Rozdział 26

64 8 0
                                    

Leżał na brzuchu na miękkim materacu, opierając głową na jednej z dłoni i czytał książkę, kompletnie pochłonięty lekturą, nie rejestrując niczego, co się wokół niego dzieje, dopóki ktoś nie zabrał mu tekstu sprzed nosa i nie poczuł, jak łóżko ugina się pod czyimś ciężarem. Spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył swojego chłopaka, który ze zdziwieniem, wyrażonym poprzez uniesione brwi, przyglądał się okładce trzymanej w rękach książki.

-"Klątwy i zaklęcia M.M"? Kto to ten M.M?

Zapytał, kartkując trzymaną w rękach książę i przeglądając poszczególne strony, jakby chciał się z tych urywków informacji czegoś dowiedzieć.

-To były uczeń Hogwartu, stworzył wiele zaklęć zarówno w magii białej jak i czarnej. Opisuje, jak powstawały poszczególne zaklęcia i jak, według niego, najlepiej jest stworzyć swoje własne zaklęcie. Powinieneś poczytać, serio ciekawe.

Odpowiedział, przekręcając się na plecy i zdejmując okulary. Nawet nie zauważył, że od tego czytania zaczęły go boleć oczy. Westchnął i przetarł je, chcąc się pozbyć tego okropnego uczucia, ale po chwili poczuł, jak chłopak obok się do niego zbliża a na jego czole wylądował delikatny pocałunek.

-Jest śliczna pogoda a ty cały czas siedzisz w swoim pokoju. Nie chcesz nigdzie wyjść?

Otworzył oczy i spojrzał prosto w rozmazaną twarz blondyna, uśmiechając się sam do siebie, gdy wyobraził sobie, jaką on teraz robi minę.

-Draconie, czyżbyś zapraszał mnie na randkę?

Zapytał zaczepnie, unosząc jeden kącik ust, a w odpowiedzi usłyszał cichy, ale jakże przyjemny i ciepły śmiech Ślizgona.

-W sumie, dlaczego nie. To jak? Dasz mi się porwać?

Harry mógłby przysiąc, że w tym momencie jego partner puścił do niego oczko, mimo, że tego nie widział, ale znał go na tyle, by móc to stwierdzić. Udawał przez chwilę, że się zastanawia, po czym pokiwał głową.

-Zgoda.

Poczuł, jak szczupłe palce nakładają mu na nos okulary, aż w końcu mógł wyraźnie dostrzec swojego chłopaka, który nad nim wisiał i uśmiechał się do niego.

-No to ustalone. Idziemy jutro czy księżniczka potrzebuje więcej czasu, żeby się przyszykować na randkę ze swoim księciem?

W jego głosie pobrzmiewała nuta kpiny, za co dostał kuksańca w żebra od Wybrańca, który po chwili się roześmiał i przyciągnął do siebie ciało blondyna, przytulając się do niego.

-Jutro będzie idealnie. Ale jeszcze raz nazwij mnie księżniczką, to już nie żyjesz.

Ostrzegł prześmiewczo, wdychając przyjemny zapach i rozkoszując się ciepłem przylegającego do niego ciała, które właśnie zadrżało, bo jego właściciel się śmiał.

-Dobrze, księżniczko.

Po tych słowach został zrzucony ze swojego chłopaka, który usiadł mu na biodrach i zaczął go łaskotać, nie dając mu ani chwili wytchnienia.

-Mówiłem, że pożałujesz nazywania mnie księżniczką.

Śmiał się w głos brunet, stwierdzając, że wijący się pod nim Malfoy z czerwoną twarzą, łzami w oczach i trzęsący się ze śmiechu, który jednocześnie próbuje uwolnić się od tortury łaskotek, to najśmieszniejszy obrazek pod Słońcem.

Miłość i nienawiść dzieli cienka granicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz