Odwiózł dzieciaki do szkoły i stał właśnie w kilometrowym korku. Wiedział, że będzie spóźniony, już nawet się tym nie denerwował. Wspominał weekend ze swoimi szkrabami. Zabrał ich do sali zabaw, dawno nie widział ich tak szczęśliwych. Jednak miał w tym swój ukryty cel. Byli tak zmęczeni, że tym razem nie miał problemu z usypianiem ich. Nie zdążył nawet zaproponować wieczornej bajki, ledwo położyli się do łóżek i już ich nie było. Mógł spokojnie popracować, w końcu projekt dla ministerstwa był już na końcowym etapie.
Nareszcie dotarł do firmy, przywitał się z ochroniarzem i windą wjechał na piętro biura. Widział Ulkę ślęczącą nad dokumentami w konferencyjnej. Chciał wejść, przywitać się, opowiedzieć o weekendzie z ich dziećmi, zrelacjonować jakie były szczęśliwe, powiedzieć że odwiózł ich do szkoły, że Ala przejęła najmłodszego szkraba, że skończył wczoraj ostatnie zadanie jakie mu zleciła.
Nie zdążył. Paulina od razu przechwyciła go przy windzie i zaciągnęła do gabinetu.Siedział na kanapie w swoim dawnym gabinecie i słuchał wywodu pani prezes.
Jej narzekania na pracowników, na brak subordynacji, na brak dobrego kateringu w tym mieście, brak odpowiedniego miejsca na organizacje bankietu. Paula nadal żyła przeszłością, nie tylko ich wspólną. Zachowywała się tak, jakby zapomniała o kryzysie w firmie, jakby nadal mogli wydawać pieniądze na prawo i lewo. Dyskretnie jej o tym przypomniał.
- Ostatnią imprezę, gdy zaczynaliśmy współpracę z Hu, zorganizowaliśmy tutaj.
Ula z Nadią miały wtedy dobry pomysł, a katering mamy najlepszy w firmie, Ela mogłaby się tym zająć.
Widział jej zniesmaczenie. Ona chciałaby wystawnego przyjęcia, w końcu to finalizacja kontraktu z ministerstwem. Musiała się jednak zgodzić, firmy nadal nie było stać na drogie sale. Z bólem serca przyznała mu rację, wolała go mieć po swojej stronie i razem decydować o takich wydarzeniach.Paulina zaciągnęła go na kolejne spotkanie, więc ze stoickim spokojem, znowu musiał wysłuchiwać projektantów. Nie rozumiał ich artystycznych zapędów, ale najwyraźniej Paula rozumiała je doskonale. Zachwycali się każdym, najdrobniejszym szczegółem projektu, każde pociągnięcie ołówkiem na papierze było dla nich ważnym przeżyciem.
Miał nadzieję, że dziewczyny do nich dołączą, że znajdzie się ktoś, kto tak samo jak on, nie ekscytuje się krojem rękawa lub wyrysowaniem poszetki. Nie pojawiły się, został na polu bitwy sam i to na przegranej pozycji.Udało mu się uwolnić od Pauliny, chciał w spokoju, w samotności zjeść lunch. Może nie w samotności, nie miałby nic przeciwko, gdyby w końcu spotkał tam Ulę, mijali się dzisiaj cały dzień. Wszedł do bufetu, rozejrzał się i z uśmiechem wymalowanym na twarzy podszedł do Eli. Zamówił jedzenie, kawę i podszedł do stolika. „A jednak w samotności" - pomyślał.
Jego wolność nie trwała długo. Znowu rozdzwonił się jego telefon, Paulina szukała go po całej firmie, więc znowu szykują się kłopoty. Paula krzyczała coś o tym, że wszystko jest na jej głowie, że nikt jej nie pomaga, że wszystko musi organizować sama. Kolejny raz tego dnia, dał jej delikatnie do zrozumienia, że przesadza.
- Paula, nie chce być nie miły, ale to Ula wymyśliła cały plan, ogarnia wszystkich ludzi, razem z Anią domykają już właściwie każdą kwestię tego zlecenia. Organizujesz tylko przyjęcie, więc nie dramatyzuj.
Zabrzmiało gorzej niż chciał. Teraz mógł już tylko czekać na jej wybuch. Nie nadszedł, przyjęła chyba inną taktykę. „Obraziła się, nie będzie nic mówić? Może to i lepiej?"Dochodziła szesnasta, ale potrzebował kolejnej dawki kofeiny. Wszedł do socjalnego i nastawił ekspres. Dołączyła do niego Ania. Rozmawiał z nią, ale ciągle czekał, że może w drzwiach za nią pojawi się jego żona. Znowu nic, powoli tracił nadzieję, że ten dzień może być jeszcze udany. Upił łyk kawy i kontynuował rozmowę z Szymczykową.
„Tak już będą wyglądały nasze dni?" - myślał wsiadając do windy. Nareszcie mógł wyjść z pracy, marzył już tylko o łóżku. „Będą dni, że nie usłyszę jej głosu, nie zamienimy ze sobą nawet słowa? Jakby to była jakaś nowość Dobrzański." - zadrwił sam z siebie.
„Ostatnie lata właściwie Cię nie było i jakoś tego nie zauważyłeś. Nawet kiedy dzwoniła, przez kłamstwa szybko kończyłeś te rozmowy.
Żyłeś nadzieją, że jej to nie przeszkadza, że to niczego nie zmieni, że jakoś się ułoży. Właściwie, co Ty sobie wtedy myślałeś?" - wyrzucał sobie, jadąc pustymi ulicami stolicy. „Twoje własne dzieci zawsze robiły Ci wyrzuty, miały żal, że Cię nie ma. Praca była ważniejsza, mimo że próbowałeś ich wszystkich przekonać, że to oni są najważniejsi. Sam siebie próbowałeś w tym utwierdzić, a robiłeś coś zupełnie innego.
Czy Ty kretynie, zawsze musisz doceniać dopiero jak coś stracisz? No pies ogrodnika, jak to mówią. Sam nie umiałeś docenić, ale jak wypada Ci to z rąk, to nagle się obudziłeś." - włączył mu się tryb autoagresji.Był wściekły, dopiero po czasie zaczął zauważać swoje błędy. Ile razy zwracał mu na nie uwagę Sebastian? Jak bardzo nie rozumiał błędu swojego i żony? Jaki był zdziwiony, gdy na spotkaniu z psychologiem, na pytanie o prace odpowiedzieli zupełnie inaczej? Przecież zawsze się zgadzali, byli jednomyślni. Nie spodziewał się, że Ulka może odpowiedzieć inaczej, że potwierdzi, że to praca była powodem ich problemów. Myślał że jedynym problemem była zdrada, brak zaufania, ale dopiero teraz zaczynał rozumieć, że oboje zdradzili. Co prawda na dwóch, różnych płaszczyznach, ale oboje dopuścili się zdrady. Ulka tej fizycznej, on bardziej psychicznej, o ile można to tak nazwać. Nie zaufali sobie, mimo że mieli to robić. Przecież z Tobą wszystko, a bez Ciebie nic. Czego on oczekiwał, że da radę bez niej, że ona da radę bez niego? Ten podział nie miał prawa się udać, od początku był złym pomysłem, szkoda tylko że zrozumiał to po czasie, że jego oczekiwania zaprowadziły go donikąd. Zderzenie z rzeczywistością okazało się zbyt bolesne i za dużo osób oberwało rykoszetem.
Znowu sięgnął po alkohol, tylko tak ostatnio odpuszczał mu stres. Zafundował sobie emocjonalny triathlon, do którego nie zdążył się przygotować. Powoli uspokajał głowę, pozwolił myślom odpuścić, przeczekać, zanim zacznie z nimi coś robić. Zanim nabierze pewności i odwagi, aby pozwolić im się przeistoczyć w działanie, nastawione na konkretny, życiowy cel naprawczy.
CZYTASZ
Przypomnij, że Cię kocham
FanficMoja „kontynuacja" BrzydUli. Próba przetworzenia tego co dostaliśmy od ekipy serialu, a później już popłynęłam ☺️