Rozdział 7

16 0 0
                                    

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – mruknęła pod nosem Della, stojąc wśród innych obozowiczów i próbując zignorować lekki ból głowy.

Zamierzała opuścić godzinę spotkań, a nawet ruszyła już w stronę lasu, by się przejść i wreszcie przeczytać nekrolog, który wciąż miała schowany w kieszeni. Nie przejmowała się tym, że łamie zasady, ale w ostatniej chwili zawróciła do stołówki.

Dobrze, że to tylko jeden stopień.

Fakt, że Chris przypomniał jej o godzinie spotkań, musiał oznaczać, że ktoś chciał z nią tę godzinę spędzić, prawda? A skoro tak, to kto? Steve'a nie było. Podejrzewała, że to mógł być Chase, ale czemu? Co by na tym zyskał? Owszem, chciała mu skopać zadek, ale to nie on powinien o to zabiegać ani w ogóle o tym wiedzieć. Przypomniała sobie, jak uznała za dziwne, że zabrał zdjęcie jej stryjka. Owszem, mówił, że po prostu wypadło z plecaka, ale to nie brzmiało przekonująco. Zwłaszcza, że była pewna, iż już kiedyś się spotkali.

Della usłyszała, że idą za nią dwie osoby. A więc jej słuch znów działał, tak? I rozpoznała te kroki.

– Cześć – powiedziała Kylie, stając u jej boku, podczas gdy Miranda zajęła miejsce z drugiej trony.

Della spojrzała na Kylie.

– I jak się udał piknik?

– Dobrze – odparła Kylie, jak zawsze nie wdając się w szczegóły, gdy chodziło o jej związek z Lucasem. – Ma się tu ze mną spotkać – dodała, rozglądając się wokół.

– Widziałaś może Perry'ego? – zapytała Miranda, zakładając za ucho włosy z zielonymi, różowymi i czarnymi pasmami. Della nigdy nie rozumiała, czemu Miranda ma takie szalone kolory na włosach, ale wyglądało na to, że to jej znak rozpoznawczy i może sposób, by trochę się wyróżniać.

– Nie – odpowiedziała Della, myśląc o poranku. – Chyba nie widziałam go na śniadaniu. Rzuciłyście jakieś czary podczas tego spotkania?

– Nie. – Miranda przewróciła oczami. – Nie rzucamy czarów non stop.

– Dlaczego? – zapytała Della. – Gdybym ja mogła rzucać czary, robiłabym to nieustannie.

Miranda potrząsnęła głową. – Naszym mottem jest nie czynić zła. – Nie brzmi to za ciekawie.

– Dobrze, że nie jesteś czarownicą – stwierdziła Miranda. – Sama twoja postawa sprowadziłaby na ciebie mnóstwo złej karmy.

– W mojej postawie nie ma nic złego – odparła Della.

– Bądźcie milsze, obydwie. – Kylie posłała im stanowcze spojrzenie.

– Przepraszam, ale jestem beznadziejna w byciu miłą – stwierdziła Della, wspominając rozmowę z Jenny. Rozejrzała się w poszukiwaniu dziewczyny, ale jej nie było. Zauważyła natomiast Chase'a, który stał oddalony kilka kroków od innych i patrzył w las, jakby chciał zniknąć. Jakby tu nie pasował. Della przypomniała sobie swój pierwszy tydzień w Wodospadach Cienia. Gdyby nie Miranda i Kylie, zginęłaby. Nagle Chase odwrócił się. Ich spojrzenia się spotkały.

Della zmarszczyła brwi.

Chase się uśmiechnął.

Miranda trąciła Dellę.

– Wydaje mi się, że on cię lubi.

– Nie powinien – warknęła Della i odwróciła się.

OdrodzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz