✨Co byś bezemnie zrobiła ✨

817 20 5
                                    

W piekle dzień mijał jak zawsze, Lucyfer siedział na swojim tronie wpatrując się w pustym i przepełnionym żalem wzrokiem w niekończące się korytarze cel piekielnych. Dalej myślał o Chloe nie mógł sobie wybaczyć że ją zostawił ale wiedział że było to konieczne.

Natomiast na ziemi nie radzono sobie tak dobrze jak w piekle, kiedy Maze poszła do luxu zobaczyć jak trzyma się Chloe bo wiedziała że jest z nią bardzo źle i zaczyna sobie nie radzić z tym wszystkim, choć tym razem kiedy weszła do luxu nie zastała tam Chloe. Co ją trochę zaniepokoiło ale miała też nadzieję że to dlatego że Chloe postanowiła się z tym już pogodzić wiec postanowiła ze pójdzie do domu.

Lecz jadnak po chwili stwierdziła że lepiej zobaczy czy napewno jej nigdzie nie ma, więc zaczęła się rozglądać ale nigdzie jej nie widziała wiec zawołała głośno „Chloe" ale nikt się nie odezwał, porozglądała się jeszcze chwile ale Chloe nigdzie nie było aż dotarła do drzwi od łazienki ale to co zastała za nimi było naprawdę przerażajace.

Siedziała tam Chloe na brzegu wanny cała blada, Maze szybko do niej podbiegła i zobaczyła cały pocięty nadgarstek wiec szybko odwróciła się żeby znaleźć apteczkę ale nagle zauważyła ze Chloe się powoli osuwa wiec szybko ją złapała i położyła na podłodze.

Chloe- Maze wiem ze chcesz dobrze ale proszę muszę się dostać do lucyfera muszę z nim porozmawiać.

Mazekeen- Obawiam się ze choć święta nie jesteś to do piekła też nie trafisz chyba że przez swoją samolubność, chciałaś zostawić Trixie? Mnie? Linde Elle ?

Chloe- Maze błagam powiedz mi co mogę zrobić muszę z nim chwile porozmawiać muszę go zobaczyć.

Maze wiedział rozpacz w oczach Chloe ale była bezradna też nic nie mogła zrobić wiec popatrzyła na Chloe z współczuciem bo widziała jak cierpi i jak tylko skończyła opatrywać ranę Detektyw popatrzyła na nią i otarła jej zły lecące po jej policzku.

Maze było ciężko znieść uczucie bezradności wobec jaj najlepszej przyjaciółki wiec usiadła obok niej i oparła jej głowę o jej ramie i przytuliła ją co Chloe bardzo szybko odwzajemniła ale dalej była roztrzęsiona, siedziały tak kilka minut po czym Maze wstała

Maze- obiecaj mi ze nigdy więcej nie będziesz mnie tak straszyć.

Chloe- przepraszam... to było by bardzo okrutne wobiec ciebie i trixie, napewno nie wybaczyła bym sobie gdybym to zrobiła. Dziękuje Maze... i obiecuje ci to.

Maze- A jak trixie jest jeszcze tydzień u Dana to może zostanę z tobą? Ja bym się nie nudziła tobie może było by lepiej gdybyś nie znosiła tego wszystko sama?

Chloe- czemu nie? Naprawdę jeszcze raz dziękuje ci Maze.

W tym momencie Chloe podparła się na nadgarstku żeby wstać z podłogi ale zaraz jak tylko się podarła poczuła ból nadgarstka, zachwiała się i poleciła do tylu ale nacięcie Maze ją złapała

Maze- i widzisz, co ty byś beze mnie zrobiła?

Chloe uśmiechnął się

Chloe- a i jak bym mogła cię prosić, bardzo proszę nie mów o tym trixie, bardzo ją kocham niewiem co we mnie wstąpiło.

Maze- Dobrze choć trzeba uważać bo przed tym małym człowiekiem nic się nie ukryje.

Na zawsze morningstar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz