Rozdział 24

67 6 0
                                    

Dwoje nastolatków siedziało zestresowanych w urządzonym w ciemnych odcieniach salonie w Malfoy Manor obok siebie, patrząc pod nogi. Przeczuwali, co się za chwilę wydarzy i nie mieli wątpliwości, że mają kłopoty. Niedługo po ich pocałunku zaczęli być parą i widać było jak na dłoni, że zachowują się inaczej względem siebie, niż dotychczas. Plotka o ich związku szybko obiegła całą szkołę i niedługo potem dostali wezwanie od samego Czarnego Pana, który od razu zarządził, że chce się z nimi spotkać. Mężczyzna wszedł niemal bezszelestnie do pomieszczenia, rozsiadając się na fotelu naprzeciwko Ślizgonów, jednak oni nie odważyli się podnieść na niego wzroku.

-Panie Potter, panie Malfoy, spójrzcie na mnie, nie gryzę.

Chłopcy jak jeden mąż unieśli głowy, spoglądając na siedzącego przed nimi mężczyznę, który nie wydawał się być na nich zły ani zdegustowany, jednak nie byli pewni, czy tak jest w rzeczywistości. Równie dobrze mogła to być cisza przed burzą, a jeśli zdenerwują Toma Riddlea, to mogą zaraz paść trupem tu, gdzie siedzą.

-Chciałbym się dowiedzieć, czy plotki o tym, że jesteście w związku, są prawdą?

Zapytał spokojnym głosem, uśmiechając się delikatnie, czym wywołał dreszcze wzdłuż kręgosłupów obu nastolatków. Przez chwilę milczeli, ale Draco zbytnio bał się Czarnego Pana, by móc cokolwiek powiedzieć.

-Tak, panie. Te plotki są prawdą. Proszę nie karać Dracona, to moja wina. Wyznałem mu miłość niemal trzy miesiące temu, on dopiero niedawno odpowiedział mi tym samym. Wezmę na siebie całą odpowiedzialność.

Wyznał Bliznowaty, patrząc prosto w oczy Voldemorta, który obserwował ich uważnie.

-Panie Potter, proszę się nie denerwować i spróbować uspokoić młodego pana Malfoya, nie macie się czego bać.

Zapewnił ich, a brunet złapał bladą, lekko drżącą dłoń swojego chłopaka i pogładził jego skórę kciukiem, zerkając na niego i uśmiechając się lekko, chcąc dodać mu odwagi.

-Ród Potterów był niegdyś bardzo potężny. Niestety, to skończyło się w momencie, gdy zginęli twoi dziadkowie, Harry. Ród Malfoyów wciąż jest bardzo wpływowy i potężny, tak więc byłbym rad, gdyby te dwa rody połączyły się przez wasze małżeństwo. Jeśli po zakończeniu nauki w Hogwartcie nadal będziecie chcieli być razem, zorganizujemy wam ceremonię zaślubin.

Dodał po chwili, widząc, jak chłopcy patrzą na niego z coraz większym niedowierzaniem, co niezmiernie go bawiło.

-Panie... nie jest pan zły? Zdegustowany? Byliśmy pewni, że nas pan ukarze.

Zapytał brunet, podświadomie przybliżając się do swojego chłopaka i obejmując go w opiekuńczym geście.

-Nie, panie Potter. Jestem wręcz zadowolony z tego obrotu spraw. Życzę wam jak najlepiej, Harry, Draco. Możesz tego nie wiedzieć, Harry, ale małżeństwa czarodziejów są potężne. Zarówno ty jak i Draco jesteście niezmiernie potężnymi i zdolnymi czarnoksiężnikami. Po zaślubinach staniecie się jeszcze bardziej potężni. Wasze dziecko może być potężniejsze nawet ode mnie. Tak, widzę, Harry, że nie masz pojęcia o wielu rzeczach w świecie czarodziejów. Homoseksualne związki czarodziejów nie są zakazane, ale są napiętnowane przez wszystkich, poza uczniami Domu Salazara Slytherina, to jest fakt. Niestety, kilkaset lat temu, gdy związki dwóch czarodziejów bądź dwóch czarodziejek, było czymś normalnym i z tych związków rodziły się niezwykle uzdolnione dzieci. Ministerstwo obawiało się ich i nie było w stanie nad nimi zapanować, jednak nie mógł wprost zakazać związków homoseksualnych, dlatego zaczęli to piętnować i prześladować wszelkimi sposobami. To z tego tytułu nie jest to zbyt akceptowane w dzisiejszych czasach. Jeśli chodzi o dzieci zrodzone ze związków homoseksualnych, nie przesłyszeliście się. Również w waszym związku możliwe jest dziecko. Cała trudność polega na znalezieniu kogoś na tyle zdolnego, by przyrządził perfekcyjny eliksir płodności. Mężczyzna, który ma zajść w ciąże, musi brać go regularnie przez określoną ilość czasu, dopóki nie uda mu się zajść w ciążę. Natomiast u kobiet musi nastąpić zapłodnienie w inny sposób, ale nie będę wam tego teraz zbyt szczegółowo tłumaczył, jednak jest to możliwe.

Wyjaśnił, a chłopcom siedzącym naprzeciw niego niemal opadła szczęka, co niezwykle rozbawiło Czarnego Pana. Uczniowie spojrzeli po sobie i przytulili, czując zalewającą im falę ulgi, po czym Malfoy zwrócił się do Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, odzywając się po raz pierwszy dzisiejszego dnia.

-Dziękujemy, panie. 

Miłość i nienawiść dzieli cienka granicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz