Rozdział 20

70 6 0
                                    

Blondyn siedział na krześle przy łóżku swojego współlokatora, który leżał na nim i wpatrywał się w sufit, z kolei szare oczy obserwowały wędrujący po niebie Księżyc, skrywający się do czasu do czasu za płynącymi z wiatrem obłokami. Milczeli, ale nie przeszkadzało im to, mimo, że jeden z nich miał wiele pytań do tego drugiego.

-Czy możesz mi w końcu powiedzieć, dlaczego chcesz to zrobić?

Zapytał cicho, przerywając ciszę. Czuł, jak wzrok zielonych oczu lustruje go od góry do dołu i mógł się założyć, że ich właściciel zastanawia się nad odpowiedzią, zagryzając dolną wargę, jak to miał w zwyczaju.

-Nie możesz po prostu zaakceptować, że tego chcę?

Odpowiedź pytaniem na pytanie nigdy nie satysfakcjonowała czystokrwistego czarodzieja, ale było dobrym ruchem, by móc grać na czasie i dać sobie możliwość, by przemyśleć prawdziwą odpowiedź.

-Nie.

Rozbrzmiało w pogrążonym w ciemności w pomieszczeniu, które oświetlane było jedynie przez Księżyc i gwiazdy, które zaglądały przez odsłonięte okno, a chłodny, delikatny wiatr wpadał przez uchylone szkło do pomieszczenia, dając im przyjemne wytchnienie po całym dniu, szczególnie dla obolałego byłego Gryfona.

-Zakochałem się w tobie.

Szept, który wydobył się z malinowych warg był niemal niesłyszalny, ale w panującej dookoła ciszy doskonale słyszalny dla Malfoya, który ze zdziwienia uniósł w górę jedną brew i spojrzał badawczym spojrzeniem srebrnych oczu na twarz leżącego obok niego chłopaka.

-O czym ty mówisz?

Kolejne pytanie, na które trzeba udzielić satysfakcjonującej arystokratę odpowiedzi, co z pewnością nie było prostym zadaniem dla znużonego i wykończonego fizycznie i psychicznie bruneta.

-Jakiś czas temu uświadomiłem sobie, że zakochałem się w tobie, że mnie pociągasz. Postanowiłem, że nikt się o tym nie dowie, jednak znosiłem to coraz gorzej z każdym dniem i wtedy po zamku rozeszła się plotka o moim homoseksualizmie, która była naturalnie prawdą. Zaczęły się gwałty, które nie miały końca, a ja wciąż miałem myśli wymyślone tobą, ale wiedziałem, że muszę wyrzec się własnych uczuć. Że nie mam prawa tego do ciebie czuć. Gdy mnie tu przeniesiono, postanowiłem, że nigdy nie zbliżę się do ciebie na innej stopie, niż przyjacielskiej. Dołączenie do Śmierciożerców daje mi możliwość bycia bliżej ciebie i dzielenia z tobą czegoś więcej niż pokoju w Hogwartcie. Może nawet będziemy czasem razem pracować. Mogę też zginąć, bo będę się przecież narażać, co byłoby dla mnie wybawieniem. Jeden ze Śmierciożerców może również zmusić mnie do zmiany moich uczuć, bądź zmusić, bym pokochał kogoś innego. Jest kilka otwartych furtek i mam nadzieję, że wtedy będzie mi łatwiej trwać przy tobie.

Snuł opowieść powoli, spokojnym głosem, chociaż w jego niezwykle zielonych oczach błyszczał ból, którego nie sposób było ukryć. Gdy skończył, znów zapadła pomiędzy nimi cisza, która ciągnęła się przez bardzo długi czas, a przynajmniej tak im się wydawało.

-Nie bierzesz pod uwagę, że mógłbym odwzajemnić twoje uczucia?

Młody Malfoy najwyraźniej był bardzo ciekawski, skoro zadał tak ryzykowne pytanie, ale widział, jak na bladą twarz wpływa smutny uśmiech, który krajał mu serce i przez to pożałował, że w ogóle zadał to pytanie.

-Nie. To byłby cud, gdyby coś takiego się stało.

Odpowiedział, po czym wypuścił powoli powietrze z płuc. Blondyn wstał i odstawił krzesło na powrót przy biurku i mrucząc ciche "dobranoc" wyszedł z pomieszczenia, zostawiając Bliznowatego samego ze sobą, kładąc się spać na swoim wielkim łóżku i samemu zatapiając się w rozmyślaniach, by przemyśleć kilka spraw, które pojawiły się w ciągu całego tego dnia.

Miłość i nienawiść dzieli cienka granicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz