Koniec

1.2K 32 28
                                    

Wszystko robiła dziś w biegu. Rano zawiozła dzieci do szkoły, a Antosia do Józefa i Ali, razem z torbami dzieciaków. Zostawały u dziadków na noc, w końcu dzisiaj wielki dzień w firmie. W pracy miała wrażenie, że wszystko dzieje się jeszcze szybciej, jakby każdy wyrabiał ponad sto procent normy, ale cieszyła się, że potrafi tak zmobilizować ludzi do działania. Wróciła do domu i od razu pobiegła do łazienki wziąć prysznic.
Włosy, makijaż, sukienka, biżuteria.
Znowu czuła się pewna siebie i piękna.
Lubiła patrzeć w lustro, szczególnie na te oczy które uśmiechały się do niej z odbicia.

Zamówiły z Anią taksówkę i po chwili znalazły się w firmie. Większość pracowników była już na miejscu, dzierżąc w dłoniach kieliszki z szampanem. Miała déjà vu, wszystko wyglądało jak na ostatniej imprezie, mimo że dziś świętowali koniec, nie początek.

„Trochę tak jak ja z Markiem, chociaż właściwie... Nie, tamta impreza to też był nasz koniec, nie ważne z jakich powodów.
Kolejna impreza, kolejny koniec, kolejne zakończenie etapu." - zaszkliły jej się oczy i jak najszybciej próbowała powstrzymać łzy, które już chciały wydostać się z jej oczu.

Obecna pani prezes właśnie wygłaszała przemowę. Dziękowała wszystkim za współpracę, zaangażowanie i trud włożony w ten projekt. Trudno powiedzieć, czy przekonała kogokolwiek swoją życzliwością, ale przynajmniej miała dobre chęci.
Zbyt wylewnie dziękowała również Markowi, wieszając się na jego ramieniu. Kierowała słowa uznania do projektantów i już zachwalała ich kolejną kolekcję, dokładnie akcentując jej motyw przewodni.

Marek uwolnił się spod jej dotyku i po przemowie, musiał wspomnieć o wszystkich osobach, które pominęła.
Dziękował oczywiście Febo, ale również krawcowym, Sebastianowi, a nawet bufetowej, dorzucając przy okazji żart, że nikt nie wytrzymałby bez hektolitrów jej wspaniałej kawy.
- Przede wszystkim, chciałbym również podziękować osobie, bez której nic... - zorientował się jak to brzmi, że już tak kiedyś mówił. Teraz to on miał déjà vu, ale wtedy już jej nie było. Szybko obleciał wzrokiem pomieszczenie, znalazł ją, widział o czym myśli, co właśnie usłyszała, że budzi się w niej nadzieja - nic byśmy nie osiągneli, mogłoby nas już tutaj nie być - przypomniał sobie również o Ani, już wiedział jak wybrnąć z niezręcznej dla nich sytuacji.
- To dzięki nim, firma nadal funkcjonuje i myślę, że za to przede wszystkim powinniśmy wznieść toast - zwrócił się do kobiet - Ula, Ania, chodźcie tu do nas. W biurowcu rozległy się gromkie brawa, które zszokowały panią prezes. Nie była zadowolona z takiego biegu wydarzeń, miała nadzieję że to ona będzie triumfować i zbierać laury dzisiejszego wieczoru.

Zabawa rozkręcała się na całego. Piętro Febo&Dobrzański wypełniała muzyka, śmiech i głośne rozmowy. Dziewczyny popijając szampana, co chwilę były proszone do tańca. Dzisiejszego wieczoru szczególnie Ula z Anią, nie mogły się pozbyć adoratorów. Panowie też nie mogli narzekać, cała rzesza modelek, co chwilę materializowała się przy nich na prowizorycznym parkiecie, a szczególnie Paulina nie mogła darować sobie tańca z byłym prezesem.

Tańczył z nią, ale ciągle obserwował żonę.
Nie zliczy, ile razy w ciągu wieczoru chciał podejść i zabrać ją do tańca, zabrać jego Ulę z cudzych ramion. Wariował i miał tylko cichą nadzieję, że nikt tego jeszcze nie zauważył.

Przeprosił Paulinę i dołączył do Sebastiana przy stole. Nalał im po kieliszku i wypił go jednym haustem. Nalał następną kolejkę.
- Idź do niej - powiedział przyjaciel - przecież widzę, że zaczynasz wariować.
- Czyli jednak widać? - ponownie wypił zawartość kieliszka - Miałem nadzieję, że lepiej się maskuje.
- Przecież to tylko taniec, idź i jak każdy inny, zaproś ją na parkiet. Proponuję zrobić to szybko, bo później możesz już na nim nie ustać - powiedział ze śmiechem, patrząc jak Marek znowu polewa im wódki.

Czuła się jak na ostatniej imprezie z dziewczynami, jak w klubie kiedy tańczyła z nieznajomym. Teraz było jej gorzej, bo wymarzony, wytęskniony partner był tak blisko, a jednak nadal był nieosiągalny.
Czy prosiła o tak wiele? Chciała z nim tylko zatańczyć, nawet jeśli już ten ostatni raz. Ostatni raz się przytulić, złączyć ciała w rytmiczną całość, poczuć ten pewny uścisk na talii i obrączkę, która jeszcze znajdowała się na jego dłoni.

Nareszcie muzyka dobiegła końca i mogła pożegnać się z kolejnym tancerzem. Wróciła do dziewczyn i łapczywie wypiła zawartość swojego kieliszka. Chciała odpocząć, nie musieć już z nikim tańczyć. Odstawiając kieliszek, zobaczyła spojrzenia swoich przyjaciółek zawieszone za jej plecami i uśmiechy, które stały się zdecydowanie pewniejsze niż przed sekundą. Już szykowała mowę, jak delikatnie odmówić kolejnemu tancerzowi, gdy ponownie usłyszała muzykę która wydobywa się z głośników. Zestresowała się, asertywność nadal nie była jej najmocniejszą stroną.

- Czy teraz ja mogę prosić do tańca? - usłyszała głos partnera, na którego czekała od początku tej imprezy.

Czuli na sobie spojrzenia przyjaciół, tylko oni wiedzieli co dzieje się między tą dwójką, tylko kilka osób znało prawdę o ich uczuciu, ich prowizorycznym rozstaniu i szczerze im kibicowało. Nie wiedzieli kto jest bardziej podekscytowany, Marek, Ula, czy ich przyjaciele. Przez chwilę było niezręcznie.

Lekkim ruchem skierował ją w swoją stronę, jak zwykle kurczowo złapał w talii i przyciągnął do siebie. Znowu byli blisko, tak bardzo tego potrzebowali. Niezręczność szybko zniknęła. Przez chwilę tańczyli patrząc sobie w oczy, jakby szukali w nich odpowiedzi na to, co się właśnie dzieje, czego od siebie oczekują, co właściwie robią. W końcu, gdy zmieniła się piosenka, przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie, o ile było to w ogóle możliwe, wtulił się w jej włosy i poczuł ten znajomy zapach, za którym tak tęsknił.
- Jeszcze Ci nie mówiłem jak pięknie wyglądasz - zadrżała, co tylko podbudowało jego męskie ego. Cieszył się, że nadal tak na nią działa, że jego dotyk i lekkie muśnięcie ustami są dla niej tak samo ważne, jak dla niego. W pewnym momencie odsunęła się, by ponownie móc utonąć w jego oczach, które patrzyły na nią z miłością i tęsknotą. Widziała w nich już wszystko, że zrozumiał, że żałuje, ale przede wszystkim tęskni, że jemu też nie odpowiada ich styl życia, że nie potrafią bez siebie, że ta przerwa była im potrzebna, aby to wszystko zrozumieć.

Myślała, że nic nie jest w stanie oderwać jej od tej chwili, tego spojrzenia, a jednak. Zauważyła Paulinę i nagle poczuła się dziwnie, jakby zabierała komuś coś najcenniejszego, ale jej nowa pewność siebie nie pozwoliła o sobie zapomnieć. Wzrokiem wróciła do męża „W końcu to jeszcze mój mąż!" - krzyknęła w myślach. Widział w nim pytanie, teraz już tylko czekał aż wypowie je na głos. Nic nie powiedziała, tylko delikatnie pokierowała wzrok na kobietę stojącą przy windzie, żeby i on mógł zobaczyć jej wściekłość. Zrozumiał i pewnie odpowiedział.
- Myślałem, że jasno dałem Ci do zrozumienia, że nic nas nie łączy, już wtedy jak wyrzucałaś ten cholerny szlafrok - powiedział spokojnie, opierając swoje czoło o jej.
- Marek, od tygodni wygląda to jednak inaczej, ale nie ważne - szybko dodała - ona znowu ma nadzieję, musisz jej to wytłumaczyć - nie chciała go umoralniać, nie ona, nie miała prawa, ale najzwyczajniej w świecie było jej szkoda Pauliny.
- Możemy teraz o tym nie rozmawiać? - powiedział błagalnym tonem.
Chciał cieszyć się tą chwilą, ich bliskością, końcem ich najgorszego etapu i początkiem nowego.
- Możemy - odpowiedziała z uśmiechem, który na nowo go zachwycał - to o czym będziemy rozmawiać? - zapytała.
Nie spodziewała się odpowiedzi, którą usłyszała po chwili.

- Chodźmy stąd...

Przypomnij, że Cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz