To był tylko zły sen

1.4K 36 29
                                    

W drzwiach swojej sypialni zobaczył Ulę, nie tylko jego noc była bezsenna.
- Śpisz? - wyszeptała.
- Nie, jakoś nie dam rady.

Zamknęła za sobą drzwi i śmiało podeszła do łóżka męża. Zorientował się, że chce się położyć, więc podniósł delikatnie kołdrę, a Ulka momentalnie znalazła się na miejscu obok. Nie wiedział co zrobić, zdziwiła go, przecież niedawno się z nim żegnała, mówiła że popełnili błąd, że nie powinni. Jednak cieszył się, przecież tęsknił, a teraz znowu była tak blisko. Rozluźnił się, gdy próbowała idealnie dopasować swoje ciało do niego i przytulił się do pleców żony. Już chciał zacząć mówić. Teraz, zaraz, powiedzieć jej że żadnego rozwodu nie będzie, że wszystko odwołał, że mogą się w końcu obudzić, że to był tylko zły sen. Chciał już wiedzieć co mu odpowie, jak zareaguje, chciał usłyszeć, że się zgadza i cieszy tak samo jak on. Gonitwa myśli w jego głowie trwała w najlepsze i zanim zdążył otworzyć usta, aby je wypowiedzieć, monolog zaczęła jego żona.

- Dziękuję za dzisiaj. Chyba w końcu wychodzimy na prostą, już nie są tak podejrzliwi - mówiła o dzieciach - tak nieufni. Miałam nadzieje, że spotkania z psychologiem nie będą im już potrzebne, chyba się udało.
Nie chcąc jej przerywać, pewniej otoczył ją ramieniem, na którym lekko oparła swoje dłonie i kreśliła na nim przypadkowe ślady. Leżeli przez dłuższą chwilę w ciszy, napawając się swoją obecnością. Nie wiedział czy już może zacząć kolejny temat, czy Ulka po prostu zbiera myśli, aby kontynuować o dzieciach. Cicho chrząknął, na znak że czeka na jakiś ruch. Leżała z tysiącem myśli w głowie i jak film, przewijała scenę z dzisiejszego popołudnia. Jej córka mówiąca o tym, jak zazdrosny jest mąż. Chciała jasno zakomunikować, że nie ma powodów do obaw, że nie tylko on się zmienił, że w swoim życiu popełniła jeden, cholerny błąd i nigdy nie zamierza go powtórzyć.  Nie wiedziała jak zacząć, ale raz kozie smierć, układanie wyrazów w logiczną kolejność, nie mogło trwać w nieskończoność.
- Nie musisz być zazdrosny - wyszeptała, czym wprawiła go w dziwny stan zakłopotania. Wyczuła, że lekko się spiął, ale mówiła dalej - Też wiele zrozumiałam, zmieniłam się, coraz bardziej czuję się sobą i chcę żebyś wiedział, że w moim życiu nie ma nikogo oprócz ciebie, mimo tego rozwodu - załamał jej się głos.
- Nowy kontrahent nie daje ci spokoju? - zapytał z lekkim rozbawieniem.
- Nie wiem jak jeszcze dosadniej przemówić mu do rozumu, próbowałam już wszystkiego - odpowiadała z rezygnacją w głosie - ale jeżeli jemu nie mogę czegoś jasno zakomunikować, to chcę żebyś chociaż ty miał pewność jakie są moje intencje - na chwilę przerwała kreślenie znaków na jego przedramieniu i lekko luzując uścisk, odwróciła się twarzą do męża. Chciała widzieć, że zrozumiał, że w ten pokraczny sposób wyznaje mu miłość, mimo strachu, który nadal w niej jest. Spojrzał w ukochane tęczówki, zbliżył się do jej ust i skradł krótki pocałunek. Odsunął się, zdecydowanie nabrał powietrza w płuca i właśnie zamierzał postawić kolejny, najważniejszy krok.
- Wycofałem pozew - widział, jak jej oczy stają się rozmiarów pięciozłotówek - rozmawiałem dziś z Ficem i żadnego rozwodu nie będzie. Przyciągnął ją jeszcze bliżej, przytrzymując jej plecy, jakby bał się, że po tych słowach mu ucieknie. Przyłożyła swoją dłoń do szorstkiego policzka męża i zachłannie wpiła się w jego usta. Między pocałunkami wydusiła z siebie najbardziej nurtujące ją pytanie - jak my to naprawimy?

Nie wiedział jak mają to naprawić, nie wiedział jak na nowo budować ich związek. Wydawało im się, że zabrnęli już tak daleko, że nie ma odwrotu, że rozwód to jedyna możliwość dla tej relacji. Dziękował losowi, za resztki odwagi jakie w sobie miał, że w ostatnim momencie podjął najlepszą decyzję. Był przekonany o jej słuszności, nie miał złudzeń, ale nie miał pojęcia co odpowiedzieć Ulce. Nie mogli z dnia na dzień wrócić do siebie, zacząć na nowo pokazywać się razem. Nie mogli ot tak wrócić do starej normalności przy dzieciach, bo właściwie nic co znali, nie było już normalne. Musieli powoli brnąć w dziwny układ, w którym tkwili od tygodni. Czuli się jak kochankowie, nie jak małżeństwo z dziesięcioletnim stażem. Może właśnie to było im potrzebne, powrót do początków ich relacji, aby na nowo sobie przypomnieć, że się kochają? Najważniejsze, że ten układ działał.

- Dajmy sobie czas, na spokojnie - chciał jej przekazać, że też się boi, że rozumie jej obawy, szczególnie te w kontekście dzieci. Wierzył, że im się uda, że limit spieprzenia tej relacji mają wykorzystany, że już nic więcej nie mogą schrzanić - może coś w trakcie wymyślimy?

Przewrócił się na plecy, pociągając ją za sobą. Leżała wtulona w tors męża, dalej znacząc ślady palcem na jego piersi. Jakby robiła mapę jego ciała, jakby przypominała sobie każdy centymetr ukochanego. Chciała zostać przy nim całą noc, ale już z tyłu głowy, pojawiały się pytania - co jeśli dzieci wstaną wcześniej, jeżeli zobaczą ich razem, jak będą się wtedy tłumaczyć? Podciągnęła się lekko na łokciu, aby zbliżyć się ponownie do jego ust i już odciągała z siebie kołdrę. Przytrzymał ją mocniej, wpijając się w jej wargi, posadził ją pewnie na swoich biodrach i pozwolił jej nadać ciałom rytm. Szybko pozbyli się ubrań i coraz szybciej poruszała się na mężu. Co chwilę, na nowo przypominała sobie smak jego ust. Przyspieszając ostatni raz ruch bioder, oparła ręce na jego klatce. Ostatkiem sił powstrzymywała jęki, które próbowały wydostać się z jej ust. W ostatniej chwili uciszył ją, ponownie łącząc ich usta. Zadrżała i w objęciach męża, odchylając głowę do tyłu przeżywała orgazm. Powoli opanowali oddechy, przylgnęła do torsu mężczyzny i wsłuchiwała się w bicie jego serca. Serca, które bije tylko dla niej, była tego pewna. Żadne z nich, nawet na moment nie przestało kochać. Czuła jak jej powieki robią się coraz cięższe. Powoli oderwała się od ukochanego ciała, zebrała bieliznę i na palcach wyszła w kierunku swojej sypialni.

„Jeszcze chwilę, wytrzymamy jeszcze moment, przecież będzie już tylko lepiej. Mamy całą wieczność, żeby do siebie wrócić, tak na dobre, tak na stałe. Kilka tygodni razem, ale osobno, nie robi przecież różnicy" - próbowała przekonać siebie w myślach, nastawić pozytywniej i zapomnieć o tym, że znowu wraca do pustego łóżka w sypialni. W sypialni może była sama, ale w życiu zdecydowanie nie. Wrócił, na dobre. Po latach, znowu czuła że jest przy niej, całym sobą, ciałem i myślami, że tak samo żyje tymi chwilami jak ona. Już wiedziała, że od jutra ich życie znowu się zmieni, miała nadzieję, że czekają ich już same dobre zmiany, najlepsze. Zasypiając, wiedziała że ich koszmar dobiega końca, że to był tylko zły sen i najwyższy czas się z niego wybudzić.

Przypomnij, że Cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz