Rozdział 11

10 0 0
                                    

Pióra latały po pokoju jeszcze przez kilka sekund. Dziewczyny zamarły na łóżku, przerażone, i nie mówiły nic, dopóki nie opadło ostatnie piórko i w pokoju nie zrobiło się cieplej.

– Poszedł sobie? – Miranda podciągnęła kolana pod szyję i rozglądała się w panice. Kylie skinęła głową. Wszystkie trzy wstały ostrożnie i przeszły do kuchni. Wzięły sobie napoje i usiadły przy stole. Panowała cisza, jakby się bały, że głos znów sprowadzi ducha.

– On wciąż tu jest? – zapytała w końcu Della.

– Nie. – Kylie obróciła w ręku puszkę coli i spojrzała na Dellę. – On? Myślisz, że to on? – Nie wiem. To ty powiedziałaś, że to może być mój stryj.

– Tylko zgadywałam. – Kylie przygryzła wargę. – Myślę, że powinnyśmy zadzwonić do Holiday.

– Nie – odparła Della.

– Czemu nie? – zapytały jednocześnie Kylie i Miranda.

– Bo będzie chciała wiedzieć, czy podejrzewamy, że to ktoś konkretny, i będziemy musiały jej powiedzieć o moim stryjku. A jak się okaże, że to jednak nie on, a ona powie Burnettowi, a jeśli on nie jest zarejestrowany...

– Nie wiesz, czy powie Burnettowi – stwierdziła Kylie. Della się skrzywiła.

– Są małżeństwem. Mówią sobie wszystko. Jestem pewna, że ty wszystko mówisz Lucasowi.

Kylie westchnęła i skinęła głową.

– Rozumiem, ale...

– To nie ty mówiłaś, że żadnych ale? – zapytała Della.

– Tak. Ale... – Na chwilę zamknęła usta, po czym dodała. – Rzecz w tym, że Holiday może się lepiej orientować, co z tym fantem zrobić.

– Nie – upierała się Della. – Posłuchaj, Holiday powiedziała mi, że czuje, iż mam jakieś zadanie i rozumie, że nie chcę o tym mówić. Powiedziała, żebym się tym zajęła, ale żebym głupio nie ryzykowała. I właśnie to chcę zrobić. Pamiętasz, jak polował na ciebie ten bydlak? I dałaś sobie radę sama. Obie rozwiązywałyście własne problemy, zamiast lecieć do kogoś po pomoc. – W oczach swoich przyjaciółek ujrzała zrozumienie. Miranda opadła na krzesło.

– Ona ma rację. Wszystkie czasem chcemy same zająć się swoimi problemami.

– Dobrze – rzekła Kylie. – Ale mamy zrobić tak, jak powiedziała Holiday, i uważać, by się bez sensu na nic nie narazić.

– My? – powiedziała Della. – Wy dwie nie...

– Nie żartuj – prychnęła Miranda. – Jakby to powiedziała pewna moja znajoma, „co za pierdoły!". Jesteśmy zespołem. Działamy razem.

– Ona ma rację – dodała Kylie. – Tak właśnie robimy. Pomagamy sobie wzajemnie. Dellę coś ścisnęło w piersi.

– Dobrze, to za nienarażanie się bez sensu. – Della uniosła swoją dietetyczną colę. A gdy trzy puszki brzęknęły o siebie, dodała: – I za dobrych przyjaciół.

Nie chciała brzmieć zbyt sentymentalnie, ale za nic w świecie nie wiedziała, co by zrobiła bez swoich najlepszych przyjaciółek.

– A teraz jak zamierzamy zabrać się za ustalanie, czy twój stryjek żyje? – zapytała Miranda. – Potrzebujemy planu.

No tak, bez nich byłaby zgubiona. I to kompletnie.

– Myślę, że zaczniemy od przeczytania nekrologu – powiedziała Kylie, unosząc złożony papier.

OdrodzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz