Po drugiej stronie

839 23 16
                                    

- O Ulka, Ty jeszcze tutaj? - zapytał zdziwiony widząc żonę przyjaciela w gabinecie.
- Ktoś zostawił robotę po godzinach - z uśmiechem na twarzy spojrzała na papiery rozłożone po całym biurku - poza tym, jakoś nie spieszy mi się do domu.
- No tak, weekend Marka - dopowiedział za nią, dając znać, że rozumie. Podszedł do kanapy, usiadł naprzeciwko i spojrzał na Ulę.

- Długo tak jeszcze będziecie to ciągnąć? - spojrzała na niego niepewnie, więc doprecyzował pytanie.
- Czy długo jeszcze będziecie się oszukiwać, ranić i brnąć w ten rozwód?
- Seba, przecież wiesz jak jest, wiesz może nawet więcej niż ja sama - powiedziała smutno - tak najwyraźniej musi być.
- Ulka, do jasnej cholery, ja już mam tego dosyć, a co tu mówić o Was - zdenerwował się - zachowujecie się gorzej niż dzieci, gorzej niż te dziesięć lat temu. Niczego się nie nauczyliście? Musicie rozmawiać, nie ze mną, Alą czy z Anią, musicie rozmawiać ze sobą. Idźcie na terapię, kłóćcie się, ale rozmawiajcie do cholery!
- Seba - głos jej się łamał - to nie ma sensu. On mi nie chce wybaczyć, nie chce rozmawiać, a ja nie mam na to - zawahała się - właściwie, nie tylko na to, ostatnio nie mam siły na nic.
- On Cię kocha Ulka, tak samo jak Ty jego i chyba to powinno być najważniejsze.

Podniosła się z krzesła i nerwowo krążyła po gabinecie.
- Powinno, masz rację, ale co nam z tej miłości, jak nie potrafimy ze sobą rozmawiać? Ba, my już nie potrafimy obok siebie przebywać. To byłby za duży stres dla dzieciaków, niepotrzebne kłótnie, które i tak za bardzo się na nich odbijają, nie możemy im tego robić. Przez te dziesięć lat może i niczego się nie nauczyliśmy, ale teraz z dziećmi, to już nie czas na naukę - powiedziała patrząc przyjacielowi w oczy i dodała.
- Dziękuje że jesteś, że go wspierasz, że zawsze może na Ciebie liczyć i ja z resztą też, jesteś najlepszym przyjacielem - uśmiechnęła się nieśmiało.
- Wiesz że nie potrzebuję komplementów,
ja po prostu nie mogę patrzeć, jak niszczycie swoje życie, jak nie potraficie docenić tego co macie, tego czego inni Wam zazdroszczą.
Ani Ty, ani Marek nie jesteście bez winy, tylko najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak zwykle, żadne nie chce odpuścić. Nie wiem co znowu musi się stać, żebyście oboje sobie przypomnieli co jest ważne - mówił w zamyśleniu i miał nadzieje, że dotrze tymi słowami do Ulki, że chociaż ona zrozumie na czym stoją, jak to wygląda z perspektywy osoby trzeciej, dobrze poinformowanej osoby trzeciej. Podniósł się z kanapy, podszedł do niej, kładąc jej rękę na ramieniu.
- Pomyśl o tym Ulka - powiedział i wyszedł zostawiając ją samą.

Wróciła do domu. Po rozmowie z Sebastianem nie była w stanie pracować, za dużo się działo, za dużo myśli na minutę przewijało się w jej głowie. Wiedziała, że ma rację, każde jego słowo było świętą prawdą, ale co to zmienia?

Wzięła prysznic, przebrała się w luźne ubranie, po czym usiadła w salonie z lampką wina. Cisza była przytłaczająca, a myśl że będzie w niej spędzać samotnie czas coraz częściej, paraliżowała ją. Przez ostatnie lata ich małżeństwa zawsze była z kimś, albo z Markiem, albo z dziećmi, nie pamiętała kiedy ostatnio miała czas dla siebie, kiedy w tym domu było tak cicho.

W trakcie rozmowy z Sebastianem nie kłamała, już od jakiegoś czasu nie miała sił. Jakby moment wyznania prawdy mężowi był jej granicą, jakby sama zdrada nią była. Coś w niej pękło, ten stan w którym się znajdowała, którego nie rozumiała, zaprowadził ją nad przepaść, bo tak się właśnie czuła. Jakby stała nad przepaścią, czarną dziurą swojego życia, a przed nią było już tylko nic. Nie miała czasu żeby o tym myśleć, zawsze coś było ważniejsze, dzieci, wyjazd, firma. Spychała ten stan do najskrytszych zakamarków swojej głowy. Teraz czuła się tak, jakby to wszystko co tam upchnęła, starało się o sobie przypomnieć.

Jej myśli powędrowały w kierunku męża i pytania, które nie odstępowało jej na krok. Dlaczego? Nie mogła zrozumieć tego braku zaufania, tego że od czterech lat żyli w kłamstwie, a ona się nie zorientowała.
„Był aż tak dobrym aktorem, czy to ja ślepo w niego wierzyłam, lub raczej w mój wyidealizowany obraz Marka? - zastanawiała się - Przecież Antoś ma dopiero roczek, wcześniej ciąża, to bym jeszcze zrozumiała, nie chciał mnie martwić, ale wcześniejsze lata?" - nie potrafiła tego pojąć, postawić się po jego stronie, zrozumieć jego toku myślenia. Według niej, słusznym wytłumaczeniem było jedynie to, że nie była już dla niego ważna i to najbardziej ją bolało.

Poszła na górę do sypialni, gasząc po drodze wszystkie światła. Położyła się w ich wspólnym łóżku, gdzie ostatnio spała wyłącznie po stronie męża, jakby miało jej to zrekompensować jego nieobecność. Chciała czuć, że nadal tu jest. Przyciskając pościel do siebie i imitując objęcie, myślała już tylko o tym, jak bardzo się tego wszystkiego nie spodziewała. W najgorszych snach, nie przeszło jej nawet przez myśl, że ich
bez Ciebie nic, może się kiedyś spełnić.

Przypomnij, że Cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz