Rozdział 17

12 0 0
                                    

Cholerny duch się nie pojawił, ale Kylie stwierdziła, że jechał z nimi przez większość drogi. Pani Galen wciąż podkręcała ogrzewanie i narzekała, że w tym roku wyjątkowo wcześnie robi się chłodno. Z osiem kilometrów od domu Kylie samochód wreszcie się rozgrzał i tak zostało do końca podróży.

– Czy to znaczy, że on nie wie, gdzie jesteśmy? – zapytała Della, gdy wysiadały z samochodu.

– Obawiam się, że jeśli duch się do ciebie przyczepi, to tak jakby miał wewnętrzny system GPS. Jeśli chce cię znaleźć, to cię znajdzie.

– Mnie to wygląda na prześladowanie – stwierdziła Della. – I trochę tak jest – odparła Kylie. – Przykro mi.

– Jaki piękny dom – powiedziała Miranda do pani Galen, podskakując na chodniku przed wejściem.

Podziwiając piętrowy dom, Della rozcierała sobie skroń. Ostatnio często to robiła. Niewielki, ale ciągły ból głowy nie chciał przejść. Próbowała sobie tłumaczyć, że to przez okres, ale ten już minął.

– Dziękuję – odpowiedziała pani Galen. – Próbuję go sprzedać, ale na razie bez skutku.

– Spojrzała na Kylie. – Wiem, że ona nie chce, żebym się przeprowadzała, ale dla mnie jest po prostu za duży.

– Nie chodzi o to, że nie chcę, żebyś się przeprowadzała – odparła Kylie. – Po prostu... będę za nim tęsknić.

Della zaczęła się zastanawiać, jak by się czuła, gdyby jej rodzice sprzedali dom.

Bolałoby, ale to nic w porównaniu z utratą rodziny, która teraz w nim mieszka. A po wizycie ojca naprawdę czuła, że ich straciła. Przez moment zastanawiała się, czy nie byłoby łatwiej sfingować swoją śmierć. A potem, niczym iskierka nadziei, zabłysła jej myśl, że może ma jeszcze stryjka, a kto wie, może również ciocię.

Ruszyła na ganek. Słońce było już nisko i barwiło niebo na różowo. Chłodny wiatr poruszał koronami drzew. Opadające liście przypominały Delli o piórkach.

Nachyliła się do Kylie.

– Jak długo trzeba zwykle czekać, nim duch się pojawi albo powie, czego chce?

– zapytała Della, wciąż mając nadzieję, że jej stryj i ciotka jednak żyją.

– To zależy od ducha – stwierdziła Kylie.

Della westchnęła. Nienawidziła czekać. Ale może już niedługo nie będzie musiała. Wyprawa do domu pogrzebowego mogła rzucić na sprawę nowe światło. Spojrzała na ciemniejące niebo, które idealnie pasowało do jej nastroju. Przydałoby jej się trochę światła. Światła, które nie wiązało się z problemami. Jeśliby wpakowała w kłopoty Kylie i Mirandę, albo, co gorsza, gdyby coś im się stało, czułaby się źle. I to bardzo, ale to bardzo źle.

* * *

Godzinę później Miranda, Della i Kylie siedziały na kanapie, z zamówioną pizzą na stoliku do kawy, i przeglądały kablówkę w poszukiwaniu dobrego filmu. Della zdołała zjeść kawałek pizzy pepperoni i starała się nie myśleć o jutrzejszej wizycie w domu pogrzebowym, ale wciąż czuła lekki niepokój.

Poderwała się z kanapy i poszła do kuchni po picie, z nadzieją, że pozbędzie się w ten

sposób posmaku pizzy z ust. Na obiad wypiła dużą szklankę krwi, co spokojnie mogło jej wystarczyć aż do powrotu do Wodospadów Cienia w niedzielę. Na pewno nie chciałaby, aby mama Kylie zobaczyła, jak pije krew. Kto by chciał, żeby patrzono na niego z obrzydzeniem? Drugim wejściem do kuchni weszła pani Galen, zupełnie jakby Della wywołała ją myślami. Na widok wampirzycy kobieta zatrzymała się gwałtownie.

OdrodzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz