Rozdział 7

859 57 11
                                    

Szłaś w towarzystwie Kakashiego, Sakury, Naruto i Karin w milczeniu. Wiedziałaś, że Jiraiya już nie żyje, wiedziałaś, że zaraz będzie wojna, przecież o tym wszystkim wiedziałaś, a mimo to, wciąż nie wiedziałaś, kim były dwa życia i o co chodziło z jednym bijącym sercem.

— Jestem tu prawie rok — powiedziałaś poważnie. — Minęły trzy dni a ja przeżyłam tu prawie rok — dodałaś sfrustrowana. — Nie wiem jakie dwa życia mogę uratować! Nie wiem o co chodzi z tym pieprzonym bijącym sercem! Cholera jasna! — krzyknęłaś. Wszyscy patrzyli teraz na ciebie.

— [Twoje imię]... — zaczął poważnie Naruto.

— Nie mogłam uratować Itachiego! Nie mogłam uratować Asumy! Cholera, nawet Jiraiya! Kto został? Hm... nie mam już wielu opcji! — krzyknęłaś, gwałtownie się zatrzymując i z całej siły uderzając pięściami w pień drzewa.

— [Twoje imię] przestań — powiedział poważnie Kakashi, ale go nie posłuchałaś. Czułaś jak bolą Cię kostki, ale przez ten ból czułaś dziwne ukojenie. — Przestań — powtórzył, ale wciąż bez skutku. — Przestań — powiedział w końcu, odwracając Cię w swoją stronę. Patrzył Ci teraz prosto w oczy, ale nie trwało to długo, szybko spojrzał na dłonie i owinął je bandażem. Były pokryte krwią i zadrapaniami.

— Obito... — wyszeptałaś w końcu, jakby coś nagle Cię olśniło. Kakashi spoważniał jeszcze bardziej o ile w ogóle było to możliwe.

— Co z nim? — spytał. Pokręciłaś głową.

— Muszę porozmawiać z Tsunade! Tylko ona może mi pomóc! — krzyknęłaś i pobiegłaś w kierunku wioski, bo widziałaś już jej bramy. Nie zamierzałaś czekać, wiedziałaś, że ta myśl nie bez powodu pojawiła się w twojej głowie. Czułaś, że w końcu możesz się na coś przydać. Wiedziałaś, że nie posiadasz czakry tak jak oni, ale wiedziałaś, że nie można Cię zabić i, że jeżeli twoje myślenie jest słuszne, po uratowaniu dwóch żyć będziesz mogła spokojnie wrócić do domu. Wzięłaś głęboki oddech. Wiedziałaś, czułaś, że to tutaj powinnaś teraz być.

— Muszę Ci coś powiedzieć — zaczęła niepewnie Karin, zbliżając się do Kakashiego. Mężczyzna uważnie jej się przyjrzał.

— Słucham...

— Ta dziewczyna, no ta z [kolor twoich włosów] włosami...

— [Twoje imię]?

— Tak... Ja muszę Ci coś o niej powiedzieć...

— Co takiego? — spytał wyraźnie zainteresowany. Kobieta zastanowiła się chwilę.

— Zauważyłam to już wcześniej, ja nie wyczuwam od niej żadnej czakry, co jest oczywiste, biorąc pod uwagę, że nie jest z naszego świata i jej po prostu nie posiada...

— Do rzeczy — pospieszył ją. Kobieta wzięła głęboki oddech.

— To nie jest czakra, ale coś w niej wyczuwam...

— Coś? — spytał wyraźnie zainteresowany. Karin pokiwała głową.

— Nie wiem co to jest... naprawdę nie wiem, pierwszy raz to czuję — powiedziała poważnie. Kakashi podrapał się po karku.

— Ale czym to coś jest? Jest złe czy dobre? Jakieś konkrety?

— Nie wiem! Pierwszy raz to czuję, ale to nie jest normalne — odpowiedziała pewnie i już więcej się nie odezwała.

Kakashi zastanawiał się nad tym od jakiegoś czasu. Jiraiya też powiedział mu, że dziewczyna posiada coś niezwykłego, coś, czego nie może nazwać, ale nie wiedział, jak to coś wykorzystać, bo nie wiedział czym to coś jest. Zdawał sobie sprawę, że rozmyśla nad czymś, czego nie widzi i czego nie doświadcza, teoretycznie rzecz biorąc nad czymś, co w ogóle nie istnieje, ale coś jednak musiało być, skoro wyczuwało to kilka osób. Wziął głęboki oddech i podrapał się po karku.

Her eyes |Sasuke x Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz