-Co się tak szczeżycie? Bo to raczej nie z tego powodu że idę z wami do pizzeri. Ponieważ będę tylko trzecim kołem u wozu.
C,,No właśnie po przedyskutowaniu tego Vika znalazła na to rozwiązanie."
-Niby jakie?
V,,Zaprosiłam moją starą znajomą Laure. Poznałyśmy się w przedszkolu. Niestety ona w zerówce wyjechała do Angli. Ale udało nam się zachować kontakt i teraz w końcu mieszkamy w jednym kraju. Więc pomyślałam że miło będzie się z nią zobaczyć. A dzięki temu żadne z was nie będzie się nudzić jak my no wiesz się trochę zagadamy."
-Brzmi sensownie zawsze miło jest poznać nowe osoby.
C,,W takim razie co tu jeszcze robimy?"
V,,Już idziemy, nie bądź taki w gorącej wodzie kąpany"
Nie czekaliśmy więc więcej i całą trójką ruszyliśmy do pizzeri. Droga nie trwała długo i po 15 minutach byliśmy przed restauracją. Przy wejściu czekała jakaś dziewczyna o brązowych włosach. Gdy podeszliśmy bliżej Vika podbiegła do niej i ją przytuliła.
V,,Kochana jak miło cię znowu zobaczyć"
L,,Ciebie też. Ale kiedy ostatni raz cię widziałam byłaś znacznie niższa. Sporo urosłaś"-Jej stara przyjaciółka miała racje ponieważ była znacznie wyższa od Carlosa. A on był nizszy od mnie zaledwie o dwa czy trzy centymetry. Za to Laura była mniej więcej mojego wzrostu.
V,,To prawda. A teraz muszę przedstawić cię mojemu chłopakowi oraz jego przyjacielowi."
L,,Okej"
V,,Laura poznaj Carlosa mojego chłopaka od prawie miesiąca. -Gdy go przedstawiała stanęła przy nim i przytuliła się do niego. Wyglądało to tak jakby bała się że Laura może jej go ukraść.- A to jest Leon."
Podaliśmy sobie ręce trochę zestersowani. Zdobyłem się też do spojrzenia na jej twarz. Cerę miała jasną i zadbaną, nos zgrabny nie za duży nie za mały oraz łagodnie się uśmiechała. Gdy podniosłem wzrok na jej oczy nasze spojrzenia się spotkały, tęczówki jej były brązowe niczym karmel. Po chwili odwróciliśmy nasze spojrzenia w inne strony. A następnie całą czwórką weszlismy do pizzeri. Ja weszedłen ostatni przepuszczając Laure w drzwiach. Zamówiliśmy dwie pizze jedną capricioze a drugą pół na pół salami z jalapenio, vegańska z rukolą i oliwkami. Podczas czekania i jedzenia dziewczyny głównie rozmawiały ze sobą ponieważ na prawdę długo się nie widziały. Ja natomiast rozmawiałem z Carlosem o jego przeprowadce i naszych wrażeniach z pierwszego dnia szkoły. Gdy wszyscy się najedli sytuacja się zmieniła gdyż Vika najwidoczniej nie miała już tematów do rozmowy z Laurą. I zaczeła coraz bardziej interesować się rozmową a wręcz grą wstępną z jej chłopakiem. Przez co zostaliśmy zmuszeni nieco do rozmowy ze sobą. Zaczęła się ona od dosyć bezpiecznych tematów czyli do jakiej szkoły chodzisz oraz jakie przedmioty lubisz. Dowiedziałem się że chodzi do pobliskiego katolickiego liceum oraz że lepiej sobie radzi z przedmiotami humanistycznymi oraz językami obcymi. Gdzie ja całkiem na odwrót lubiłem przedmioty ścisłe a w szczególności matematykę i geografię. Później konwersacja podążyła na muzyczną ściezkę ale nie rozwineliśmy jej nawet ponieważ Vika i Carlos chcieli wrócić do domu. Postanowiliśmy odprowadzić ich do mieszkania w którym mieszkali a w drodzę kontynuowaliśmy temat muzyki. Laura podobnie jak ja uwielbiała stare rockowe przeboje i ballady. Ale najbardziej zaskoczyła mnie tym że potrafi grać na kilku instrumentach:gitarze, keybordzie i okulele. Oraz bawi się edytowaniem swojego głosu w specjalnych programach. Gdy byliśmy już niedaleko mieszkania Carlosa i Viki z nikąd zerwał się wiatr który przyniósł lekki deszcz. Carlos wyciągnął swój parsol i dał go swojej dziewczynie a sam szedł w deszczu nic sobie z niego nie robiąc. Ja na szczęście też miałem parasol i zaoferowałem Laurze schronienie się pod nim razem ze mną na co dziewczyna z chęcią przystała. Po dotarciu pod drzwi kamienicy w której mieszkał mój przyjaciel porzegnałem się z nim oraz Viką. Gdy znikneli za drzwiami zostałem sam na sam z Laurą.
-W którą stronę idziesz?
-W prawo mieszkam z tąd trzy przecznice dalej. A ty?
-Niestety w lewo. I mam jeszcze dwie ulicę do pokonania.
-Czyli chyba się tutaj porzegnamy.
-Na to wygląda.
-Do zobaczenia Leon.-Po powiedzeniu tego przytuliła się do mnie a ja odwzajemniłem uścisk. Poczułem bijące od niej ciepło oraz delikatny zapach jej perfum. W jednej chwili wyciszyłem się i poczułem się szczęśliwy.
-Do zobaczenia Laura. Mam nadzieję że szybko.
Odwróciliśmy się już od siebie i przeszliśmy kilka kroków gdy Laura mnie zawołała.
-Leon twój parasol.
-Zostaw go sobie. Pozatym ciągle pada nie chcę żebyś zmokła.
-Ale przecież ty za to zmokniesz.
-Jakoś dam sobię radę.
Ruszyłem przed siebie co jakiś czas odwracając się za siebie aby zerknąć jeszcze na Laurę dopuki nie straciłem jej z oczu. Po jej odejściu poczułem pustkę i nie wiedziałem do końca dlaczego.
-Słyszałem waszą rozmowę i wygląda to obiecująco.
-Trochę w to nie wierzę. Jakie musiałbym mieć szczęście żeby to była ta dziewczyna.
-Cóż z tego co ją widziałem doskonale pasuje zarówno do twojego snu jak i lodów jakie zjadłeś u Andre.
-Jakby się nad tym zastanowić to coś w tym jest i chyba warto sprubować.
-Oczywiście że tak. Ale nie rób niczego za szybko i daj jej przestrzeń i czas wiem to z doświadczenia.
-Dzięki za radę na pewno się do niej zastosuję.
Gdy moje kwami znowu ukryło się w kurtce wyjąłem telefon i zacząłem szukać jej profilu na facebooku. Po chwili go znalazłem i wysłałem jej zaproszenie do znajomych które ona po chwili zaakceptowała. Gdy wróciłem do domu i zmieniłem mokre ubrania na suchę zaparzyłem sobie herbatę. Popijając ją i szykując rzeczy na jutro postanowiłem napisać do Laury czy chciała by się lepiej poznać. Długo nie czekałem na odpowiedź przez którą spędziłem resztę wieczoru na pisanie z nią. A pisaliśmy o najróżniejszych sprawach które sam nie potrafię teraz wymienić. Ważne jest to że świetnie mi się z nią pisało i oboje coraz bardziej otwieraliśmy się przed sobą.
CZYTASZ
Lwie Serce Opowieści z Miraculum
FanfictionLwie Serce to opowieść o przygodach Leona rudowłosego nastolatka, który podczas podróży do Afryki dostaje Miraculum. aby mógł wypełnić przepowiednie. A następnie przyjeżdża do Paryża. gdzie dzieje się większość akcji. Chcesz się przekonać jak namie...