Gdy tylko je uchyliłem podbiegł do nas Ogniste Serce i zaczął łasić się do naszych nóg. Dobry znak polubił ją, a on nie myli się co do ludzi.
-Jaki słodziak skąd tyś go wytrzasnął?
-Sam do mnie trafił ze zranioną łapą stąd najpierw nazwałem go Ognista łapa ale teraz jak już tak wyrósł przechrzciłem go na Ogniste Serce.
-Ładne imie ale skąd ty je wytrzasnąłeś?
-Z wojowników. Fantasy o kocich klanach.
-Och!
-Coś się stało?
-Nie nic. To co chciałeś mi powiedzieć i pokazać akurat na samotności?
-Wolisz z grubej rury czy na spokojnie budować emocje?
-Pokarz co tam masz w rękawie.
-W takim razie radzę ci usiąść.
-Bez przesady nie dasz rady sprawić że usiądę.
-Tak to zobaczymy. - Rozejrzałem się tylko za siebie aby upenić się że mam zamknięte drzwi i powiedziałem. - Herro lwia skóra!
Gdy transformacja minęła zobaczyłem już siedzącom Helene z otwartymi ustami i zdziwionymi oczami.
-I co powiesz?
-Daj mi chwilę na poskładanie moich myśli z podłogi.
-Myśl ile potrzebujesz.
Po jakiś dwóch minutach patrzenia się w pustkę Lena przemówiła.
-Jak ja tego nie zobaczyłam wcześniej? Jesteście tak podobni znaczy jesteś jedną osobą, poruszacie się tak samo, mówicie tak samo tylko w tej wersji masz tylko inne oczy zasłonięte maską trochę dłuższę włosy i lwie uszy na głowie.
-To nie jest nic niezwykłego myślisz że czemu biedronka i czarny kot są tak nierozpoznawalni? Bo miracula są magiczne i w okół siebie roztaczają swoją aurę która sprawia że nie da się rozpoznać ich właścicieli dopóki oni nie będą tego chcieli.
-A ty znasz ich tajne tożsamości?
-Tak znam je a moją zna tylko czarny kot.
-Przecież biedronka jest chyba tą ważniejszą bohaterką.
-Jest nawet nową strażniczką szkatułki ale ona nie zna tożsamości czarnego kota z nieznanych mi powodów. A czarny kot zna moją bo widział moją przemianę w przyszłości którą zmienił miraculum węża.
-Co ci się stało że musiałeś przejść przemianę?
-Zostałem pokonany przez mojego przyjaciela który został zaakumizowany.
-To nadal nie wszystko, wiem to.
-Odciął mi lewą dłoń oraz trafił mnie w brzuch i zrobił mi ranę przez pół twarzy pozbawiając mnie oka po czym zerwał moje miraculum. Ale to wiem z opowieści czarnego kota.
-Ale makabrycznie dobrze że zmienił on czas.
-Też jestem mu wdzięczny.
-Dobrze a teraz jak już ochłonęłam przejdź do tego gdzie zniknąłeś na ten czas?
-Byłem na podróży po trzech innych universach. Mój odpowiednik z innego universum mnie tam wysłał był znacznie starszy od mnie i nieporównywalnie potężniejszy.
-Czy były to światy "wojowników" "harrego pottera" oraz "hobbita"?
-Tak ale skąd ty...?
-Bo miałam sny co nocy z tych światów i widziałam je z twojej perspektywy jak teraz o tym myślę. Czasem słyszałam też co mówisz ale to były urywki które nie sklejały się w całość do tego momentu.
-Znam tylko jedną osobę poza mną która miała takie sny i wie o nich znacznie więcej od mnie.
-Kto to?
-Mój mistrz szkatułki. Od kogoś musiałem dostać to miraculum lwa. Ale musimy tam się udać incognito a przynajmniej ja. Herro zrzuć skórę. Teraz możemy iść.
-A opowiesz mi po drodze jak zdobyłeś...?
-Nie po drodze nie. Na osobności zbyt dużo ludzi kręci się po ulicach aby o tym gadać.
-No dobrze.
Udaliśmy się do mistrza gadając o rzeczach codziennych jednak widziałem w oczach Leny że bardzo chciałaby zapytać o coś związanego z miraculami. Gdy dotarliśmy do domu mistrza od razu zapukałem do drzwi jednak nie usłyszałem jego kroków ale jego cichy i słaby głos.
-Wejdź proszę.
Pociągnąłem klamkę i skierowałem się do jego sypialni skąd usłyszałem jego głos ciągnąc za sobą zaskoczoną Lenę. Gdy otworzyłem drzwi sypialni dosłownie mnie zamurowało. Mistrz leżał w łóżku pod kocami ale wyglądał na około trzydzieści lat starzej niż go zapamiętałem. Policzki mu się zapadły a oczy straciły dawny błysk. A jeszcze gorzej się poczułem gdy z wielkim wysiłkiem wyciągnął dłoń na powitanie. Była niczym same kości na których zwisała skóra o kilka rozmiarów za duża. Nie zostało nic po jego mięśniach i żelaznym uścisku. Dosłownie zeszkliły mi się oczy a Helena jakby wiedziała co czuję przytuliła mnie.
-Leon jak ja się cieszę że jest mi ciebie dane ujrzeć tuż przed śmiercią i to jeszcze w towarzystwie pięknej kobiety, powiedziałeś jej o sobie jak mniemam i dobrze bo ciężko by ci było samemu to wszystko ogarniać.
-Mistrzu czy nie mogę coś zrobić aby cię uratować?
-Nie moje życie dobiega końca, pan światów zagwarantował że dożyje do dnia gdy przepowiednia się wypełni.
-Tak wypełniła się.
-Powiedz mi jedynie jaki on jest?
-Pan światów jakby to ująć jest moją dużo starszą wersją samego mnie z innego świata i przybył po mnie aby uczynić mnie silniejszym i dał mi kilka darów. Zdobyłem osiem żyć dzięki Ognistej gwieździe, posługiwanie się magią i wytrwałość Rona oraz wytrzymałość i logiczne myślenie Bilbo. A na sam koniec wręczył mi to. Jest to miraculum wilka podobno dawno zaginione.
-Pokarz mi je. Tak faktycznie, jak on je zdobył? Ale mniejsza z tym zdecydowałeś komu je dasz? Przepraszam na starość szybko zapominam, masz idealną osobę której możesz je dać.
-Tak Helena zasługuje na nie jak nikt inny.
-W takim razie została mi jedna rzecz do zrobienia. Ja mistrz szkatułki afrykańskiej zrzekam się roli jej strażnika i na mojego następce wyznaczam Leona zwanego Lwie Serce niech jego wybory zawsze będą trafne.
W pokoju nagle zerwał się wiatr który przywiał ze sobą szkatułkę oraz laskę mistrza i wepchnął mi te przedmioty w ręce natomiast sam mistrz uniusł się nad łóżko i powoli zamienił się w złoty pył który wleciał w laskę i szkatułkę powodując że zaczęły się zmieniać. Laska ze zwykłego drewnianego kija zmieniła się w elegancką czarną laskę z głową lwa jako rękojeść którą można było w połowie uchylić aby mieć dostęp do kompasu lub wyciągnąć z niej rapier co na pewno będzie przydatne w przyszłości. Natomiast szkatułka zmieniła jedynie kolor z brązowo czerwonego na brązowo złoty. Przez chwilową ekscytacje zapomniałem o mistrzu ale ból po jego stracie uderzył mnie ze zdwojoną siłą i pod jego naporem upadłem na kolana jednocześnie zakrywając oczy aby Lena nie widziała że płaczę. Ona po chwilowym oniemieniu zaistniałą sytuacją uklęknęła obok i objeła mnie swoimi rękami.
-Wiem że to boli ale musisz być silny. Teraz to ty jesteś strażnikiem szkatułki a więc jesteś równie wysoko co biedronka.
Będziesz sprawował pieczęć nad miraculami i powierzał je odpowiednim właścicielą.
Przetarłem łzy i powoli wstałem. Wolno pomimo straty zacząłem układać sobie wszystko w głowie.
-Heleno czy sprawisz mi ten zaszczyt i zostaniesz pierwszą osobą której powierzę miraculum?
-Na prawdę? Myślałam że mówiłeś to aby zadowolić mistrza.
-Ja zawszę mówię prawdę. A więc?
-Tak zostanę.
-Leno oto miraculum Białego Wilka jego kwami nazywa się alpha i daje ona moc kontroli nad lodem używaj go dla większego dobra.- Wręczyłem jej magiczny naszyjnik który z miedzianobrązowego zrobił się srebny po włorzeniu jego na szyje oraz dostosował się do niej wielkością a następnie w akompaniamencie niebieskobiałego światła wyłoniła się z niej alpha okrążając kilka razy skołowaną dziewczynę.
-Witaj Leno nazywam się Alpha i od teraz będę twoim kwamii oraz najlepszą przyjaciółką.
-Witaj Alpha mi też miło cię poznac.
-Leon masz możę coś do jedzenia bo po tej nocy jestem strasznie głodna.
-Ja też dorzucam się do tej prośby.-Z mojej kieszeni niespodziewanie pojawił się Herro z proszącym wyrazem twarzy.
-Mam tylko oliwki jeśli cię zadowolą.
-Przez brak alternatywy zjem te zielone niedojrzałe owoce. Ale ty Leno proszę zaopatrz się w prawdziwe jedzenie.
-Nie obrażaj moich oliwek. Znawczyni się znalazła...-Odpowiedziało moje kwami z pełnymi ustami.
-A co masz na myśli mówiąc prawdziwe jedzenie?
-Maliny rzecz jasna.
-Jak ja będę trzymała maliny w kieszeniach?
-Ciesz się że nie spotkało cię to co czarnego kota.
-A czym on niby karmi swoje kwamii?
-Camembertem.
-Nie!
-Tak plagg je tylko śmierdzące sery a im bardziej śmierdzą tym lepiej jednak camembert to jego miłość.
-Współczuję Czarnemu Kotu chociaż chyba bardziej powinnam współczuć biedronce.
-Na szczęście nie ma ona tak silnego węchu jak ja bo nie dałaby rady wytrzymać obok niego.
-Wierzę na słowo. A co teraz masz zamiar zrobić?
-Muszę się tu rozejrzeć i zabrać z tąd najbardziej potrzebne składniki do eliksirów a może znajdę tu coś jeszcze bardziej interesującego.
-Po co w ogóle ci jakieś eliksiry?
-Aby wzmocnić miraculum rzecz jasna.
-W jaki sposób? One i tak są potężne.
-A na przykład zjadając odpowiedni przysmak nasączony eliksirem można zdobyć moc oddychania pod wodą albo zdolność lotu.
-Dobrze w takim razie są one mocne.
-Tak ale w specyficznych sytuacjach.
-O zobacz coś leży na stole, jakiś list chyba.
-To nie jest list tylko ostatnia wola mojego mistrza. "Leon jeżeli to czytasz znaczy że nie ma mnie już na tym świecie a ty zostałeś mistrzem szkatułki. Zapisałem to wszystko aby mieć pewność że te informacje do ciebie trafią bo są one niesamowicie ważne. Po pierwsze wyczytałem sporo na temat mieaculum lwa i odkryłem że urzywałeś tylko skrawka mocy którą daje to miraculum. Przy odpowiednim skupieniu możesz tworzyć rzeczy które tylko miraculum biedronki przewyższa. Mianowicie miraculum lwa daje moc kontroli nad atomami. A więc jesteś w stanie nie tylko tworzyć bronie ale też zmniejszać i powiększać przedmioty oraz zmieniać ich strukturę. Już to robiłeś ale tylko z urzyciem twoich broni. A taka umiejętność może znacznie zwiększyć twoje szanse na wygranie ze złoczyńcami. Spróbuj tego na szkatułce ale najpierw doczytaj ten testament do końca. Kolejną informacją jest udający się w stronę paryża mnich z odbudowanej przez biedronkę zakonu. Jest on znacznie silniejszy od mnie oraz mistrza fu i na pewno nie zna dobrze nowej rzeczywistości. Będzie on próbował zabrać biedronce i czarnemu kotu miracula oraz tobą też się zainteresuje. Jednak wierzę że poradzicie sobie z nim szczególnie w tobie upatruję nadzieję ponieważ szkoliłeś się w walce bez urzycia miraculum. Ale uważaj on też trenował i to długo. Potrafi bez problemu walczyć z posiadaczami miraculum wykorzystując ich słabe strony oraz swoje tajemne sztuki walki. A teraz czas na prawdziwą ostatnią wole. Leon zostawiam tobie całe to mieszkanie i wszystkie moje oszczędności które zgromadziłem w ciągu mojego życia. Nie jest tego za dużo ale powinno wystarczyć na utrzymanie się bez podejmowania pracy przez kilka lat po ukączeniu szkoły. Oraz zachęcam cię do pogadania z tym mnichem i udania się do klasztoru na wakacje jeżeli oczywiście zaimponujesz mu bo to jest twoja szansa na zdobycie jeszcze większej wiedzy niż ja przez całe moje życie. Proszę cię powiedz o mojej śmierci Carlosowi oraz podaruj mu miraculum bo zasługuje na nie. Tylko odczekaj z tym do pokonania Władcy mroku bo przez znajmomość jego tożsamości może on trafić na ciebie. I to już chyba wszystko co miałem ci do powiedzenia. Wiem że się spełnisz w roli mistrza szkatułki afrykańskiej. Będę cię wspierał ze wszystkich sił z zaświatów."- Czytając ten testament uroniłem kilka kolejnych łez ale szybko je przetarłem. Muszę sprostać oczekiwaniom mistrza. A więc mogę kontrolować atomy.
-Herro lwia skóra. Zobaczmy czy mistrz miał racje.
-Co masz zamiar zrobić?
-Stworzyć pierścień z pustym wnętrzem gdzie zmieszczę skrzynię z miraculami.
Skupiłem się na powietrzu którę mnie otacza i przepełnia. Wziąłem kilka głębokich wdechów i pomyślałem o pierścieniu. I faktycznie pojawił się na moim palcu a po dotknięciu otworzył się a w jego środku znajdowało się miejsce idealnie na szkatułkę i laskę. Jescze raz skoncentrowałem się i moja dłoń jakby sama wykonała konkretne ruchy a szkatuła zmniejszyła się i wleciała na miejsce w pierścieniu po czym on szybko się zamknął.
-Wow to było coś.
-Dziękuje. Nie spodziewałem się że uda się to za pierwszym razem. A teraz czas spotkać się z biedronką i czarnym kotem oraz przedstawić im ciebie jako nową superbohaterkę jednak musimy to zrobić w tajemnicy czyli najlepiej właśnie w tym mieszkaniu.
-Z jakiej to racji miałoby to się odbyć tutaj? Chcę poczuć na własnej skórze to co ty. No wiesz skakanie po dachach z olbrzymią prędkością i ten wiatr we włosach.
-Wiem i doskonale ciebie rozumiem ale wiesz chyba co się stało gdy ja pierwszy raz pokazałem się światu.
-Tak widziałam to ale teraz nie będzie żadnej walki.
-Fakt nie będzie ale stracimy coś innego.
-Chodzi ci o zaskoczenie?
-Tak dokładnie. Władca Ciem nie ma pojęcia o tym że zostałaś superbohaterką oraz my wiedząc o tym możemy ciebie przygotować do walki w lepszy sposób bez obawy o to że on sam się pofatyguje do ciebie aby zabrać twoje miraculum.
-Przecież umiem się bronić zresztą sam tak powiedziałeś.
-Tak powiedziałem faktycznie ale nie urzywałaś jeszcze miraculum i byłabyś dla niego łatwym kąskiem.
-To dlaczego ty się ujawniłeś od razu?
-Wcale się nie ujawniłem od razu, przez miesiąc mój mistrz trenował nas aby wyrównać nasz poziom do poziomu biedronki i czarnego kota.
-Nie wiedziałam, może faktycznie masz racje.
-Nie martw się znajdę jakieś miejsce gdzie będziemy do woli trenować więc urzyjesz nie raz swoich mocy. A teraz przemień się bo chyba słyszę jak czarny kot się zbliża.
-Alpha mroźny wiatr!
Po tych słowach Lena przemieniła się w nową superbohaterkę. A jej kostium był istnym majstersztykiem. Cały był pokryty krótką białą sierścią ale na cholewkach butów oraz kapturze miała długie puchate futerko. Maska również była biała jednak przy nasadzie nosa widniała czarna kropka która imitowała psi nosek. Jej piękne niebieskie oczy jeszcze bardziej przyciągały a włosy miała rozpuszczone i tylko kilka pasemek miała zaplecione w warkoczyki.
-I jak wyglądam?
-Przepięknie wręcz zjawiskowo.
Lena na ten komplement lekko się zaczerwieniła ale nie zdąrzyła odpowiedzieć gdyż przez otwarte okno do pokoju wskoczył Czarny kot.
Cz-Witaj Lwie serce oraz kłaniam się nisko nieznajoma superbohaterko. Jak masz na imię?
Lena na chwilę się zacieła po czym odpowiedziała.
W-Nazywam się Wilczyca i również miło mi cię poznać Czarny Kocie.
-Kocie wiesz gdzie jest biedronka?
-Powinna się niedługo zjawić bo akurat byliśmy na patrolu gdy napisałeś.
-To czemu ty jesteś pierwszy?
Cz-Powiedziała że musi nakarmić kwami.
-Dziwne przecież nie urzyła swojej mocy.
B- O kim tak sobie gadacie? A ty kim jesteś?
W- Jestem Wilczyca i rozmawialiy o tobie ponieważ Kiciuś cię wyprzedził.
B- To nie było nic wielkiego ale chyba widzę już po co nas tu ściągnąłeś Lwie serce.
-Tak na prawdę jest to tylko część historii. Wilczyca będzie naszym asem w rękawie przeciwko władcy Ciem...
Cz- khchm...Władcy Mroku.
-Jeszcze nie jestem na bierząco dobrze ale kontynuując będę ją trenował w tajemnicy aż do momentu gdy będzie niezbędna do pokonania jakiegoś przeciwnika.
B- Nie ukrywam podziwiam twoją logikę tylko zastanawia mnie jedna rzecz. Dlaczego spotkaliśmy się akurat tutaj.
Cz- Nie ukrywam że mnie też to ciekawi.
-Ponieważ to był dom mojego mistrza szkatułki afrykańskiej.
Cz- Jak to był? To już nie jest, przecież tutaj stoimy.
W- Lwie serce chciał przez to powiedzieć że mistrz odszedł na lepszy świat oraz przed śmiercią uczynił go jego następcą
Cz- Ohh czyli to takie buty.
B- Jesteś mistrzem szkatułki?!
- Tak a to znaczy że w pełni zaszła zmiana pokoleniowa.
B- To gdzie masz szkatułkę?
-Jest bezpieczna w moim pierścieniu.
Cz- Jakim cudem się tam zmieściła? Oraz skąd ty go wziąłeś?
-Stworzyłem go a szkatulkę zmniejszyłem.
B- Jak skoro masz nadal przy sobie swoje bronie.
-Mistrz odkrył zasadę działania oraz pełen potencjał mojego miraculum. To nigdy nie była zwykła zmiana postaci tych kijków ale manipulacja atomami.
Cz- Już łapie ty możesz stworzyć coś z niczego to znaczy z dowolnych atomów.
-Trafiłeś w punkt. I chyba rozumiem teraz lepiej moc biedronki.
B- Co przez to rozumiesz?
- Ja potrafie manipulować atomami ale nigdy nie stworzę czegoś co wcześnij nie istniało. A ty posiadasz kwamii kreacji czyli jesteś w stanie stworzyć dosłownie z niczego coś nowego. Ogranicza cię jedynie wyobraźnia.
B- Bardzo śmiała teoria ale ma ona ręcę i nogi.
-Tak samo ty czarny kocie musisz zgłębić moc swojego miraculum bo ma ono moc anichilacji wszystkiego więc...
Cz- Mogę wymazać z istninia dowolną rzecz.
- Dokładnie.
W- Ta teoria zmienia w mojej opinii postrzeganie miraculów. A z tą wiedzą może będziemy mogli pokonać władcę mroku.
- Pokonać to za dużo powiedziane ale na pewno utrudnić mu akumizacje ludzi. A pokonanie władcy mroku nastąpi w mojej opinii tylko przy jego potknięciu.
B- Jakie potknięcie masz na myśli?
- Zapominasz o mojej specjalnej mocy. Jeżeli będę w stanie zdobyć jakikolwiek jego trop to będę w stanie go wyśledzić. A do tego wy mieliście już chyba jego trop.
B- Tak mieliśmy ale to ślepy zaułek.
-Dlaczego tak twierdzisz?
B- Ponieważ sama przebadałam tą sprawę i nic na niego nie znalazłam.
-Opowiedz mi wszytko jeszcze raz po koleji.
B- Uhhh nie mogę ci wszystkiego powiedzieć ponieważ wiązałoby się to z ujawnieniem wam mojej tożsamości. Jedyna poszlaka którą mogę ci zdradzić jest taka że gabriel agrest wszędzie umieszcza motyle jednak po tym jak opętała go akuma ta teoria nie ma sensu.
-Jak ja niecierpie tych sekretnych tożsamości pomiędzy nami. Oboje jesteśmy mistrzami szkatułek i powinniśmy je poznać a przynajmniej ty powinnaś poznać moją.
B- Dlaczego tylko ja powinnam ją poznać?
- Ponieważ ja znam wasze tożsamości.
B- Cooo?! Czarny Kocie wiedziałeś o tym?
Cz- Tak jakby ja znam jego tożsamość ale nigdy nie zdradził mi kim ty jesteś.
B- To jest nie do pomyślenia. Obserwowałeś nasze transformacje przyznaj się!
- Nie musiałem. Dzięki wyczulonemu węchowi oraz dedukcji sam do tego doszedłem. Pozatym dzięki tej lasce mógłbym bez problemu namierzyć gdzie mieszkasz.
B- Nasze tożsamości miały pozostać sekretem.
- Tylko twoja i Czarnego kota. Mnie nie obejmuje to zobowiązanie.
B- Ale jest to niesamowicie niebezpieczne. A co jeżeli zostaniesz opętany akumą i zdradzisz mu nasze sekrety?
- Stanie się to samo gdyby ty lub czarny kot zostałby nią opętany. Musisz mi zaufać. Ale mam inny sposób przyjdę do was w cywilnej postaci i pogadamy na osobności. Pasuje wam to?
Cz- Mi jak najbardziej.
B- Niech ci będzie ale nie zdziw się jak źle odgadłeś moją tożsamość.
-To do zobaczenia.
Gdy dwójka bohaterów znikła z pola widzenia oboje się przemieniliśmy.
- I znowu powitanie nie było zbyt przyjemne.
- Powiedziałabym że słodko-gorzkie bo czarny kot normalnie się zachowywał. Tylko nie wiem co w biedronkę wstąpiło.
- Jak to co złamane serce.
- Czarny kot ją odtrącił?
- A skąd jej druga cywilna miłość.
- Nie sądzisz że skończy się to atakiem akumy?
- Na pewno się skończy dlatego z tą wizytą będę musiał trochę poczekać aż ona najpierw dojdzie do siebie. Ale koniec tych rozmyślań musisz wypróbować nowe moce.
- A gdzie chcesz je sprawdzić?
- To już ci się mniej spodoba...
- Na prawdę kanały?
- Masz lepszy pomysł na poczekaniu?
- Chyba nie.
- Przepraszam że nie mam nic lepszego na przyszłość coś poszukam a teraz stwórz jakieś bronie.
Lena skupiła się na chwilę i z jej rąk wyłoniły się dwa lodowe miecze jednak nie były zbyt dobrze wykonane.
- Jak na start nie jest źle. A teraz mnie zaatakuj.
- Mam cię na prawdę zaatakować?
- Tak to jedyny sposób abyś nauczyła się urzywać tych mocy. No dalej.
- A co jeżeli zrobię ci krzywdę?
- Potraktuj to jako trening szermierki tylko że w stylu dowolnym gdzie wszystkie sztuczki są dozwolone. I pamiętaj ten strój nie służy jedynie jako dekoracja.
- No dobrze ale chwila czym ty będziesz się bronił?
- Najpierw spróbuj mnie trafić.
- Oj chyba mnie nie doceniasz.
I w tym momencie skoczyła na mnie jednak ja zrobiłem tylko krok do tyłu i jej lodowe miecze nawet mnie nie drasnęły.
Dziewczyna przez dobre dwie minuty próbowała mnie trafić jednak bezskutecznie ponieważ jej bronie były zbyt nieporęczne i stawiały zbyt duży opór przez co nawet się nie wysiliłem tymi unikami. Postanowiłem więc w końcu przywołać moje bronie a tym razem zdecydowałem się na długi smukły miecz i zaledwie dwoma blokami roztrzaskałem jej lodowe miecze.
- Jak ty to zrobiłeś? Te bloki wcale nie były mocne. Oraz jak unikałeś moich mieczy?
- Bardzo proste twoje miecze były źle stworzone. Widzisz ja poświęciłem już sporo czasu na tworzenie broni i do tego trzeba zarówno talentu jak i wprawy. Ty talent niewątpliwie masz ponieważ za pierwszym razem je stworzyłaś i to bez wysiłku. Teraz potrzeba ci praktyki i dlatego ćwiczymy. A teraz skup się i spróbuj zrobić lodowy odpowiednik tego miecza.
Lena chwilę mu się przyglądnęła i chwilę później lodowy miecz znajdował się w jej dłoniach.
- Ten wydaje się znacznie lżejszy od tamtych.
- Widzisz od razu jest postęp. Teraz trzeba sprawdzić jak wytrzymały jest ten miecz. Uderz nim kilka razy w tą ściane.
Miecz pierwszy cios wytrzymał jak i drugi jednak trzeci okazał się już zbyt silny dla tego miecza i jego koniec przyległ do ściany.
- Teraz chociaż wytrzymał dwa cięcia.
Wilczyca przez kilkanaście minut szlifowała tak swoje umiejętności i pod sam koniec jej miecze były w stanie oprzeć się bez problemów moim lekkim atakom. Następnie przyszła pora na tworzenie lodowych pocisków z czym już Lena nie miała problemów i trochę dała mi popalić próbując trafić mnie którymś z nich. Na sam koniec urzyła swojej mocy specjalnej aby zamrozić wodę w kanałach po czym wróciliśmy do mojego mieszkania.
- Ale to był dobry trening. Dawno nie czułam się tak wykończona.
- No ja też się nieźle zmęczyłem szczególnie dobrze wychodzą ci te lodowe pociski.
- A dziękuję. I tak trochę zmieniając temat jaka była twoja pierwsza stworzona broń.
- Obiecaj tylko że się nie zaśmiejesz.
- Już się boje co stworzyłeś.
- Pierwszą bronią był bicz.
Lena parsknęła lekko ale zachowała powagę.
- Po co był ci bicz?
- To była pierwsza broń o której pomyślałem aby nikomu krzywdy większej nie zrobić. To było jeszcze w afryce a dokładniej w maroko i zobaczyliśmy że odbywa się napad na bank. Więc biczem wytrąciłem przestępcą pistolety z rąk a późnij ich związałem i uciekłem z miejsca zdarzenia.
- A to niezła historia.
Po tych słowach usłyszałem że Lenie mocno zaburczało w brzuchu.
- Chyba jesteś głodna co nie?
- Bardzo i dlatego pójdę już chyba.
- A może zostaniesz na obiado kolacje? Wczoraj robiłem zakupy.
- Dobrze ale pod warunkiem że zaciekawisz mnie tym co zamierzasz ugotować.
- Miałem zamiar zrobic szakszukę.
- Nietypowa kolacja.
- Przez ostatnie lata to znaczy tygodnie w tym świecie spędziłem na jedzeniu surowego mięsa małych gryzoni i ptaków, jakiś zupek grzybowych oraz pieczonego ale niedoprawionego mięsa. Tylko epizodycznie zdarzyło się coś lepszego ale o kuchniach innych niż staroangielska to mogłem pomażyć
- Rozumiem haha. Ale zaintrygowałeś mnie więc zostanę.
Lena pomogła mi z przygotowaniami więc w mniej niż godzine usiedliśmy do obiadokolacji. Szakszuka wyszła wyśmienicie a może to towarzystwo dodało jej pikanterii.
- Masz ochotę na jakiś deser?
- A co tam ciekawego masz?
- Na przykład lody w mochi.
- Uuu było tak od razu. A może obejrzymy coś przy okazji?
- Masz w głowie jakiś film?
- Bardziej myślałam nad serialem.
- Jakim?
- Co byś powiedział o Jujutsu kaisen?
- To jest anime i chyba słyszałem o nim.
- Teraz wychodzi drugi sezon ale możmy od początku obejrzeć abyś wiedział o co chodzi.
- A tobie to nie będzie przeszkadzać?
- Wolę przypomnieć sobie wszystko przed drugim sezonem.
- No dobrze więc w takim razie przyniosę jeszcze jakiś koc a ty wyszukaj to anime.
Obejrzeliśmy jakieś trzy odcinki komentując nawzajem poczynania bohaterów a ich moce i losy bardzo mnie zainteresowały jednak w pewnym momencie Lena przestała się odzywać i chwilę później poczułem jej głowę na moim ramieniu. Domyśliłem się że dziewczyna przysnęła i zdąrzyłem tylko wyłączyć telewizor zanim przekręciła się w moją strone jednocześnie obejmując mnie za brzuch. Pod tym naporem ugiałem się przez co skończyliśmy leżąc ja plecami na kanapie a ona wtulona głową w moją klatkę piersiową. Chciałem się ruszyć aby wstać jednak Lena tylko mocniej mnie objęła. Więc nie pozostało mi nic innego jak poczekanie aż sama wstanie bo nie byłem w stanie jej obudzić gdy zobaczyłem jak słodko śpi. Po kilku minutach sam zamknąłem oczy i wsłuchałem się w jej spokojny oddech i wolne bicie serca. Oraz do mojego nosa dopłynął słodki zapach jej perfum lub mgiełki ale nie potrafiłem już tego określić ponieważ to wszystko sprawiło że sam zasnąłem...
CZYTASZ
Lwie Serce Opowieści z Miraculum
FanfictionLwie Serce to opowieść o przygodach Leona rudowłosego nastolatka, który podczas podróży do Afryki dostaje Miraculum. aby mógł wypełnić przepowiednie. A następnie przyjeżdża do Paryża. gdzie dzieje się większość akcji. Chcesz się przekonać jak namie...