Czas na Paryż

16 1 3
                                    

Drugi tydzień Sierpnia zaczął się od maila którego wysłał mi mój trener szermierki. Jego treść zawierała w skrócie że zaplanował on dwanaście treningów przez kolejne dwa tygodnie o godzinie 10 rano. Wszystko po to aby przygotować nas do nowego sezonu oraz żebyśmy dobrze zaprezentowali się u naszego nowego nauczyciela w Paryżu. Cieszyłem się że znowu zaczynam treningi ale szybko ta radość wyparowała ponieważ przypomniałem sobie że również codziennie mam treningi z Mistrzem. Zapowiadają się więc dwa męczące tygodnie. I nie pomyliłem się ani trochę bo już po pierwszym dniu byłem zmęczony. Ale przynajmniej trener szermierki pochwalił nas za wysoką formę. I była to pewnie zasługa naszych tajnych treningów. Poświęciłem się treningom w stu procentach a w krótkich przerwach poznawałem lepiej moje Kwamii a ono mnie. Okazało się że polubił on muzykę rockową z zeszłego wieku. Podczas słuchania jej zagłębiłem się bardziej w lekturę Biedrobloga ponieważ chciałem być na bieżąco z tym co się dzieje u bohaterów w Paryżu. Już wcześniej na nim byłem ale tym razem przejrzałem go od samego początku. I wyciągnąłem z niego trochę wniosków. Po pierwsze biedronka i czarny kot są mniej więcej w moim wieku oraz znają Alyę czyli autorkę blogu. A biedronka przynajmniej w moim odczuciu znała ją lepiej jakby była jej przyjaciółką. Ale Alya nie zdawała sobie z tego sprawy. Kolejnym wnioskiem było że Czarny kot jest zakochany w biedronce ale to już wiedziałem od dawna. Zauważyłem również że super bohaterowie zgrali się do tego stopnia że potrafią zrozumieć się bez słów a ich decyzje są szybkie i skuteczne. I w sumie to by było na tyle jednak nadal stresowałem się przed naszym spotkaniem. Jak zareagują na to że przyjechaliśmy im pomóc? To pytanie zadawałem sobie nieustannie. A co do Carlosa to z tego co mi powiedział to zaczął spotykać się z niejaką Viką. I chyba się w sobie zakochali bo chodził on metr nad ziemią. Nie odbiło się to jednak na treningach oraz naszej przyjaźni więc cieszyłem się że układa mu się w życiu.

Trzeci tydzień ostatniego miesiąca wakacji był niezwykle intensywny. Dwa treningi dziennie gdzie ten u Mistrza był zdecydowanie trudniejszy oraz bardziej wyczerpujący. Uczyliśmy się wtedy współpracy oraz korzystania z super umiejętności. Moją niestety trudno było wyszlifować w kontrolowanych warunkach ponieważ tropienie jest wtedy mniej efektywne. Jednak Carlos był ze swojej bardzo zadowolony. Ponieważ pozwalała ona na zmianę w dosłownie dym. Mógł on przenikać wtedy przez wszystkie ciała stałe oraz nie można było go wtedy zranić. Stawał się wtedy po prostu duchem. Co miało swoje plusy ale i też kilka minusów. Największym z nich było to że nasza moc była jednorazowa i po kilku minutach przechodziliśmy transformacje zwrotną. Dlatego pełen potencjał miraculum krokodyla mogła wykorzystać tylko osoba dorosła która w oka mgnieniu zmieniałaby stany skupienia swojego ciała. Poza treningami w moim domu było wielkie pakowanie moich rzeczy do zamieszkania w Paryżu. Mieszkanie miałem już opłacone więc wystarczyło już tylko zawieźć tam ubrania i inne pierdoły. Rodzice mieli pojechać tam ze mną i pomóc się urządzić. Mój ojciec rozważał nawet przez jakiś czas zamieszkanie we francji całą rodziną ale bariera językowa okazała się nie do przejścia. Ponieważ tylko ja mówiłem płynnie po francusku. W niedziele po ostatnim treningu Carlos ogłosił że Vika też wyjeżdża do Paryża i będzie chodzić do tej samej szkoły co my a może nawet do tej samej klasy. Zapytałem go wtedy wprost czy są już razem. I nie było zaskoczenia że byli już parą od trzech dni.

W poniedziałek rano miałem wczesną pobudkę o 4 ponieważ tego dnia wypadł mój wyjazd do Paryża. Szykowała się długa droga samochodem która miała trwać 16 godzin plus kilka postojów więc przy dobrych wiatrach będziemy na miejscu o 22 czasu lokalnego. Ogarnięcie się zjedzenie śniadania oraz spakowanie walizek do auta potrwało prawie do 6. Przez większą część trasy słuchałem muzyki oraz oglądałem filmy. Droga była  monotomna i krajobraz nie zmieniał się aż do wjazdu w głąb francji gdzie oprócz pól uprawnych pojawiały się winnice. Miasta przez które przejeżdżaliśmy też były inne. Miały swój klimat który bardzo mi się podobał. Do przedmieści Paryża dojechaliśmy gdy już się ściemniało a przez brak wysokich budynków bez problemu dało się zobaczyć oświetloną wieżę Eiffla. Tata zatrzymał się w jakimś hotelu niedaleko mojego nowego mieszkania. Bo co jasne nie było w nim miejsca aby nas wszystkich przenocować. Następnego ranka po dobrze przespanej nocy od razu pojechaliśmy do mieszkania. Znajdowało się ono w małej i cichej kamienicy. Na jej rogu była piekarnia a ulicę dalej moja nowa szkoła. Nie mam pojęcia jak mój ojciec znalazł tak dobrze umiejscowione mieszkanie ale jestem mu za to bardzo wdzięczny bo zaoszczędzę nie małą sumę na komunikacje miejską. Mieszkanie znajdowało się na trzecim piętrze. W nim był  salonik z aneksem kuchennym oraz mała łazienka. Miało też pokój na poddaszu gdzie znajdowała się sypialnia. Salon z kuchnią na dole miał beżowe ściany oraz jasno brązowe meble, kanapa była ciemno niebieska a naprzeciwko jej był telewizor. Sypialnia na górze różniła się od znacznie. Ściany były szare a meble białe natomiast dodatki były czarne. Łóżko było dość szerokie i już pościelone czarną kołdrą. Była też drabina która prowadziła na balkon. Był on osłonięty z trzech stron co czyniło go świetnym miejscem do wchodzenia do domu po przemianie w superbohatera. Po obchodzie mieszkania razem z rodzicami zacząłem się rozpakowywać. Gdy wszystko było już na swoim miejscu pojechaliśmy zrobić zakupy ponieważ moja lodówka raziła pustkami. Po powrocie z supermarketu mama ugotowała pyszną obiadokolacje a po niej całą trójką obejrzeliśmy komedie. Po niej rodzice wrócili do hotelu a ja po raz pierwszy zostałem sam w swoim mieszkaniu. No może nie całkiem sam bo przecież zostało ze mną moje kwamii Herro.
-No w końcu mogłem wyjść z twojej ciasnej kieszeni. Wow niezłe mieszkanie.
-Dzięki, ale nie jest tylko moje. Ty też jesteś jego lokatorem. A teraz chodź pokażę ci gdzie będziemy spali.
Łóżko okazało się bardzo wygodne na tyle że bez pomocy mojego przyjaciela spóźniłbym się do szkoły na spotkanie z dyrektorem. W biegu zjadłem oraz się ubrałem. Gdy zszedłem na dół to rodzice już na mnie czekali. Do szkoły szliśmy zaledwie dwie minuty. Była na prawdę duża. W jej środku było boisko za którym znajdowały się schody które prowadziły prosto do gabinetu dyrektora. Zapukałem i wszedłem sam ponieważ moi rodzice i tak by nic nie zrozumieli a podpisali już wszystkie papiery.
-Dzień dobry dyrektorze Damocles.
-Witaj w naszych progach Leon. Siadaj bo potrzebuję chwili aby wprowadzić cię w sprawy szkolne. Dobrze a więc zacznijmy od tego że przybyłeś tutaj ponieważ masz duży talent w szermierce i razem z Carlosem wygraliście turniej. Będzie was trenował pan D'Argencourt. Niestety nie będziecie mogli chodzić do jednej klasy ponieważ nie ma w nich na tyle miejsca. Ty trafiłeś do klasy pani Bustier. Pierwszego dnia szkoły wyznaczy ona kogoś aby oprowadził cię po szkole oraz powie o niej więcej. To tyle z ważniejszych rzeczy. Życzę udanego roku.
-Dziękuje do widzenia.
Po wyjściu z gabinetu dyrektora mama od razu zarzuciła mnie tysiącem pytań na które odpowiadałem przez całą drogę do mieszkania. W nim zjedliśmy obiad a następnie wyszliśmy pozwiedzać trochę stolice francji. Zaczęliśmy od zobaczenia Katedry Notre-Dame i trzeba było przyznać że na żywo robiła o wiele większe wrażenie niż na zdjęciach. Następnie pojechaliśmy na Pola Marsowe czyli rozległego parku przy wieży Eiffla. Po drodze widzieliśmy Luwr oraz Łuk Triumfalny które też robiły wrażenie ale nie tak duże jak katedra. W parku trafiliśmy na lodziarza André i tata wpadł na pomysł aby kupić u niego lody. Z biedroblogu wiedziałem że jego lody podobno są magiczne i potrafią połączyć dwa serca. Według mnie jest to trochę naciągane ale warto spróbować. Poza tym kto nie lubi lodów.
-Witam was ja jestem André i widzę że potrzeba tutaj jednego loda dla dwojga oraz jednego dla tego młodego mężczyzny. Zacznę od tych dla których moje lody będą przypomnieniem pierwszych spotkań. Mięta i gorzka czekolada idealne połączenie. Teraz czas na waszego syna. Dla ciebie będą lody o smaku kawy oraz karmelu.
Zaskoczyło mnie to połączenie bo zwykle jadłem lody o owocowych smakach. Jednak te okazały się smaczniejsze niż wszystkie które jadłem w życiu. Rodzice też wyglądali na zadowolonych z zakupu. Ale przez drogę do wieży eiffla zastanawiałem się nad znaczeniem tych lodów. Mięta i czekolada pasowała mi do rodziców ponieważ mój tata ma zielone oczy natomiast mama brązowe. A może moje mają podobne znaczenie? Tylko że ja jeszcze nie spotkałem dziewczyny w której bym się zakochał. I wtedy uderzyło mnie wspomnienie mojego snu. Przecież dziewczyna w nim ma brązowe włosy niczym kawa i może mieć karmelowe oczy. To się nawet łączy. Tylko skąd André o tym wiedział? Chyba że jego lody na prawdę są magiczne. Z natłoku myśli wyrwał mnie widok wieży Eiffla. Z bliska prezentowała się jeszcze bardziej okazale niż katedra. Oświetlenie robiło swoje bo dzięki niemu nie była tylko stertą żelaza sterczącą niczym gwóźdź na środku miasta. Mieliśmy też szczęście że wejście na nią było otwarte niestety wchodzenie na nią nie robiło już takiego wrarzenia przez zakratowane wszystko co tylko się dało przez względy bezpieczeństawa. Dopiero na samej górze widok nie był niczym ograniczonym. I można było bezkońca patrzeć na stolice skąpanej w cieniach które rozpraszały światła z okien mieszkań. Wysokość też dawała temu widokowi swój urok. Niestety nie nacieszyłem się długo tym widokiem ponieważ robiło się coraz później a jutro z samego rana moi rodzice musieli wracać do polski. Droga powrotna trwała znacznie krócej i zanim się obejrzałem byłem już w swoim mieszkaniu. Szybko się wykąpałem i bez kolacji poszedłem spać aby móc porzegnać się rano z rodzicami. Byłem im strasznie wdzięczny że pozwolili mi tutaj zamieszkać oraz znalieźli tak wspaniałe mieszkanie i przyjechali tu ze mną. Świetnie spędziłem z nimi ten czas szkoda że nie mogli tutaj zostać. I tak rozmyślając powoli usnąłem.

Lwie Serce Opowieści z MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz