Piramidy w Gizie

18 2 1
                                    

Dzień 2

Od razu po przebudzeniu przeciągnąłem swoje lekko zesztywniałe ciało, przetarłem dłońmi twarz, jednocześnie ziewając oraz utkwiłem wzrok w przejrzystej panoramie widniejącej za oknem, tym samym dostrzegając pierwsze przebłyski promieni słonecznych, które idealnie zdobiły pobliskie okolice. Krajobraz rozciągający się za szklaną szybą nie tylko oddawał piękno tego miejsca, lecz także niepowtarzalny klimat rozpoczynających się wakacji. Dudniło we mnie podekscytowanie, w głównej mierze związane z dzisiejszymi zaplanowanymi atrakcjami, planami.

Chwilę później usłyszałem niewyraźny mamrot mojego tymczasowego współlokatora, zmieniającego swoją pozycję na łóżku i zakrywającego się po uszy białą kołdrą.

- Już wstałeś, Carlos? - Zadając pytanie, odpowiedziała mi głucha cisza, na którą przewróciłem oczami. - Powinniśmy się zbierać, wiesz? Już prawie 7:00, nie sądzisz, że...

- CO?! - wykrzyczał ciemnowłosy, od razu zrywając się jak poparzony z miękkiego materaca i stając na środku pomieszczenia. - DLACZEGO MNIE NIE OBUDZIŁEŚ, LEON?! ZARAZ MUSIMY BYĆ NA DOLE, IDIOTO! PRZEZ CIEBIE SIĘ SPÓŹNIMY! - Bezproblemowo wpadł w moją pułapkę, a jego sfrustrowanie okazało się lepsze niż mogłem przypuszczać.

Dlatego też, wybuchnąłem niekontrolowanym chichotem, doprowadzającym do pogłębienia gniewu chłopaka, który wypuszczając głośno powietrze i zdając sobie sprawę, że tak naprawdę chciałem go tylko obudzić, rzucił we mnie jedną z ozdobnych poduszek, a następnie zniknął na długi czas w łazience.

===

Jakiś czas później, w pełni przygotowani na dzisiejszą przygodę ruszyliśmy w kierunku hotelowej restauracji w celu zjedzenia śniadania. Po raz kolejny zebrałem się na odwagę i spróbowałem tradycyjnego dania egipskiego. Falafel zrobiony ze zmielonej fasoli oraz ciecierzycy, smażony na głębokim tłuszczu z kolendrą, cebulą, czosnkiem, pietruszką, a także porem, niosący nazwę taameja okazał się o wiele lepszy, smaczniejszy od mojej uprzedniej kolacji, przez co byłem naprawdę zadowolony z mojego wyboru.

Gdy skończyliśmy jeść, poszliśmy do ogromnego holu, gdzie czekał na nas lekko zniecierpliwiony przewodnik. Wygłosił on krótką przemowę, głównie opierającą się na temat kulturalnego zachowania, a następnie nakazał nam wejść do niebieskiego autobusu, stojącego tuż przed wejściem. Łapiąc wzrokiem Carlosa, postanowiliśmy zająć miejsca na końcu pojazdu oraz przyglądać się ciekawej infrastrukturze stolicy Egiptu podczas około godzinnej jazdy. Bez przerwy zachwycaliśmy się miastem, jednocześnie prowadząc zaciętą dyskusje na jego temat, jak również dochodząc do wniosku, iż otoczenie za szklaną szybą było interesujące, unikatowe i całkiem ujmujące na swój własny sposób.

Jednak, kiedy tylko nasze stopy stanęły na miękkim, żrącym, jednocześnie naprawdę gorącym piasku, wszystkie uprzednie budynki, które mijaliśmy w jednej chwili straciły swoje znaczenie. Przed naszymi oczami ukazały się wielkie, trójkątne piramidy, a także majestatyczny Sfinks.

- ... i pomyśleć, że te babki z piasku stoją tutaj od trzech tysięcy lat... - rozmarzył się Carlos, pochłaniając wzrokiem jasny, plastyczny horyzont przed nami.

- I pomyśleć, że te twoje babki z piasku to jeden z cudów świata - odparłem, wykonując identyczną czynność, co mój przyjaciel. - Chcę już zobaczyć te hieroglify.

- Pfi... hieroglify. - Zaśmiał się. - Tajny, podziemny korytarz to dopiero byłaby zabawa. Wyobrażasz sobie odkryć tajemnicze wejście do jakiegoś egipskiego ołtarzyka?

Lwie Serce Opowieści z MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz