zasnąć.
YOU ARE READING
The Sparks Of Life
Science FictionHistoria opowiada o losach (zwykłej ) dziewczyny która pewnego dnia odkrywa swoje prawdziwe umiejętności. Jak się zachowa w obliczu wojny? Po której stronie stanie? Czy zakocha się w przystojnym buntowniku czy nieokiełznanym żołnierzu?