Akt II Scena IV cz. II *James*

88 21 15
                                    

"Niech figura pionkiem nigdy nie pomiata, czasem zwykły pionek da królowi mata"

POV JAMES

Po cichu odłożyłem książkę obok swojej prawej nogi aby mi nie przeszkadzała w spektaklu. Za nic nie mogłem zobaczyć jego prawdziwej bo jebany miał maskę na twarzy. Nagle jego wzrok padł na szafę, zrobiłem krok do tyłu aby nie mógł zobaczyć mojego zarysu w niej. Nie mam ochoty się teraz napierdalać nastawiłem się na co innego. Patrzył przez dłuższy czas w moją stronę, powoli złapałem się za pistolet, który mam pod płaszczem. Ta maska była strasznie dziwna jak on cokolwiek widzi przez nią, zasłania całą twarz a nie ma otworów na oczy. Jego uwagę ponownie skupiła kobieta, która zaczęła się wybudzać. Brunetka jak na moje oko lekko po 30 pracuje w biurze, oficjalny strój. Szarpnął nią za włosy i wykręcił jej lewą rękę do tyłu aż usłyszałem to tutaj. Złamał ją przy okazji wybijając z barku. Krzyk kobiety był niesamowity. Pomieszczenie idealnie odbijało dźwięki więc echo niosło się jeszcze przez parę sekund. Ślicznie wręcz, podoba mi się to. Uśmiechnąłem się pod nosem czekając na dalszą część. Darła się wniebogłosy... Tak krzycz ile możesz, pokaż ile Twoje płuca potrafią. Mężczyzna przeciął jej dłoń, nie widzę dobrze z tej perspektywy, ale powiedzmy, że nożem. No czymś ostrym reasumując. Ustawił jej dłoń na, któreś planecie, kurwa mać. Nie widzę! Jebać mój wzrost... Stanąłem na palcach o dobra widzę teraz. Merkury a później ziemia a na końcu księżyc. Laska już tak zdarła gardło, że nie miała jak krzyczeć. Teraz to brzmiało wręcz śmiesznie. Słabiutko w porównaniu do innych kobiet. Złapał ją znowu za włosy i ciągnął ją do stołu. Wziął na ręce i położył na plecach przypinając ją skórzanymi pasami. No w końcu bo tej części nie mogę się doczekać najbardziej. Teraz się już szczerzyłem. Może coś ciekawego podłapię i użyję u siebie? Zobaczymy. Zaczął ją rozbierać, co on ją jeszcze zgwałci? Nie no weźcie. Skrzywiłem się, ale nie, rozpiął jej tylko marynarkę i koszulę. Kobieta przekręciła głowę się w moją stronę i dopiero teraz mogłem zobaczyć jej oczy. Były wręcz białe, mleczne kurwa albo bladoniebieskie. Nie widzę w tym świetle. Co on jej podał, że wywołał taki efekt? Holmes by się przydał ze swoją wiedzą z chemii. Wyglądała wręcz jak trup, ale jeszcze żyła. Oblizałem swoje usta, kurwa jak dobrze, że ja tu przyszedłem. Odruchowo chciałem położyć dłonie na drzwiach, ale dobrze, że w porę je cofnąłem bo bym wyleciał z hukiem a tego bym nad wyraz nie chciał. Podniosłem wzrok z nad kobiety na faceta. Teraz stał tyłem przy małym drewnianym stoliku. Po jego ruchach stwierdzam, że coś miesza ze sobą. Oho napełnia do strzykawki. Igła idealnie odbija się w świetle tego pomieszczenia. Co to jest? Wytężyłem wzrok aby zobaczyć co jest na blacie. Jak ja tego nie zauważyłem wcześniej... A może tego nie było? Jakieś kwiaty będzie wywoływał śmierć przez trucizny? Nie, rośliny są do czego innego zabójcze związki są w fiolkach. Teraz je zauważyłem. No dobra trochę mało oryginalne, ale nie ma co wybrzydzać jak siedzę w pierwszym rzędzie bez wejściówki. Ona już jest otępiała, musiał jej coś wcześniej podać. Wbił jej igłę w klatkę piersiową i wstrzyknął całą zawartość. Teraz czekać na efekty. Wyciągnął strzykawkę i wrócił z powrotem do blatu. Obserwowałem kobietę, coś się zaczynało dziać. Mięśnie zaczynały wiotczeć a jej szczęka się otworzyła a język pod wpływem grawitacji opadł na prawą stronę. Dziękuję Ci Boże, że odwróciła wcześniej głowę w moją stronę. Ślina zaczynała jej wręcz skapywać z ust na blat a później na podłogę. Zaraz po tym zaczęły się konwulsje, ale nie wymiotowała. Znów patrzyłem na mężczyznę, szykował kolejną dawkę, ale tym razem na pewno czegoś innego. Zrobił ponownie to samo, ale igłę wbił w ramię. Wyprostował się i patrzył na nią. No kurwa co tak długo, jestem jakoś niezdrowo podniecony. Zacząłem odliczać w głowie sekundy minęło 60 potem 120, 167 sekunda i się dzieje. No w końcu to jak godziny dla mnie a ja nienawidzę czekać. Skóra zaczynała przybierać fioletowe plamy a więc wywołał rozerwanie naczyń krwionośnych. Nie potrwa to długo, zgon nastąpi góra za pół godziny w agonii. Przewróciłem oczami, nudy. Facet poruszył się i podniósł ten nóż z podłogi, którym zranił jej dłoń. Wrócił po czym zaczął ją rozcinać na żywca. Od klatki piersiowej do samego dołu. Laska nawet nie krzyknęła, ale z oczy poleciały jej łzy. Ajć musiało zaboleć a przez zwiotczałe mięśnie nie jest wstanie krzyczeć. Jakim cudem ona jest nadal przytomna sam ból powinien doprowadzić do utraty świadomości.  Nożem podważał jej skórę aby oddzielić od mięśni. Wyciągnął z kieszeni kwiaty, które wcześniej leżały na sto... Ale kurwa jak?! Kiedy on je zabrał, obserwowałem go przecież. Zmarszczyłem brwi nie mogło mi to umknąć, jestem profesjonalistą mi się nie zdarzają pomyłki tak trywialne! Oh kurwa mać. Patrzyłem się dalej nawpychał jej tych badyli a później zaszył. Nic specjalnego, widać, że to jakieś pierdolone rytuały. Liczyłem na coś więcej. Ktoś wysłucha moich modłów? Ktoś coś? Tak myś... O a jednak! Znów zaczęła krzyczeć, ale ledwo, zwiotczałe mięśnie nie pozwalają wydobyć pełnej gamy dźwięków. Pokrzyczy i przestanie... Na wieki. Dobra jakim cudem ona się teraz tak wygina i wrzeszczy jak wcześniej?! O ja pierdole jak na egzorcyzmach. No jak ten film się nazywał, no tak Egzorcyzmy Emily Rose, nawet mi się podobał, ale znając ludzka anatomię nie da się tak wygiąć ciała nie łamiąc kości i zerwania ścięgien. To mnie akurat mocno zaciekawiło jak ona to robi, ale jednak słyszę trzask później jeszcze jeden i kolejny oraz jej krzyk. Dała radę wydobyć z siebie dźwięk. Brawo. Kości zaczęły się łamać a ja jakbym poczuł zimny podmuch. Skąd tu wiatr skoro drzwi są zamknięte, nie ma okien ani wentylacji? Światło zaczęło migać a gościu podniósł ręce w górę, żarówki zaczynały pękać jedna po drugiej. Zrobiło się głucho i ciemno. Wstrzymałem oddech a pomieszczenie zostało rozświetlone przez pochodnie na ścianach. Kobieta... Kurwa co się z nią stało?! Kiedy, jak przecież nic nie było słychać! Nadgarstki i kostki były wykręcone w drugą stronę. Głowa ułożona prosto tak, że patrzyła się w sufit a z ust zaczęły wylatywać owady. Dobra kurwa mać tego się nie spodziewałem. Po pomieszczeniu zaczęło latać pełno mucha a do mojego nosa doleciał wręcz paskudny smród. Zakryłem się dłonią, ale to nic nie dawało to było wręcz nie do zniesienia. Po cichu zdjąłem płaszcz wałcząc z konwulsjami. Złożyłem go mniej więcej po czym przyłożyłem do twarzy. Dobra trochę lepiej. Jakby ktoś rozpruł trupy co za odór, kurwa. Mężczyzna podszedł do niej i odpiął pasy znaczy, ze już po wszystkim? Nagle w pomieszczeniu było więcej osób, skąd oni się tu wzięli. Mogli mnie widzieć wcześniej, ale nie tak to już bym był zdemaskowany. Stanęli w dużym kręgu a ten, który odprawiał całe to przedstawienie zaczął mówić takim językiem, którego ja nawet nie znam. Musi być wymarły. Ona... ona zaczyna się palić... Byłem tam nie było żadnych podajników go gazu, ale skądś ten ogień się wziął. Co oni go kurwa wyczarowali? Coraz bardziej zaczynało mnie to frustrować bo nie mogłem niektórych rzeczy wytłumaczyć. Znów wszystko ucichło a ja słyszałem za sobą dyszenie, napiąłem się jak struna, ale nikogo nie było po tym jak odwróciłem głowę. Gdy znów chciałem popatrzeć co się będzie dalej dziać stał przede mną Holmes... Kurwa pierdolony Sherlock Holmes ze mną w szafie. Odskoczyłem do tyłu, ale nawet nie miałem gdzie uciekać, chciałem wyjąć broń, ale jego uścisk, którym mnie obdarzył był za silny. Z całej siły wyrzucił mnie z tej szafy do tych pojebańców.

Different story || Sherlock 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz