Terapia

907 28 21
                                    

- Ulka, Ty dopiero wstałaś? - wpuściła przyjaciółkę do środka.
- Nie, ale tak jakoś zasiedziałam się w wannie - uśmiechnęła się - wejdź, wejdź, rozgość się. Daj mi chwilę i zaraz do Ciebie wracam.

Pobiegła na górę, aby się przebrać. Stojąc jeszcze przed lustrem, wytarła ręcznikiem włosy i przeczesała je, spłukała ostatnie łzy z twarzy letnią wodą i była gotowa na spotkanie z przyjaciółką.

- Kawy, herbaty? - zapytała, wchodząc do salonu.
- Kawy poproszę.
Krzątała się po kuchni nastawiając ekspres i przygotowując filiżanki.
- Jak Ci minął pierwszy wieczór bez dzieci? - nieśmiało zapytała Ania.
- Dziwnie? - odpowiedziała jej pytaniem - Może da się do tego przyzwyczaić? Na pewno się da - odpowiedziała sobie sama - ale potrzeba czasu.
- Dobrze jest mieć czas tylko dla siebie, to raczej miłe.
- Pewnie tak, ale nie jestem do tego przyzwyczajona, nie wiem co mam wtedy ze sobą zrobić.

Podała przyjaciółce filiżankę z kawą i usiadła na fotelu w salonie, aby widzieć swoją rozmówczynię.
- Ula, tak właściwie to ja Cię chciałam przeprosić.
Dobrzańska podniosła głowę ze zdziwieniem.
- Mnie? Ale za co?
- Bo mam wyrzuty sumienia, że powiedziałam Ci o tej Paulinie. Wiem jaka ona jest, mogła coś przeinaczyć, podkoloryzować, a ja wzięłam całą sytuację za pewnik i od razu poleciałam z tym do Ciebie.
- Ania, dobrze zrobiłaś! - mówiła pewnie - Przecież wiedziałaś, że chciałabym wiedzieć. Okej, znamy Paulinę, wiemy do czego jest zdolna, ale to nie ona jest problemem w tej sytuacji, Marek i ja nim jesteśmy.

Przez chwilę siedziały w ciszy, pijąc coraz chłodniejszy napój. Ania poczuła, że jeden temat ma z głowy, więc postanowiła zadać kolejne pytanie.
- Jak spotkanie z psychologiem, idziecie na następne?
- Tak, w poniedziałek mamy kolejną wizytę - odpowiedziała tylko na część pytania - dzieciaki zachowują się za spokojnie na tę całą sytuację. Ja wiem, że nie ma reguł, każdy przyjmuje to inaczej, ale musimy to z nimi przepracować, a bez pomocy specjalisty nie damy rady - wzięła kolejny łyk i odważyła się powiedzieć coś jeszcze - zresztą, ja chyba też potrzebuję tych rozmów. Umówię się na spotkanie, muszę to sobie jakoś poukładać w głowie, a sama już nie mam na to siły.
- Ulka, pamiętaj że ja z Maćkiem zawsze jesteśmy, zawsze kiedy nas potrzebujesz - złapała ją za rękę w geście wsparcia - może nie zrozumiemy co czujesz, może nie będziemy w stanie pomóc, tak jakbyś chciała, ale jesteśmy, pamiętaj o tym.

Tego potrzebowała, wsparcia kogoś bliskiego. Jeszcze chwilę temu potrzebowała tej swojej cholernej samotności, nie mówienia, nie kłamania i ukrywania się przed światem.
Po tych słowach, nadzieja choć na chwilę wróciła. Bez oceniania, bez zbędnego pocieszania i umoralniania, dostała wsparcie jakie było jej potrzebne.


- Julka! Kuba! Błagam Was, pospieszcie się - wołała do dzieci, a w głowie przeklinała tego, kto w tak dużym domu postanowił wybudować tylko jedną łazienkę - Spóźnicie się do szkoły!
Po powrocie od Marka, dzieci były bardzo podekscytowane. Cały wieczór opowiadały o weekendzie z tatą, o filmie który oglądali, o zabawach w parku i wszystkich planszówkach, w które zagrali. Nie mogła ich namówić na wczesne pójście do łóżek, jedynie Antoś zasnął szybciej niż zwykle, po atrakcjach z minionego weekendu. Była szczęśliwa widząc je takie, pełna nadziei, że uda im się unormować ich przyszłość.

Nareszcie dotarła do firmy, lekko spóźniona, ale przewidywała że będzie gorzej. Zrobiła małą kawę i od razu zabrała się do pracy. Godziny mijały nieubłaganie, a z każdą coraz bardziej stresowała się kolejnym spotkaniem ze specjalistą. Przed 17 zebrała swoje rzeczy i wyszła z firmy. Była za wcześnie, ale nie wiedząc co ze sobą zrobić, poszła pod gabinet lekarki. Przyglądała się pomieszczeniom, gdy w drzwiach stanął Marek, uśmiechnęła się na powitanie i w tym samym momencie, otworzyły się drzwi gabinetu, a kobieta zaprosiła ich do środka.

- Może dzisiaj Państwo chcieliby zacząć, jakieś spostrzeżenia?
- Wydaje mi się, że tak - zaczął Marek, a Ula przyglądała mu się uważnie - wydaje mi się, że mamy problem z Kubą - nagle zwrócił się w kierunku żony i przepraszającym tonem dodał - Nie miałem czasu, żeby Ci o tym powiedzieć, wczoraj dzieciaki były zbyt podekscytowane powrotem do domu.
- Co jest z Kubą? - pospieszyła go pytaniem.
- W trakcie samego weekendu, miał kilka takich wybuchów agresji. Nie rzuca się chociażby do mnie, ale zawsze odbija się to na Julce. Nie ważne czy to spór o film czy o miejsce w samochodzie - mówił już do obu kobiet, przytaczając sytuację z piątkowego wieczoru.
Psycholożka słuchała ich uważnie i notowała coś w swoim zeszycie, kiedy zrozumiała że nie mają nic więcej do dodania, zaczęła mówić.
- Drodzy Państwo, jednym z powodów, dlaczego Kuba? - dopytała, nie była pewna czy dobrze pamięta imię ich najstarszego syna. Przytaknęli. - Kuba się tak zachowuje, może być chęć zaznaczenia swojego miejsca. Często w takich sytuacjach dzieci wracają pamięcią do tych dobrych momentów, szczególnie spędzonych wspólnie z obojgiem rodziców. Może być tak, że Państwa syn znalazł swój spokój w czasach, przed pojawieniem się siostry.
- Różnica wieku między nimi jest niewielka, to nie ma sensu - powiedziała cicho Ula.
- Pani Urszulo, odradzam szukania logiki w takiej sytuacji, nigdy nie wiemy jaki proces zaszedł właśnie w jego głowie. Może to moment, gdy był zazdrosny o siostrę kiedy się urodziła, aktywuje się w taki sposób?
To naturalne, że matka musi więcej czasu poświecić noworodkowi, starsze dziecko nic nie powie, a nie pokaże tego w żaden sposób, gdy samo jest tak małe. Proponuję abyśmy spotkali się również z synem, będzie łatwiej nam dojść do przyczyn tych agresji, postaramy się je załagodzić.

Umówili kolejną wizytę, pożegnali się z terapeutką i wychodzili właśnie z gabinetu, gdy Ula odwróciła się i dodała.
- Właściwie, miałam jeszcze zapytać - spojrzała na Marka, który stał już na korytarzu - może nie zapytać... Chciałam się umówić na indywidualną konsultację.

Stał za drzwiami gabinetu i przysłuchiwał się rozmowie. Czy miał prawo pytać, martwić się? Sam w sobie, zawsze będzie się o nią martwił, ale w ich relacji jest już na to za późno. Przecież mu nie ufa, teraz to już jej prywatna sprawa. Poszedł w kierunku windy, nie żegnając się z żoną.

Przypomnij, że Cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz