Rozdział 4

1K 67 15
                                    

Ponownie otworzyłaś oczy, ale tym razem poczułaś się inaczej. Ktoś najwyraźniej trzymał Cię w ramionach. Powoli uniosłaś wzrok i krzyknęłaś, przy okazji upadając na ziemię, bo silny uścisk mężczyzny nie wystarczył, żebyś się utrzymała.

— Itachi! — krzyknęłaś, wstając i masując się po obolałym tyłku. Czarnowłosy był mniej zdziwiony niż pozostali, ale wciąż.

— Tak, jeżeli dobrze pamiętam tak właśnie mnie nazywają — odpowiedział spokojnie.

— Jakim cudem... ja widziałam twoją smierć przed chwilą, rozmawiałam z Sasuke... — powiedziałaś cicho, rozglądając się dookoła. Jakiś wewnętrzny głos w twojej głowie mówił, że mogłabyś się już przyzwyczaić do tych dziwnych wahań czasowych, ale przecież do tego nie można się było przyzwyczaić. Skakałaś po innym świecie i w czasie niczym w jakimś filmie science fiction.

— Doprawdy? — spytał niezbyt zdziwiony tym co powiedziałaś. — Więc rozmawiałaś z Sasuke?

— Ja... tak, on jest naprawdę dziwny! Najpierw chciał mnie zabić, żeby na chwilę przed egzekucją zmienić zdanie! Kto tak robi? A gdy zobaczyłam go drugi raz, no, dosłownie chwilę temu, to uznał, że jednak mnie nie zabije wcale — powiedziałaś zdziwiona. W uszach wciąż słyszałaś jego słowa. Głupota. Chłopak kiwał głową, a dopiero teraz zdałaś sobie sprawę z tego, że się przemieszczacie.

— To nawet do niego nie podobne, zawsze był konsekwentny w swoich działaniach...

— Prawda? Dziwak! Jeżeli już o tym mowa, gdzie twój towarzysz Kisame? — spytałaś pewnie, rozglądając się dookoła.

— Dobre pytanie, pewnie gdzieś błądzi... czasami potrzebujemy od siebie odpocząć.

— Moje opowieści jakoś nie bardzo Cię dziwią... — powiedziałaś cicho, uważnie mu się przyglądając. Włożył na siebie maskę obojętności a twoje serce było po prostu zbyt uczuciowe, żeby tego nie przeżywać. Czytałaś gdzieś, że nigdy nie zaznał szczęścia i zwyczajnie nie mogłaś się z tym pogodzić.

— Pewnie jesteś z innego świata, co całkowicie wyjaśniałoby to jakim cudem się tu znalazłaś. W dodatku mówisz, że widziałaś moją smierć co jest oczywiste, że sama plątasz się po tym świecie bez ładu i składu. Nie, te opowieści mnie nie zaskakują, chociaż jedna rzecz jest interesująca... W jakim celu się tu pojawiłaś? — spytał, spokojnie na ciebie zerkając. Podrapałaś się po głowie i wzięłaś głęboki oddech.

— Gdybym tylko to wiedziała... Jakby, nie mogłam uratować Asumy, nie mogłam uratować ciebie... ale teraz jestem tu z tobą i rozmawiam z tobą, chociaż...

— Skoro tak dobrze znasz nasz świat... — zaczął spokojnie.

— To wiem, że jesteś chory — skończyłaś poważnie. Itachi spojrzał w niebo.

— Jaki jest twój świat? Czy jest tam dużo wojen? Panuje pokój? — spytał spokojnie, nie odrywając wzroku z pędzących chmur.

— Cóż, w moim świecie nie ma co prawda shinobi, klanów z niezwykłymi zdolnościami wzrokowymi i formowania pieczęci, ale są wojny... głównie na tle religijnym, są państwa które są całkowicie podporządkowane pod jednego człowieka, ludzie nie mają praw... człowiek może zabić drugiego człowieka dla swojej przyjemności, jest bieda i ubóstwo zaraz obok niezwykłego przepychu i bogactwa... — Zastanowiłaś się chwilę. — Są też ludzie którzy próbują z tym walczyć, ale tak pokojowo... Mój świat jest skomplikowany, ale chyba prostszy niż ten wasz...

— Czyżby? Zdaje mi się, że to nie do końca prawda...

— Nikt nie może wybrać w jakim świecie chce żyć... — powiedziałaś cicho.

Her eyes |Sasuke x Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz