Epilog

278 13 19
                                    

3 dni później odbył się pogrzeb słynnego zwiadowcy Willa Treaty'ego. Cały Araluen zaczął mówić o tym, jak młodzieniec uratował Halta - legendę, niestety tracąc przy tym życie. Nikt nie mógł się nadziwić dla zasług tak przecież młodego człowieka. Były to zasługi nie tylko dla Korpusu, nie tylko dla Redmont, nawet nie tylko dla Araluenu, ale również dla Skandii, Arydii i wielu innych państw. Tyle zdążył zrobić podczas swojego krótkiego życia. Ludzie przez to zapomnieli na chwilę o strachu przed zwiadowcami, którzy według wielu ludzi, mieli coś wspólnego z magią. Dla wszystkich zaś byli owiani tajemnicą. Jednak przez te kilka dni, prości ludzie o tym zapomnieli. Ogrom ludzi zebrało się wokół nagrobka zwiadowcy. Byli oczywiście w pewnej odległości od najbliższych osób zmarłego. W końcu ludzie zaczęli się rozchodzić, wracali do domów, by znów zacząć normalnie żyć. Przecież dla nich nic takiego się nie stało.

Na polanie zostało tylko pare osób. Byli to właśnie najbliżsi dla Willa przyjaciele i... i rodzina. Wszyscy Ci, którzy byli w namiocie. Dodatkowo można było jeszcze zobaczyć oberjarla Eraka i innych Skandian, którzy nie podarowaliby sobie, gdyby ich tu zabrakło. Był Malcolm, Trobar, Selethen, a nawet Omar. Nie zabrakło również pozostałych zwiadowców. Nie był to cały Korpus, nie mogli sobie na to pozwolić. Państwo musiało być dobrze strzeżone w każdym momencie. Były też, co dla niektórych mogło wydawać się dziwne, dwa konie. Byli to oczywiście Wyrwij i Aberald. Od czasu kiedy Wyrwij zobaczył swojego pana, nie rozstawał się z nim na krok, chociaż wiedział, że to już koniec...

W końcu jedna z osób wstała. Tą osobą był Gilan. Podszedł on do Halta, ponieważ wiedział, że jego dawny mistrz ma coś bardzo ważnego do przekazania pozostałym. Halt nie sprzeciwiał się. Wstał. Tak bardzo bał się tej chwili. Tak bardzo bał się, że przeczyta coś źle, nie tak, jak chciałby tego Will. Bał się, za zadrży mu głos, że nie będzie mógł powiedzieć słowa, że zawiedzie swojego ucznia. Starał się nie pokazywać tego pozostałym. Przezwyciężył ten wewnętrzny strach, zrobił to dla Willa. Otarł łzy. Odwrócił się w stronę pozostałych. Spojrzał na twarze wszystkich zebranych. Nawet na policzkach wielkich Skandian można było zobaczyć łzy. Nikt nie miał odwagi spojrzeć na zwiadowcę. Halt w końcu zdecydował się przemówić.

- Will chciał, żebym coś wam przekazał – zrobił chwilę przerwy i po chwili kontynuował -

Kochani

Przepraszam Was, że to wszystko się tak kończy, że nie spotkamy się już wspólnie na tym świecie. Pamiętajcie jednak, że zawsze będę przy Was. Nawet teraz przy Was stoję i staram się Was wspierać. Niestety, Wy nie możecie mnie jeszcze zobaczyć, ale jestem tuż obok...

Nie powiem, żebyście o mnie zapomnieli. Pamiętajcie o mnie, pamiętajcie o naszych wspólnych chwilach. Ale nie płaczcie przez to co się stało. Żyjcie dalej. Żyjcie wiedząc o tym, że jestem obok Was. Żyjcie... Żyjcie pełnią życia, czerpiąc z niego garściami, bo życie jest krótkie i nie warto tracić czasu na smutek, żal i rozpacz. Pamiętajcie, że jeszcze się spotkamy, spotkamy się w lepszym miejscu. Spotkanie to nie będzie smutne, będziemy wówczas mieli czas na wszystko, na wszystkie opowieści, na wszystkie żarty...

Kocham Was wszystkich i obejmuję w niedźwiedzim uścisku.

Wasz Will

Zwiadowcy - Walka ze śmiercią Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz