Tritsus myślał szybko. Dwóch strażników pilnujących drzwi już kierowało się w ich stronę. Szybkim ruchem wyjął trójząb i skierował ostrze w ich stronę. Strażnicy tylko na chwilę się zawahali, po chwili znowu szli dalej. Tritsus obawiał się, że są niezniszczalni, tak samo jak obręcz Yetiego, ale miał nadzieję, że chociaż przestraszą się na widok jego broni.
Po chwili z korytarza wysypała się cała zgraja szmaragdowych zombie w najróżniejszych postaciach: ludzi, potworów i zwierząt. Otoczyli ich ze wszystkich stron, lecz nie atakowali. Tritsus zacisnął mocniej dłonie na swoim trójzębie, Tytus warczał groźnie. Nawet Yeti przestał zwracać uwagę na spożywany przez siebie kotlet i rozejrzał niepewnie.
,,Huhu, no to ładnie wpadliście" odezwał się głos w głowie Tritsusa.
- Nie żartuj - prychnął. - Może być lepiej zaproponował jakieś rozwiązanie dla tego problemu? - spytał sarkastycznie.
Jednak głos zamilkł. Tritsus przestraszył się, że mógł go obrazić. ,,Jeszcze tylko tego brakowało" pomyślał.
- Tritsuseti mówić do Yeti Kotleti? - Yeti spojrzał na niego nierozumiejącym spojrzeniem.
- Mówiłem do siebie - odburknął Tritsus.
- To niedobrze - rozległ się zby dobrze znany Tritsusowi głos. - Podobno mówienie do siebie jest pierwszą oznaką szaleństwa. A szaleństwo raczej nie jest zbyt dobre, nieprawdaż?
Tritsus i Yeti spojrzeli w stronę, z której się rozlegał głos. Ujrzeli ponad tłumem jego sługusów Zielonego Steve'a, który wyczarował sobie szmaragdowe podwyższenie wystające z podłogi, by jego więźniowie mogli go zobaczyć.
Tytus zjeżył sierść na karku, odsłonił zęby i warknął gardłowo. Steve roześmiał się z pobłażaniem.
- Na twoim miejscu zamknąłbym ten pysk, kundelku. Chyba, że chcesz, żebym wyczarował ci ładny, szmaragdowy kaganiec.
- Zobaczę jeszcze jedną rzecz ze szmaragdów, a zwymiotuję ci na posadzkę - rzekł Tritsus. Teraz już nie omieszkał wyrazić na głos swojej opini dotyczącej jedynego otaczającego go kruszcu. Zostali przyłapani na ucieczce, a to oznaczało, że czekają ich konsekwencje. Może nawet zostaną zabici. ,,Z dwojga złego to zawsze lepsze niż tortury" pomyślał Tritsus.
- Tylko spróbuj, a z miejsca dołączysz do mojej kolekcji szmaragdowych posągów - ostrzegł groźnie Zielony Steve. - Z drugiej strony po co na to czekać? Dałeś mi do zrozumienia, że nie zamierzasz stanąć po mojej stronie, więc nie jesteś mi już potrzebny. Szkoda, myślałem, że razem będziemy się świetnie bawić - westchnął.
W pierwszej chwili Tritsus myślał, że Steve mówi z sarkazmem, ale w ostatniej jego wypowiedzi dosłyszał ciche westchnienie, w dodatku lekko się przygarbił. Wyglądał, jakby serio było mu przykro, że musi ich teraz zabić.
,,To tylko gra na naszych uczuciach" pomyślał. Tylko po co Steve'owi taka zagrywka?
- No, mówi się trudno - Steve otrząsnął się z chwilowego przygnębienia i znowu przybrał wyraz chłodnej obojętności. - Pozbyć się ich - dał znak swoim sługusom.
Pierwszy szmaragdowy zombie rzucił się na nich. Tritsus zdołał tylko zamknąć oczy i desperacko wyciągnąć przed siebie trójząb, gdy nagle usłyszał, że zapadła całkowita cisza. Otworzył oczy i z zaskoczeniem ujrzał, że atakujący znieruchomiał w połowie skoku. Jego zielone wewnętrzne światło zgasło, a oczy również utwkiły w jednym miejscu. Jakby nagle skamieniał.
Steve'a zamurowało. Następnie spojrzał ze złością i podejrzliwością na Tritsusa.
- Jak ty to zrobiłeś? - spytał oskarżycielsko.
CZYTASZ
Minecraft Ferajna : Szmaragdowe Królestwo
FanficTritsus od zawsze był zainteresowany zjawiskami paranormalnymi i legendami, a od czasu historii ze Szmaragdem Chaosu ta pasja w nim odżyła. Gdy jednak kolejna jego wyprawa kończy się fiaskiem, przyjaciele zaczynają się zastanawiać, czy on przypadkie...