Rozdział 16

14 1 0
                                    

Della dotarła do domku Steve'a. Zamiast zapukać do drzwi, zajrzała przez okno do jego pokoju. Głowa wciąż ją bolała. Przyglądała się, jak wyleguje się rozciągnięty na łóżku, a jego pomarańczowa koszulka leży na brzegu stolika nocnego. Cała ta złocista skóra na jego piersi i plecach wyglądała tak zachęcająco. Widok mięśni na ramionach sprawił, że przypomniała sobie, jak to jest się o nie opierać. Jego sprane spodnie leżały ładnie, nie obciskając go zbytnio, to wyglądałoby obrzydliwie, ale były na tyle wąskie, by podkreślać jego silne ciało.

Rany, miała ochotę otworzyć to okno i wsunąć mu się do łóżka. Poczuć go całego wzdłuż całej siebie. Chciała zapomnieć o wszystkich swoich problemach i pozwolić, by sprawił... żeby poczuła się żywa i czuła, że mu na niej zależy.

Chodziło nie tylko o to, jak bardzo lubiła Steve'a. Lubiła też to, jak się przy nim czuła. Sprawiał, że czuła się normalna. I seksowna. Uśmiechnęła się, ciesząc się jego widokiem. Natychmiast przypomniała sobie ich rozmowę, gdy do jego drzwi zapukała Jessie i wspominała, że jest bez koszuli. Na myśl o tym, że nie tylko ona mogła cieszyć się widokiem na wpół rozebranego Steve'a, ogarnęła ją zazdrość. A to uczucie potwierdziło jej obawy.

Była zdecydowanie za blisko wpakowania się w miłość do tego słodkiego, pociągającego zmiennokształtnego, leżącego na łóżku. Czy naprawdę znów chciała się w to pakować? Czy miłość już raz jej nie zawiodła?

Steve uniósł głowę i natychmiast uśmiechnął się tym swoim seksownym uśmiechem.

A potem poderwał się z łóżka i otworzył okno.

– Miałem nadzieję, że zajrzysz. – Podał jej dłoń.

Zastanawiała się, czy nie powiedzieć, żeby wyszedł na zewnątrz, nie chcąc wywoływać plotek, gdyby ktoś zastał ją w jego sypialni. Z drugiej strony, Steve już raz został przyłapany na wychodzeniu z jej pokoju. Co prawda Derek nie był plotkarzem, ale zdaniem Jenny już i tak wszyscy wiedzieli, że Dellę i Steve'a „coś" łączy.

„Zdefiniuj «coś»", zawołało jej serce, gdy brała go za rękę. Poczuła jego ciepłą dłoń. Ten dotyk wystarczył, by przez jej ciało przeleciał prąd. Dotyk Steve'a był jak dotknięcie kabla pod napięciem, a mimo tej mocy, Della wciąż chciała więcej.

Zaparło jej dech. Czy pozwoli, by to dalej trwało? Czy też zdusi to w zarodku, nim będzie za późno.

„Może już jest za późno", odezwał się głos w jej głowie.

Pozwoliła sobie pomóc, chociaż wcale tego nie potrzebowała.

Nie dotknęła jeszcze stopami ziemi, gdy przyciągnął ją do siebie i pocałował. Położyła mu ręce na piersi, by zaprotestować, ale w środku niej nic nie chciało protestować. Więc tego nie zrobiła. Pozwoliła na to, jak zawsze przy jego pocałunkach. Czy kiedykolwiek zdołała powstrzymać choć jeden z jego pocałunków? Chyba nie. Jeśli chodziło o Steve'a, była mięczakiem. Czy nie powinna go za to nienawidzić?

Smakował trochę miętowo. Smakował jak Steve.

I uwielbiała ten smak.

Jego język przesunął się powoli po jej języku. Ciepłe dłonie objęły ją w talii i przyciągnęły do siebie. Ze wszystkich miejsc na świecie to właśnie tu, w jego ramionach, lubiła być najbardziej.

Oparła się o niego, tylko odrobinkę i tylko na moment.

Od kiedy została przemieniona, przysięgała, że nie potrzebuje nikogo. Ani rodziców, ani

OdrodzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz