Rodzina

1.1K 31 10
                                    

- Jak on mógł tego nie zauważyć? - mówiła przez śmiech, wchodząc do domu w Rysiowie.
- Do tej pory, widzę ten jego wzrok, jak powiedziałem - zaczął przypominać zdanie wypowiedziane zeszłego wieczoru - mógłbym porwać małżonkę do tańca? - wtórował jej śmiechem, zdejmując płaszcz z jej ramion.
- Trochę szkoda faceta, przecież tak się starał, a tu nagle pojawiasz się ty - z politowaniem w głosie kończyła zdanie, gdy w korytarzu pojawiły się dzieci, wpadając w ramiona rodziców.
- Jesteśmy! - rzucił w głąb pomieszczeń Marek, a z kuchni wyjrzała Ala z Antosiem na rękach, który już wyrywał się do rodziców.
- W samą porę, zaraz będzie obiad. Myjcie ręce i siadajcie do stołu.

Marek przejął najmłodszego syna i obsypywał go całusami, od buzi po brzuch, na co maluch śmiał się w niebogłosy. Zajmując miejsca, dzieciaki opowiadały rodzicom o wczorajszym gotowaniu z Beatką. Jak cała kuchnia była w mące, jak próbowali rozkręcić placek na pizzę i ile razy lądował on na ziemi. Dobrzańska przyglądała się dzieciom z uśmiechem i bezgłośnie dziękowała siostrze za opiekę. Ala podawała do stołu, a Józef postawił na nim jedną ze swoich nalewek. Niedzielne popołudnie mijało im w cudownej atmosferze, żadne z nich nie pamiętało, kiedy ostatni raz byli wszyscy razem. Po obiedzie Kuba z wujkiem Jaśkiem składali nowe lego, które dzień wcześniej dostał od dziadka, Julka pomagała babci kroić ciasto do kawy, a Marek z teściem dyskutowali o ostatnim zagraniu, które wykonał piłkarz w trakcie meczu, który właśnie oglądali.


Antoś za szybko chciał się dorwać do ciasta i w sekundę cały był w czekoladzie. Na nic zdały się prośby matki, żeby nie jadł, nie ruszał, ale zakazany owoc smakuje najlepiej. Śmiejąc się z własnego dziecka, zdjęła go z krzesła przy kuchennym stole i zaniosła do łazienki. Sama usiadła na brzegu wanny i podsadziła go bliżej zlewu. Mały miał kolejną, świetną zabawę. Co chwilę mydlił ręce i podstawiał je pod wodę lecącą z kranu. Ulka próbowała ją co chwilę zakręcić, ale maluchowi w niczym to nie przeszkadzało. Znowu podnosił dźwignie baterii i chlapał wodą po całej łazience. W drzwiach stanęła Beti i zaśmiała się, patrząc na najmłodszego siostrzeńca.
- Dzięki Beti, że ich tak wczoraj zajęłaś, dawno nie mieli takiego super weekendu.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiedziała szczerząc się do siostry - Ulka, co u Was? Dawno nie gadałyśmy.
Ponownie zakręciła wodę i spojrzała na siostrę - U nas? Jak widać. Praca, dom, wyjazdy, dzieci, znowu praca - odpowiadała ogólnikami.
- Miałam wczoraj dziwną rozmowę z Julką, dlatego tak pytam - wyjaśniła.
- Jaką dziwną rozmowę?
- Nie chce się mieszać - spojrzała na siostrę, która samą mową ciała, dała jej znać, że ma się mieszać i mówić co wie - Młoda nie wie co się dzieje no, nie odnajduje się w tej sytuacji. Zresztą jak dzisiaj na was patrzę, to ja też już nic nie wiem i wcale się jej nie dziwię, że się martwi. Wy bierzecie w końcu ten rozwód czy nie? - zapytała prosto z mostu.
- Nie - nieśmiało odpowiedziała Ulka, ale mimowolnie, na jej twarzy znowu pojawił się uśmiech - ale jeszcze z nimi nie rozmawialiśmy. Nie chcieliśmy im mieszać, sami najpierw wszystko wyjaśnić, ułożyć, żeby nie ciągać ich znowu do psychologa, nie burzyć im nowej rzeczywistości. Beti, nie karz mi tego tłumaczyć też tobie. Strasznie wszystko zaplątaliśmy, Marek nie może z dnia na dzień wrócić do domu i znowu przy dzieciach być pełnoetatowym ojcem i moim mężem. Podjęliśmy jakieś decyzje - szybko podniosła palec w stronę siostry - nie oceniaj czy dobre czy nie i musimy to teraz wyprostować. Już razem, na spokojnie, ale musimy być pewni zanim zburzymy im kolejną rzeczywistość.

Tym razem to młodsza panna Cieplak skierowała w dół baterie w kranie, na co Antoś zareagował piskiem i dezorientacją. Cieplakówny ewidentnie psuły mu dzisiaj każdą zabawę.
- Dobra Ulka, rozumiem i totalnie się z tobą zgadzam, ale twoje dzieci wszystko widzą, Julka już snuje różne teorie. Najgorsze jest to, że oni nie myślą tak jak wy, tylko wyobrażają sobie najgorsze scenariusze, a ja nie czuję się na tyle kompetentna, żeby im cokolwiek tłumaczyć, to ty jesteś ich matką - dorzuciła żartobliwie, aby rozmowa nie była w tak poważnym tonie. Ulka w końcu wstała i wycierając małego, głośno westchnęła.
- Dzięki Beti, że mi o tym mówisz. Jak zwykle czegoś nie zauważyłam - przytuliła siostrę.
- Weź się nie obwiniaj - szybko zareagowała młodsza - masz taki młyn w pracy, że w ogóle jestem w szoku, że ty jeszcze jakoś ciągniesz. Nie mówię ci o tym, żebyś miała wyrzuty sumienia, tylko żebyś mogła na spokojnie to z nimi przegadać. Sama chciałaś wychować dzieci, żeby umiały szczerze rozmawiać, to teraz masz - zaśmiała się z siostry i przejęła od niej Antosia, aby Dobrzańska mogła znaleźć jego suchą bluzkę na przebranie.


- A wy co tu tak długo robicie? - w przedpokoju pojawiła się Ala.
- Antoś zalał ci pół łazienki, ratujemy sytuację babciu - porozumiewawczo spojrzała na Beti.
- Chodźcie do nas, kawa już czeka.

Posadziła Antosia na kolanach męża i razem z Beatą uniosły w górę kieliszki z nalewką.
- Dzięki siostra - powiedziała jeszcze raz szeptem i upiły łyk różowego napoju, na co z oburzeniem zareagował ich ojciec. Starsze dzieciaki zajadały się ciastem babci Ali, a najmłodszy syn, nieporadnie skakał na kolanach ojca w rytm muzyki, która leciała w telewizji po skończonym meczu. Siostry Cieplak były dziś w wyśmienitych nastrojach i popijając alkoholowy napój, zaczynały nucić znaną melodię. Najmłodszy Dobrzański w objęciach ojca, co chwilę wyrywał się do mamy, która śpiewając, przybliżała do niego swoją twarz. Powietrzny całus, co chwilę leciał w kierunku syna, który chował twarz za głową taty i piskiem oznajmiał swoją radość.


Ala bacznie obserwowała towarzystwo przy stole. Z przyklejonym uśmiechem, analizowała sytuację która wydarzała się w jej domu. Spojrzała na męża, który zdawał się być zadowolony z obrotu sprawy i jedynie Julka, która siedziała obok babci, wyglądała na podobnie zdziwioną, bo przyglądała się rodzicom z przymrużonymi oczami. Nie chciała się wtrącać, ale wiedziała że musi porozmawiać z matką swoich wnuków. Patrząc na szcześliwą rodzinę, nie miała serca aby przerwać tę sielankę. Tak dawno nie słyszała w tym domu tyle śmiechu co dzisiejszego popołudnia. Tak dawno nie widziała sióstr tańczących w ich salonie, Ulki uśmiechającej się do Marka i Dobrzańskiego, bez tego smutku w oczach. Wiedziała, że sobie poradzą, że tak już będzie częściej, że niedzielne popołudnia, znowu nabiorą innego charakteru, a dzieci będą wychowywać się w pełnej, szczęśliwej rodzinie. Była dorosła i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że na wszystko potrzeba czasu. Małymi kroczkami, przygotowują dzieci na powrót taty, była tego pewna. Przytuliła wnuczkę do swojego boku, co nie uszło uwadze Dobrzańskiej i na ucho zaczęła jej nucić kolejną piosenkę, którą śpiewały jej mama i ciocia. W końcu mała zaczęła bujać się razem z babcią i nucić radiową melodię razem z nimi. Ala z tryumfem spojrzała na Ulę i już nie musiała udawać uśmiechu, teraz najszczersze emocje kierowały jej kąciki ust do góry.

Przypomnij, że Cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz