Wracali właśnie ze spotkania, w ciszy przemierzając ulice Warszawy. Wjeżdżając na podjazd przy Różanej, zauważyli auto Józefa, który czekał już na Alę. Wysiedli z samochodu, przywitali się z nim i weszli do domu.
- Cześć, przepraszamy że tak późno - zaczął Marek, zdejmując marynarkę.
- Nic się nie stało, od tego nas macie, a dla nas to sama przyjemność spędzić z dzieciakami trochę czasu - mówiła z całą pewnością.
- Ale bez przesady, Ty też potrzebujesz odpoczynku, z resztą, tata już czeka - dopowiedziała Ula, której przyglądała się właśnie partnerka ojca.
- Wszystko w porządku? - zapytała w odpowiedzi, zmieniając temat.
- Tak, pewnie - z wymuszonym uśmiechem odpowiedziała, potakując jednocześnie głową.
- Dobra, to ja się będę zbierać. Antoś śpi, dzieciaki też już są w łóżkach. Dobranoc kochani - ucałowała ich i zniknęła za drzwiami.Wszedł po schodach i skierował się do pokoju dzieci, przywitał ich szeptem, nakazując już spać. Każdemu dał buziaka i życzył dobrych snów. Zajrzał jeszcze do najmłodszej pociechy i po chwili znowu znalazł się na parterze domu.
Jak długo stała w korytarzu, sama nie wie, po dzisiejszym dniu nie miała sił na nic, zdjęcie płaszcza wydawało się być czymś niemożliwym. Powoli zsunęła go z ramion i rzuciła na pufę stojącą obok schodów.
Czuła jak jej oczy, kolejny raz w ciągu ostatnich tygodni, zapełniają się wilgotnym płynem. Już nie miała sił udawać nawet przed nim, już nie zależało jej na tym co myśli, bo skoro nie jest tak twarda, jak chciała pokazać, to nic innego już nie ma znaczenia.Przyglądał się jej i nie wiedział co ma zrobić, wydusił z siebie jedynie - Ula, proszę Cię... - a ona wciąż nie reagowała. Przystanął z nogi na nogę - Ula, nie płacz - prosił, ale czuł że jemu również zaczyna się łamać głos.
Widział jak walczy ze sobą, jak próbuje ukryć zarówno łzy, jak i emocje. W końcu mokre krople zaczęły spływać po jej policzkach, a on nie mógł już dłużej na to patrzeć. Podszedł do niej i przyciągnął ją do siebie, aby zamknąć ją w szczelnym uścisku. Nic go tak nie bolało jak jej smutek, to jak cierpi. Tego popołudnia padło wiele bolesnych słów, w końcu poruszyli tematy, które od dłuższego czasu próbowali zepchnąć w głąb podświadomości, jakby oboje chcieli udawać, że ich nie było.- Marek, ja nie potrafię - zawahała się - nie będę umiała, tak bez Ciebie - mówiła wtulona w tors męża.
- Ula, spokojnie - nie wiedział co ma jej odpowiedzieć, nie do końca był świadomy tego co właśnie usłyszał. Delikatnie poprowadził ich w kierunku kanapy i pozwolił usiąść. Zwracając się w jej stronę, ujął jej dłonie w swoje i kontynuował - Ulka, damy radę, przecież musimy, dla nich.
Patrzyła mu w oczy i wiedziała, że on nie rozumie, że ona bez niego, już nawet dla nich nie ma sił walczyć, że nie wyobraża sobie życia, kiedy go tu nie będzie, a nie potrafi być z nikim innym, nie chce być z nikim innym, tylko z nim.
- Ja nie chce tak żyć, nie mam siły...
Nie, nie dam rady - powiedziała, wyraźnie akcentując ostatnie zdanie - Jeden, głupi błąd, zabrał mi wszystko co miałam.
- Oboje zawiniliśmy, pogubiliśmy się - próbował ją pocieszyć. Sam nie wiedział właściwie po co? Przecież wiedzieli, że to jej wina. On święty nie był, ale to jej decyzja przekreśliła ten związek.
- Marek, ja siebie nie poznaje, już nie wiem co się ze mną dzieje, kim jestem. Nie tylko Ty mnie nie znasz - powiedziała nawiazując do słów, które kiedyś do niej wypowiedział.Delikatnie starł łzy z jej twarzy i ponownie przytulił ją do swojej klatki. Nie wiedział czy był tak zmęczony, czy po prostu nie chciał już słyszeć czegokolwiek, bo wiedział jak to wszystko zaboli. Miał dość tego uczucia, tej cholernej igły, która jakby za każdym razem, z nową siłą, przebijała się przez jego serce.
Gładził ją delikatnie po plecach, czuł jak się uspokaja. Czuła się przecież bezpiecznie, tylko w jego ramionach, tylko przy nim i tylko z nim.
Nie widział kiedy przysnęła. Delikatnie przesunął ją w odpowiednim kierunku kanapy i ułożył ją wygodnie. Zawahał się chwilę, po czym ułożył się obok żony. Chociaż ten ostatni raz chciał być blisko, czuć jej zapach, jej ciało. Przylgnął do jej pleców i ręką otulił Ulę na wysokości ramion. Z głową wtuloną w jej włosy, powoli również odpływał w cudowny stan sennej nieświadomości.
CZYTASZ
Przypomnij, że Cię kocham
FanficMoja „kontynuacja" BrzydUli. Próba przetworzenia tego co dostaliśmy od ekipy serialu, a później już popłynęłam ☺️