Rozdział 33

48 3 0
                                    

Następnego dnia dwójka Ślizgonów została wezwana do Czarnego Pana, który z lekko przerażającym uśmiechem spoglądał na stojącą przed nim parę, nic nie mówiąc.

-Panie Potter, panie Malfoy... mam dla was pierwsze zadanie.

Zaczął w końcu, a siedząca w kącie Bellatrix roześmiała się szyderczo, jakby wiedziała, o co chodzi.

-Więc słuchamy, panie.

Blondyn drżał ze strachu i nie był w stanie się odezwać, dlatego był wdzięczny Harry'emu, że ten przejął pałeczkę i kontrolował sytuację.

-Chcę, abyście znaleźli sposób na zabicie Dumbledore'a. Nie zabijajcie go, ale znajdźcie sposób.

Okularnik spojrzał na swojego partnera, widząc przerażenie w srebrnych oczach i uśmiechnął się lekko do niego.

-Tak jest.

Odpowiedział za nich oboje i skłonił się nisko. Chłopcy skierowali się do wyjścia, ale zatrzymał ich wężowy głos ich przywódcy.

-Jeszcze jedno.

Odwrócili się przodem do Lorda Voldemorta i spojrzeli na niego pytająco, zastanawiając się, o co chodzi.

-Jak się układa wasz związek?

Czarny Pan od samego początku żywo interesował się ich relacją, dlatego też jego pytanie nie było niczym niezwykłym.

-Bardzo dobrze.

Tym razem to Draco zdołał wydusić z siebie dwa słowa, mimo, że bardzo chciał opuścić to pomieszczenie.

-Cieszę się. W wakacje weźmiecie ślub. Możecie iść.

Rozkazał a uczniowie Hogwartu wyszli pospiesznie z pomieszczenia i wrócili szybko do swojej szkoły.

-Nie podoba mi się to.

Powiedział Harry, przytulając się do Draco i całując go w policzek.

-Też nie chcę zabijać dyrektora.

-Nie zabijemy go. Wykiwamy ich. Ale nie podoba mi się decydowanie, kiedy weźmiemy ślub.

Westchnął i sprawdził swoją torbę, przygotowując się na lekcję.

Miłość i nienawiść dzieli cienka granicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz