Tritsusa okropnie bolała głowa. Próbował sobie przypomnieć co się stało, ale ostatnie wspomnienia były rozmazane. Pamiętał tylko ten głos, który wlazł do jego głowy, a potem jakiś wybuch. Jakby nie do końca miał pełną świadomość w tamtych chwilach.
,,Cokolwiek się działo, nie chcę widzieć żadnych szmaragdów przez następny rok" stwierdził w myślach i otworzył oczy. Z trudem stłumił przekleństwo, gdy pierwszą rzeczą, jaką zobaczył, był szmaragdowy sufit. ,,I to by było na tyle z mojego niewidzenia szmaragdów".
Uniósł się na łokciu i rozejrzał. Leżał w ogromnym i miękkim łóżku na zielonej pościeli. Znajdował się w dość sporym pokoju, który podłogę, ściany i sufit pokrywały w całości szmaragdy. Poza łóżkiem stały tu szafa, stół z dwoma krzesłami, duża skrzynia i stół rzemieślniczy. Wszystkie pokryte szmaragdową powłoką. Tritsus ucieszył się, że chociaż łóżko jest normalne, bo pewnie wszystkie mięśnie bolałaby go od spania na kamiennym wyrku.
Przez okno wpadało do środka światło popołudniowego słońca. Musiał spać kilka godzin. Wstał z łóżka i podszedł do okna, które nawet nie było przeszklone. Wyjrzał przez nie, by zobaczyć gdzie jest i szczęka mu opadła.
Wszystko przed nim aż po horyzont było pokryte szmaragdami.
Szmaragdowa budowla, w której się znajdował, została wzniesiona na wzgórzu. Dookoła rozciągała się równina, ale stąd widział, że nie pokrywa ją trawa, lecz zielona skała, która błyszczała w słońcu. Na horyzoncie wznosił się las, a drzewa również były pokryte szmaragdami. W jednej chwili Tritsus znienawidził kolor zielony. Było go zdecydowanie za dużo.
,,Gdzie ja w ogóle jestem?" zadał sobie pytanie.
Nagle usłyszał, że ktoś otwiera drzwi. Tritsus odskoczył od okna i odruchowo sięgnął do ekwipunku po swój trójząb, lecz natrafił na pustkę. Z irytacją stwierdził, że jego ekwipunek został wyczyszczony, gdy spał. Nie miał przy sobie nic, czym mógłby się bronić.
W drzwiach pojawił się nieznany mu starszy mężczyzna. On również był cały pokryty szmaragdem niczym pancerzem, jak wszystko wokół. Czerwony oczy miały bardzo małe, ledwo widoczne źrenice. Spojrzał na Tritsusa i gestem ręki dał mu do zrozumienia, że ma iść za nim. Ten zaś obserwował go zszokowany. Zastanawiał się, co jeszcze go dzisiaj zdziwi.
- Możesz mi powiedzieć gdzie jestem? - spytał.
Mężczyzna nie odpowiedział, tylko ponaglił go ponownym ruchem ręki. Tritsus miał wątpliwości, czy iść za nim. Nie wiedział gdzie jest i był bezbronny. Z drugiej strony jeśli tu zostanie, to tym bardziej niczego się nie dowie. Na dodatek szmaragdowa postać wyraźnie zaczęła się niecierpliwić. Tritsus zdecydował pójść za nim.
Znaleźli się na korytarzu, również szmaragdowym. Tritsus stwierdził, że wnętrze przypomina mu zamek. ,,Może byłby nawet piękny, gdyby nie był aż taki zielony" stwierdził.
Po drodze minęli kilka osób. One również były ze szmaragdu i miały czerwone oczy. Nawet na niego nie spojrzeli, tylko szli dalej.
W pewnym momencie minęła ich większa grupa szmaragdowych postaci. Tritsus ze zdziwieniem dojrzał wśród nich dwa zombie, creepera, trzy szkielety, dwie krowy i kurczaka. Potwory i zwierzęta również były ze szmaragdu.
- Co tu robią potwory i zwierzęta? A tak w ogóle to dokąd idziemy? - pytał Tritsus swojego przewodnika, lecz ten uparcie milczał. Nawet nie odwrócił głowy, by na niego spojrzeć. Tritsus zauważył również, że ilekroć mijali większe grupy postaci, nikt nie rozmawiał ze sobą. Czyżby oni byli niemowami?
W końcu doszli do ogromnych drzwi. Pilnowało ich dwóch szmaragdowych strażników, którzy otworzyli je na ich widok. Tak znaleźli się w ogromnej sali, na której końcu stał szmaragdowy tron. Tritsus wybałuszył oczy, gdy zobaczył kto na nim siedzi.
CZYTASZ
Minecraft Ferajna : Szmaragdowe Królestwo
FanficTritsus od zawsze był zainteresowany zjawiskami paranormalnymi i legendami, a od czasu historii ze Szmaragdem Chaosu ta pasja w nim odżyła. Gdy jednak kolejna jego wyprawa kończy się fiaskiem, przyjaciele zaczynają się zastanawiać, czy on przypadkie...