Niewygodne pytania

924 25 4
                                    

Wróciła z dziećmi do domu, dzień jak każdy inny. Kuba i Julka, jak zwykle byli zaaferowani wydarzeniami z całego dnia w szkole. Wrócili z wakacji, mieli co opowiadać kolegom. Słuchała ich uważnie, z uśmiechem na buzi. Przed nimi umiała udawać najlepiej. Nie chciała, żeby problemy w małżeństwie bardzo wpłynęły na jej dzieci, ale właściwie czy mogli tego uniknąć? Jaki wpływ będzie miała na tę trójkę ta chora sytuacja? Nie chciała o tym myśleć, jeszcze nie teraz. Biorąc swoje dokumenty, zwróciła się do dzieci - Czyli pierwszy dzień po powrocie, uznajemy za udany. - powiedziała z entuzjazmem - Bierzcie swoje plecaki i do odrabiania lekcji, już. Ja też muszę jeszcze chwilę popracować.

Dzieciaki rozłożyły swoje zeszyty na stole w jadalni, a Ula usadowiła się na kanapie. Czytając kolejne punkty umów, zerkała na Antosia bawiącego się na dywanie obok niej. Poszło jej dość sprawnie i po czterdziestu minutach zebrała papiery do teczki i ruszyła do kuchni, aby przygotować dzieciom kolację. Starszaki spakowały swoje podręczniki. Kuba usiadł na miejscu zajmowanym przed chwilą przez mamę i włączył konsolę, Julka dołączyła do bawiącego się na ziemi brata.
To popołudnie minęło im bardzo szybko.

Było już po 20, mały Antoś spał od godziny w sypialni rodziców, a starsze rodzeństwo właśnie kładło się do swoich łóżek. Ula krzątała się jeszcze na dole, zbierając zabawki Antosia, odkładając pady od konsoli na miejsce, składając koce pozostawione w nieładzie na kanapie. Wstawiła jeszcze brudne naczynia do zmywarki i poszła na górę. Weszła do pokoju starszych dzieci i zgasiła światło. Ucałowała ich na dobranoc, życząc słodkich snów. Weszła do łazienki aby wziąć prysznic, zmyć z siebie cały ciężar mijającego dnia. Przebrała się w wygodne ubranie, przykryła małego kocykiem i zeszła do salonu. Usiadła na kanapie i cicho nastawiła telewizor. Włączyła cokolwiek, żeby tylko leciało w tle. Nie chciała słyszeć tej ciszy, która automatycznie przeradzała się w niej w uczucie samotności. Zmęczenie zaczynało dawać o sobie znać, więc wygodnie ułożyła się na kanapie, tak często zajmowanej ostatnio przez męża.

Usłyszała ciche kroki, a zaraz potem zadziałał kolejny zmysł. Leżała w półmroku, jedynie światło telewizora pozwalało zauważyć coś w ciemnościach. Na schodach pojawiła się jej córka. - Julcia, dlaczego jeszcze nie śpisz? - Mała podeszła do mamy, podejrzanie smutna. - Chodź tu do mnie skarbie. - powiedziała do córki, podnosząc koc, jednocześnie wskazując dłonią kanapę. Mała położyła się obok, a Ula szczelnie zamknęła ją w swoich ramionach. - Co się stało? - szepnęła córce do ucha, po czym delikatnie oparła swój policzek na głowie córki.
- Gdzie jest tata? - zapytała, jakby nowością była jego nieobecność.
- Kochanie, przecież dobrze wiesz, że jest w pracy.
- Ale wróci na noc? - zapytała, a Ula nie rozumiała, w jakim kierunku zmierza ta rozmowa.
- Wróci skarbie. - sama chciała w to wierzyć - Mamy w pracy mnóstwo spraw do załatwienia, trochę problemów. Przepraszam, że ostatnio to firma jest priorytetem, ale czasami tak niestety jest. - próbowała najogólniej wytłumaczyć młodej Dobrzańskiej.
- Zawsze tylko tata wracał późno i pracował. Czemu jeszcze Ty musisz mu pomagać? - dopytywała z pretensją w głosie - Kiedyś tak nie było i było dobrze. Ostatnie stwierdzenie odbiło się echem w głowie Ulki. „Żeby ona tylko wiedziała, jak było nie dobrze."
- Julcia, tacie po prostu trzeba pomóc. Nie może sam zajmować się firmą, żeby móc spędzać z Wami czas chociaż rano. Przecież teraz jest z Wami częściej, odwozi Was do szkoły, jecie razem śniadania, to i tak więcej wspólnych chwil, niż przed moim powrotem do pracy. - Z ust córki nie padło kolejne pytanie, więc kontynuowała. - Kiedyś też pracowałam, nawet zastępowałam tatę na stanowisku prezesa, wtedy też mieliśmy poważne problemy i udało nam się z nich wyjść. Teraz też muszę tacie pomóc, żeby było lepiej, dla nas wszystkich.

Przez chwilę leżały w ciszy, młoda delikatnie gładziła palcem pierścionki mamy, które po dzisiejszym dniu, niemalże paliły właścicielkę.
- I jak już pomożesz tacie to będzie dobrze? Będzie tak jak wcześniej, będziemy zawsze razem? - zapytała. Uli po policzku spłynęła kolejna tego dnia łza. Nie chciała oszukiwać córki, ale nie mogła też powiedzieć jej teraz prawdy. Muszą to zrobić wspólnie, więc wymijająco odpowiedziała. - Córcia, może nie będzie tak jak dawniej, ale zrobimy z tatą wszystko co w naszej mocy, żeby było dobrze. - Słowa mamy wcale jej nie uspokoiły, wręcz przeciwnie, wyczuła matczyną ucieczkę od tematu. Wiedziała już, że jest źle, że przypuszczenia jej i brata są prawdziwe.
Ula pocałowała córkę w skroń, poprawiła koc i ponownie przytuliła się do pleców dziecka. Po ciężkim dniu, obie zasnęły na kanapie.

Przypomnij, że Cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz