Harry leżał na łóżku w sypialni jego i Dracona i próbował powstrzymać się od popełnienia zabójstwa na swoim partnerze, który nie dość, że przyniósł go tu w pozycji na księżniczkę, to jeszcze nie pozwalał mu praktycznie nic robić, skacząc dookoła niego jak jakaś kwoka. Teraz też, chciał iść do jadalni po coś do jedzenia, a Ślizgon przywiązał go do łóżka i wybiegł z pomieszczenia, mówiąc coś, że zaraz wróci. Chłopak westchnął i ułożył się na łóżku, zamykając oczy, nie mając, co zrobić sam ze sobą, czekając, aż jego ukochany, którego chyba nie zabił właśnie tylko dlatego, że go kocha, wróci i da mu w końcu cośkolwiek zrobić czy coś zjeść. Nie wiedział, ile czasu minęło, nim w końcu do dormitorium wrócił jego współlokator, z tacą wypełnioną jedzeniem, które przysunął na krześle stojącym obok łóżka i rozwiązał swojego chłopaka.
-Nie musiałeś mnie wiązał.
Fuknął czterooki, rozmasowując sobie z automatu nadgarstki, chociaż w cale go one nie bolały.
-Inaczej poszedłbyś do Wielkiej Sali na kolację, a masz odpoczywać.
Blondyn wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niego, biorąc do ręki jeden z talerzy wypełniony piersiami z kurczaka z ryżem, warzywami i jakimś sosem, nabierając trochę na widelec i podsuwając go pod nos okularnika, który odtrącił jego rękę.
-Draco! Nie traktuj mnie, jak niedołężnego, który nic nie może zrobić! Rozumiem, mam wypoczywać przez kolejne kilka dni, okay, ale nie musisz aż tak obok mnie skakać.
Warknął, wyrywając mu talerz z ręki i układając go sobie na kolanach, samemu zabierając się za jedzenie, zerkając od czasu do czasu na platynowłosego, który spuścił głowę i się nie odzywał.
-Prawie cię straciłem... przepraszam, że cię denerwuję, ale bałem się, że już się nie obudzisz...
Wyszeptał po długiej chwili, zwracając na siebie uwagę Bliznowatego, który westchnął ciężko.
-Draco, kochanie, doceniam, że opiekujesz się mną i robisz to wspaniale, tylko proszę, daj mi też coś robić od czasu do czasu, nie traktuj mnie jak niepełnosprawnego, nic mi nie jest. Przepraszam, że tak się wydarłem, nie chciałem...
Usłyszenie słowa kochanie z ust Pottera po raz pierwszy było dla chłopaka niczym ogień, który rozpalił się w jego sercu i spojrzał z uśmiechem na zielonookiego.
-Kocham cię, Harry.
Powiedział, nachylając się i skradając pocałunek z malinowych warg, uśmiechając się lekko i spoglądając mu w oczy z bardzo bliskiej odległości.
-Ja ciebie też, Draconie. Czy mój ukochany pozwoli mi po kolacji wziąć prysznic, samemu?
Potter niemal od razu zorientował się, że używanie pieszczotliwych zwrotów w stosunku do jego partnera może zdziałać cuda i nie mylił się, bo ten pokiwał głową, sięgając po swój talerz z kolacją.
-W porządku, ale od razu po prysznicu wracasz do łóżka. I śpimy razem.
-Oczywiście. Zawsze.
CZYTASZ
Miłość i nienawiść dzieli cienka granica
FanfictionShip: Drarry Opowiadanie powstało w latach 2017 - 2020. Opowiadanie możecie znaleźć na blogu https://otworzoczynayaoi.blogspot.com/