Rozdział 12

16 0 0
                                    

Dzwoniła i dzwoniła, aż w końcu włączyła się poczta głosowa.

– Oddzwoń, do cholery! – jęknęła Della i odłożyła komórkę. Sfrustrowana, dopiła colę, a potem zgniotła puszkę w malutką kulkę.

Czy Chan był na nią zły, bo nie oddzwoniła? Nie, mówił, że to nic ważnego. – Rany – zawołała Miranda, patrząc na nową wersję odstresowującej kulki Delli. – To wygląda groźnie!

Delli nie obchodziło, jak to wygląda.

– Chcę odpowiedzi.

– To trzeba je zdobyć – powiedziała Kylie. – Mam pomysł. Mama mnie męczy, żeby zabrać was na weekend. Ten dom pogrzebowy jest jakieś dziesięć mil od mojego domu. Mogłybyśmy tam pojechać i sprawdzić, czy prowadzą go nadnaturalni, bo jeśli tak, to jest duże prawdopodobieństwo, że masz rację. Poza tym fajnie by było, gdybyście spędziły ze mną trochę czasu w moim starym domu. Póki jeszcze mama go nie sprzedała.

Dellę ogarnęła nadzieja.

– Jeśli to są nadnaturalni, to zamierzam ostro porozmawiać z właścicielem.

Kylie nie wyglądała na przekonaną.

– Pamiętaj, co mówiła Holiday. Żadnego głupiego narażania się.

Delli przyszło coś do głowy.

– Sprawdźmy to w necie. – Podeszła do komputera stojącego po drugiej stronie kuchni. Natychmiast wyskoczyła informacja o domu pogrzebowym. Na stronie była nawet zakładka „Poznaj właściciela". Pojawiło się zdjęcie Thomasa Ayali, Latynosa, starego jak świat. – Dobra, rzućcie okiem na tego faceta. – Della spojrzała na siedzące przy stole przyjaciółki. – Mówicie, że to narażanie się? Przecież to stary dziad.

– No dobra – odparła Kylie. – Teraz pytanie, czy wasi rodzice się zgodzą, żebyście do mnie przyjechały?

– Moi tak – powiedziała Miranda.

Della ścisnęła kulkę z puszki jeszcze mocniej. – Nie wiem, czy moja mama się zgodzi – rzekła Della. – Może jeśli będę błagać.

– Ty, błagać? – Miranda zrobiła wielkie oczy. – Chciałabym to zobaczyć. Della warknęła na czarownicę, a potem znów spojrzała na Kylie. – Porozmawiam jutro z mamą.

– Dobrze – powiedziała Kylie.

„Dobrze?" Nie bardzo. Della nienawidziła błagać. Nie podobał jej się też fakt, że musi czekać aż do końca tygodnia, by uzyskać odpowiedzi, ale nie miała innego wyboru. Przynajmniej miała plan.

* * *

Holiday pojawiła się w ich domku około szóstej i przyniosła szklankę krwi i trochę rosołu z kluseczkami. Komendantka z tacą w ręku zagoniła Dellę z powrotem do lóżka. Na szczęście dziewczyna zdążyła już uprzątnąć zawartość poduszki.

Wampirzyca burknęła coś na nakaz pójścia do łóżka, chociaż wcale tego nie chciała. Odgłos wydobył się z jej brzucha... kompletnie pustego brzucha. Nie wiedziała, że jest taka głodna, dopóki nie poczuła zapachu krwi. Oparła się na trzech poduszkach i delektowała się napojem, chociaż w pewnym momencie stanęła jej przed oczami scena morderstwa.

W głębi serca wiedziała, że picie krwi nie sprawia, że jest zła. To przez zabijanie dla krwi wampir stawał się niemoralny i zły. A ona nie musiała tego nawet rozważać dzięki dawcom krwi w obozie. Jak to raz powiedziała Kylie, ludzie oddają krew, by ratować życie, więc czym to się różni od oddawania krwi, by wampiry miały co jeść?

OdrodzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz