Niech żyje bal

846 28 12
                                    

Podjeżdżały właśnie w umówione miejsce, obie podekscytowane. Dawno nie wychodziły na miasto, nie w takim składzie. Wysiadły z samochodu chwilę po tym, jak Ania zapłaciła za kurs. Iza, Ela i oczywiście Violetta, organizatorka całego zamieszania, czekały już pod wejściem do restauracji. Przywitały się z kelnerem, który zaprowadził je do stolika. Szybko zapoznały się z menu i zamówiły potrawy. Po chwili od złożenia zamowienia, przy stoliku ponownie pojawił się kelner z butelką wina. Nie mogły się nagadać, jakby święte pięć minut nie istniało i spotkały się po latach, a dobrą atmosferę przy ich stoliku, mógł wyczuć każdy z gości.

Zjadły kolację, zamówiły kolejną butelkę wina i kontynuowały rozmowy. Z każdym kolejnym łykiem alkoholu, tematy stawały się odważniejsze, rozmówczynie chciały znać coraz więcej szczegółów z życia każdej z nich. W końcu Ela zadała pytanie dotyczące sytuacji sprzed kilku godzin.
- Violka, co jest między Tobą, a Sebą?
Kubasińska zrobiła wielkie oczy, przecież nikomu nic nie mówiła. Starała się naprawić swoje relacje z byłym, albo przynajmniej ich nie pogarszać, ale nie myślała, że ktokolwiek może o tym wiedzieć.
- Między mną, a Sebą? Nic, chyba tylko przeszłość - próbowała mówić pewnie i wymigać się odpowiedzią.
- Ty chyba żartujesz! Nie masz pojęcia jak Cię obserwował dzisiaj w bufecie - tym razem wtrąciła się Iza. Wszystkie wybuchnęły śmiechem widząc reakcję Violetty, nie znając właściwie jej uczuć do Olszańskiego. Tylko Ulka słyszała jej wyznanie na nagraniu.
- A Ty się nie śmiej! - upomniała bufetowa przyjaciółkę - Marek tak samo gapił się na Ciebie. Obaj siedzieli z maślanymi oczami.
Tym razem ta informacja wywołała salwę śmiechów przy stoliku.
- Dziewczyny, ewidentnie jesteście w tarapatach - powiedziała Ania, biorąc kieliszek do ręki i upijając z niego kolejny łyk czerwonego trunku.
- Chciałabym tylko przypomnieć, że ja już nie jestem w żadnych tarapatach, za chwilę się rozwodzę i zaczynam nowy etap pod tytułem, Urszula Cieplak - powiedziała jak najbardziej radosnym tonem, aby nie psuć atmosfery, wiedziała co przyjaciółki myślą o tej sytuacji.
- Jesteście uparci jak osły, już brak mi słów na Waszą głupotę - skwitowała Ania, której alkohol uderzał do głowy.
- Możecie brać ten rozwód, róbcie co chcecie, Wasza decyzja, ale i tak uważam, że kochacie się nad życie - dodała Ela, stuprocentowo przekonana co do swoich słów.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę - radośnie powiedziała Ula, sama zaskoczona tą odpowiedzią i dopiła reszki ze swojego kieliszka.

Zakończyły kolację i postanowiły pójść na spacer, aby trochę się otrzeźwić. Szły w dwóch grupach. Na początku królowała Violetta, szła z koleżankami pod rękę, żywo o czymś opowiadając. Za nimi, wolniejszym krokiem spacerowały Ania z Ulą, ostatnio nierozłączny tandem.
- Jak terapia? - zapytała Szymczykowa.
Mimo że alkohol szumiał im w głowie, nadal miały potrzebę zwierzania się sobie, jakby miały więcej odwagi do rozmowy.
- Ania - powiedziała wypuszczając przy tym powietrze z ust - widzę efekty, już dawno nie czułam się tak dobrze.
- Czyli wszystko wraca do normy?
- Nie - na to słowo przyjaciółka spojrzała na nią niepewnie, ale szybko ją uspokoiła - jest nawet lepiej. Chyba nie chciałabym wrócić do tej normy którą znałam. Ciężko mi to wyjaśnić, ale czuję że jest lepiej, jakby tamta Ulka była już przeszłością. Nie chce Cię zanudzać, generalnie idzie nowe, nowa Ula, nowy etap w życiu - mimo, że to przyjaciółka zaczęła rozmowę, miała wyrzuty sumienia, że rozmawiają tylko o niej, wiedziała że życie Ani do najłatwiejszych też nie należy, szczególnie teraz.
- Jakie zanudzasz? Przecież jestem po to, aby wysłuchać, mówiłam Ci to wiele razy. Poza tym, nikt tak nie mówi o emocjach jak Ty od jakiegoś czasu. Dobrze wiesz, że to Ty uczyłaś mnie rozmowy, żeby mówić prawdę, że to jest najważniejsze, dlatego tak bardzo zdziwiła mnie Twoja diagnoza i zupełnie nie rozumiem Twojej sytuacji z Markiem - mówiła jednym tchem - nie rozumiem, dlaczego nie potrafisz z nim porozmawiać. Ulka, dziewczyny mają rację, to jak na siebie patrzycie, jak Was do siebie ciągnie, zawsze tak mieliście, odkąd pamiętam, a teraz ten rozwód - pokiwała przecząco głową, na znak niezrozumienia.
- Może nie umiem z nim rozmawiać bo nadal mam wyrzuty sumienia, bo nadal mam do niego żal, bo uważam że sama miłość to nie wszystko i na udany związek składa się więcej rzeczy, nie tylko miłość - odpowiadała pytająco - Ania, małymi krokami zaczęłam walczyć o siebie, nie mam teraz siły walczyć też o niego.. już nie. Wiem, że go kocham, Ty też to wiesz, ale muszę sobie przypomnieć kochać przede wszystkim siebie, a w tej kwestii to ja dopiero raczkuję. Już Antoś szybciej śmiga niż ja - wybuchnęły śmiechem.

Ten radosny moment został przerwany przez Violettę.
- Dziewczyny, wchodzimy i nie chce słyszeć sprzeciwu! - mówiła z podekscytowaniem, stojąc pod wejściem do klubu. Reszta pań spojrzała na siebie, ale nie chciały się kłócić. Noc była jeszcze młoda, więc stwierdziły że zaryzykują. Przy szatni zrobiły szybki rekonesans wnętrza, w którym był tłum ludzi, może trochę młodszych od nich, ale miały szczęście, nie był to klub pełen małolatów, mogły się czuć swobodnie. Od razu skierowały się do baru, zamówiły po drinku i usiadły w loży. Obserwowały ludzi bawiących się na parkiecie, nie przerywając swoich rozmów.

- Ulka, chyba jednak jesteś w tarapatach - powiedziała w pewnym momencie Ania, lustrując wzrokiem mężczyznę zmierzającego w jej kierunku.

Przypomnij, że Cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz