- Ty chyba żartujesz? - mówiła podniesionym tonem, gdy wracali do pokoju hotelowego.
- Przecież wszystko jest sprawdzone, na co mamy czekać? - starał się opanować emocje.
- Chociażby na jakieś konkrety, a nie miłe słówka - rzuciła zbyt ostro.
Otworzył drzwi pokoju i puścił żonę przodem. Usiadł na skraju łóżka i poluzował krawat, gdy Ulka zdenerwowana krzątała się po hotelowym pomieszczeniu. Podeszła do baryku i nalała do szklanki wody. Upiła łyk i spokojniej kontynuowała.
- Daj mi trochę czasu. Jeszcze raz sprawdzę tę umowę. Może jestem panikarą, ale wolę dmuchać na zimne.
- Ulka - zaczął, ale nie dała mu dojść do słowa.
- Koniec tematu Marek. Sprawdzę to jeszcze raz przed kolacją - odstawiła szklankę i wyszła do łazienki. Zamykając za sobą drzwi, przepraszająco spojrzała na męża.
- Może chcecie coś zjeść? - zapytała Beti, której dzisiaj przypadła opieka nad siostrzenicą i jej bratem - Ala zostawiła nam jakieś smakołyki.
- W sumie, czemu nie. Ja już robię się głodny - jako pierwszy zareagował Kuba.
- Nie chcę nic jeść - odpowiedziała zamyślona Julka, czym zwróciła na siebie uwagę ciotki.
- Hej, mała, co jest? Źle się czujesz, znowu jakieś choróbsko cię bierze?
Całej sytuacji przyglądał się jej starszy brat i domyślał się, co wprawiło jego siostrę w taki stan - Julka ciągle myśli o rodzicach.Beti spojrzała na dzieciaki siedzące przy stole, zamknęła drzwiczki lodówki i podeszła do nich, z pytaniem wymalowanym na twarzy. „Nie mogli tej rozmowy zacząć z Alą albo ojcem? Co ja mam tym dzieciakom powiedzieć, jak wiem pewnie tyle co oni?" - zamyślona usiadła obok młodych Dobrzańskich. Lekkim pstryknięciem w nos sprowadziła siostrzenicę na ziemię. Uśmiechnęła się do niej blado.
- Wiesz, że możesz ze mną porozmawiać o wszystkim? Właściwie czy ze mną czy z Jaśkiem, babcią, dziadkiem, z rodzicami - wymieniała - nie ma co się wstydzić czy bać. Po co trzymać to wszystko w sobie i się smucić?
- Wydaje mi się, że rodzice znowu coś przed nami ukrywają - powiedziała z żalem w głosie - i nie wiem czy to coś dobrego czy znowu coś złego. Dziwnie się zachowują, a Kuba mówi że coś sobie wymyśliłam.
- Julcia, w życiu dorosłych tak jest, że nie o wszystkim mówią dzieciom. Też mają prawo mieć gorszy dzień. Rodzice zawsze chcą żebyście z nimi rozmawiali, że macie sobie mówić prawdę i tak jest, ale niektóre sprawy dorosłych nie są tematem do przedyskutowania z dziećmi, co wcale nie znaczy, że są złe, rozumiesz?
Młoda ruszyła głową na znak zrozumienia, a ciocia Beti jak najszybciej próbowała zmienić temat ich rozmowy. Nie miała pojęcia co dzieje się w życiu starszej siostry, ostatnio nie miały dla siebie czasu, nie rozmawiały, mijały się tylko gdy Ulka przywoziła dzieci. Nie chciała powiedzieć czegoś, co młodzi mogliby źle zinterpretować. Znała już swoich siostrzeńców i wiedziała, jak wiele potrafią sobie dopowiedzieć. Zapisując w pamięci rozmowę z siostrą jako priorytet, postanowiła zająć czymś młode pokolenie.
- Dobra, wiem że przed chwilą mówiłam, że Ala zostawiła nam same pyszności, ale widzę że jest nam potrzebna trochę inna forma rozrywki. Pizza?
Od razu na twarzach dzieciaków pojawił się uśmiech. Pizzy nie odmawiali nigdy.
- Tylko dzisiaj, tę pizzę moi drodzy zrobimy sami - potarła ręce z satysfakcją, widziała że przekonała ich już do wszystkiego, a złe myśli dzieciaków, na chwilę odeszły w niepamięć.
- Była w samochodzie - uniósł do góry teczkę, z którą wkroczył do pokoju. Ulka siedziała po środku dużego łóżka, ze stertą papierów. Dorzucił jej kolejne dokumenty i przyglądał się żonie. Rozumiał jej zacięcie, ale uważał że czasami przesadza. Chyba już każda decyzyjna osoba w firmie sprawdzała ten kontrakt, każdy był z niego zadowolony, a Ulka jak na złość, próbowała się czegoś doszukać.
- Przepraszam - usłyszał obok siebie - wiem że bywam nieznośna. Po prostu każdy kto zachwalał ten projekt, stracił w moich oczach przez ostatnie miesiące - odpowiedziała, jakby znowu czytała w jego myślach. Lekko przeczesała jego włosy, gdy leżał na łóżku wpatrując się w sufit.
- Ledwo wychodzimy na prostą, nie chcę znowu wpakować firmy w kłopoty - dodała i znów tonęła w dokumentach.
- Pięknie pani wygląda - powiedział mężczyzna, witając się ze swoimi gośćmi. Wyciągnął rękę do Marka i z uprzejmym uśmiechem kiwnął głową. Przywitali się z resztą towarzystwa i usiedli przy stole.
- Proponuję abyśmy zamówili jedzenie, a dopiero później przejdziemy do interesów.
Wszyscy zebrani chwycili w dłonie karty dań, nieśpiesznie studiując ich zawartość. Co chwilę ktoś zwracał uwagę na ciekawą pozycję w menu, starając się podjąć decyzję, co wybrać na dzisiejszą kolację. W końcu kelner przyjął zamówienie, a po chwili wrócił z butelką wina, idealnie dobranego do zamówionych potraw.Marek z rozbawieniem przyglądał się kontrahentom, którzy próbowali zainteresować jego żonę. Nie wiedział, czy bardziej umową czy sobą, ale przy stole dało się wyczuć niejedno roziskrzone męskie ego, które chce prezentować się jak najlepiej. Ulka zażenowana sytuacją, kilkukrotnie zerkała na męża, który z trudem powstrzymywał śmiech. Negocjowała zawzięcie. Tak jak myślała, znalazła jeden punkt w kontrakcie, który można było podciągnąć na korzyść F&D. Umowa nie była zła, ale jeżeli mogła być lepsza, musiała spróbować. Miała przewagę z której nie chciała korzystać w tych rozmowach. Panowie chyba przyjmowali jako argument, jako powód do zaufania Dobrzańskiej sam fakt, że była kobietą i niczego więcej nie potrzebowali. W końcu przekonując panów, że ma zdecydowanie więcej do powiedzenia niż do pokazania, udało im się podpisać dokumenty i musiała przyznać, że Paulina miała dużo szczęścia, znajdując nową firmę, która zaopatrzy ich w najlepszej jakości materiały.
Oficjalną część kolacji mieli za sobą, co automatycznie wprawiło wszystkich w lepsze nastroje i atmosfera przy stole, nie zdawała się być już tak napięta. Popijając kolejne wino, rozmawiali na mniej oficjalne tematy. Opowiadali o współpracach z innymi firmami, o przetargach, o tych stresujących i bardziej zabawnych sytuacjach, które przytrafiły się każdemu z nich w trakcie kariery. Marek nieświadomie wprawił rozmówców w zakłopotanie, gdy w trakcie luźnych rozmów położył rękę na oparciu krzesła żony i nadal dyskutował z mężczyznami, jak gdyby nigdy nic. Dwaj panowie pojęli aluzję, ale trzeci postanowił negocjować, tym razem na gruncie prywatnym. Nie zwracając uwagi na towarzyszących im mężczyzn, słysząc muzykę wydobywającą się z głośników, zaprosił Dobrzańską na parkiet, by dołączyli do innych gości, kołyszących się w jej takt.
CZYTASZ
Przypomnij, że Cię kocham
FanficMoja „kontynuacja" BrzydUli. Próba przetworzenia tego co dostaliśmy od ekipy serialu, a później już popłynęłam ☺️