- To nie jest wprawdzie to samo, co armia złożona ze śmiertelników, ale dobre i to na początek - stwierdził Herobrine spoglądając na potwory wchodzące do sali tronowej. Całe pomieszczenie było wypełnione po brzegi najróżniejszymi potworami, głównie zombie, szkieletami, creeperami i pająkami. Wśród nich dało się dojrzeć kilka endermanów, rybików, a nawet wiedźm.
Jedyną przestrzenią wolną od potworów było podwyższenie, na którym stał obsydianowy tron Herobrine'a, obecnie naprawiony po tym, jak pękł, gdy on się uwalniał. Aktualnie pan zamku przechadzał się wzdłuż podwyższenia i liczył potwory zapełniające salę.
Na podwyższeniu znajdowała się także piątka jego najlbiższych wspólników, którzy byli odpowiedzialni za jego uwolnienie. Anastazja bawiła się Czarną Różdżką, która jeszcze niedawno była Biała, ale Herobrine odwrócił jej działanie i uczynił przedmiotem do czarnej magii. Różdżka wyglądała tak samo, tylko zamiast świecić białym światłem, zmieniła kolor na czarny i wydzielała tylko ledwo widoczny, mroczny blask. Rudolf i człeko-kot Robert siedzieli przed samym tronem i grali w karty. Jak na razie Robert cały czas ogrywał Rudolfa, ale ten był tak znudzony, że za każdym razem postanawiał spróbować jeszcze raz. Hieronim siedział na skraju podwyższenia i rozmawiał z grupką creeperów w ich syczącym, niezrozumiałym dla ludzi języku, a Aikar stał z dala od wszystkich i z milczeniem wpatrywał się w potwory. Te zaś czuły się aż nieswojo pod tajemniczym spojrzeniem jego chłodnych niebieskich oczu i odsywały się od niego, mimo że był tylko człowiekiem.
Kiedy Rudolf po raz kolejny przegrał, spojrzał znudzonym wzrokiem na Herobrine'a.
- Masz jakiś konkretny plan? - spytał. - Bo jeśli twoim planem jest nasłanie hordy potworów na Ferajnę, to nie wiem po co cię w ogóle uwalnialiśmy.
Herobrine spojrzał na niego swoimi świecącymi białymi oczami. Nie skrzyczał go za tę uwagę, ani nie rozkazał potworom rozszarpać go na strzępy. Po prostu patrzył na niego chłodno, a to było jeszcze gorsze niż gdyby po prostu wpadł w szał. Rudolf przełknął nerwowo ślinę i zapragnął zniknąć z oczu pana tego zamku.
- Cierpliwości, mój niecierpliwy przyjacielu - odezwał się Herobrine swoim głębokim głosem. - Te potwory przydadzą nam się, ale one nie są główną częścią mojego planu. Doskonale wiecie, że nie jestem w stanie nawet wyjść z tego zamku bez mojego Czarnego Miecza.
- Mówliśmy ci, że możemy go poszukać - stwierdził Robert tasując karty. - Myślę, że nasza piątka poradzi sobie lepiej i szybciej niż tysiąc potworów.
- Nie wątpię w to - odparł szczerze Herobrine. - Tylko, że nawet nie wiemy gdzie zacząć szukać. Myślałem, że zdołam zmanipulować Zielonego Steve'a, żeby stanął po naszej stronie, ale czuję, że Ferajna zdążyła go przekabacić i wycofał się ze swoich planów.
Hieronim oderwał się od rozmowy z creeperami i spojrzał na niego zaskoczony.
- To Zielony Steve też się obudził? - spytał.
- Zabawne, że w tak krótkim czasie powróciło tyle pradawnych potęg, nieprawdaż? - rzekł Herobrine. - Miałem nadzieję, że Steve nam pomoże, ale teraz już chyba na to za późno. Pozostaje mi tylko pokazać mu, że wybrał złą stronę.
- A wcześniej niby czemu miałby się do ciebie przyłączyć? - Rudolf zmarszczył brwi.
- Dlatego, że to on go stworzył - odezwał się do tej pory milczący Aikar, nie odrywając wzroku od potworów. - To on zesłał na niego klątwę, która uczyniła go Zielonym Stevem, po tym jak ten odnalazł jego Miecz i nie chciał mu go przynieść, bo uznał, że nie powinien tego robić.
Herobrine zaklaskał w dłonie.
- Widzę, że chociaż jedna osoba odrobiła lekcje - spojrzał z uznaniem na Aikara. - Niewiele osób zna prawdziwą wersję tej legendy. Miałem nadzieję, że uzyskamy chociaż jakieś wskazówki od Steve'a, ale obawiam się, że Miecz mógł zmienić swoje położenie, więc on nam nie pomoże. Wprawdzie jego moc byłaby przydatna po naszej stronie, ale cóż. Nie można mieć wszystkiego.
- A co jego obchodzi twój Miecz? - spytał Robert.
- Może to, że jest dla niego kluczem do wolności - wtrąciła się Anastazja spoglądając na nich. - Ten kto zdobędzie Miecz Herobrine'a oraz Miecz Entityego i złamie ich potęgę, otrzyma jedno życzenie. A czego mogłaby sobie życzyć osoba obarczona nieśmiertelną klątwą?
- Sprytna jesteś - przyznał Herobrine. - Niestety, teraz nie możemy liczyć na pomoc naszego zielonego przyjaciela, ale istnieje kilka okoliczności, podczas których będziemy mogli odzyskać mój miecz. Musicie tylko być cierpliwi, bo pierwsza okazja nadarzy się dopiero za jakiś czas. A na razie przygotujemy moją armię, która coś czuję się nam przyda.
Anastazja pokiwała głową, po czym zmarszczyła brwi. Kiedy tak się przyglądała Herobrine'owi, coś jej w nim nie pasowało. Tak jakby czegoś mu brakowało. Spojrzała na chłopaków i dopiero teraz zrozumiała czego jej brakuje. W świetle licznych pochodni, wszyscy rzucali swoje cienie.
Wszyscy, oprócz Herobrine'a. On nie posiadał cienia.
Herobrine zauważył jej zainteresowanie i domyślił się z czego ono wynikło.
- Ja, Entity i Zielony Steve nie jesteśmy jedynymi przebudzonymi potęgami - wyjaśnił. - Kiedy jeszcze byłem uwięziony w obsydianowym tronie, niedługo po walce z Entitym, odkryłem, że nie zdołał odebrać całej mojej mocy. Byłem jednak zbyt słaby, żeby się wydostać, dlatego użyłem resztek mojej energii, żeby stworzyć swojego sługę. Pod ręką miałem jedynie swój cień, dlatego to w niego tchnąłem życie.
Wszyscy pszysłuchiwali mu się z ciekawością. Nawet Aikar, który teraz odwrócił się twarzą w jego stronę.
- Dałem jej moce, a w nich możliwość przemiany w ludzką formę, żeby mogła wtopić się w tłum - tłumaczył dalej Herobrine.
- Jej? Mogła? - Robert zmarszczył brwi.
Herobrine skinął głową.
- Pozwoliłem sobie dać mojemu cieniowi płeć przeciwną. Pomyślałem, że gdy już wypełni swoje zadanie, zostanie moją królową i będzie rządzić światem u mego boku. Idealna para na tronie Minecrafta - westchnął rozmarzony.
Rudolf i Robert wymienili zmieszane spojrzenia. Dla nich brzmiało to dość dziwnie. Za to Anastazja pomyślała, że to bardzo romantyczne. Może i starała się nie okazywać emocji, ale w głębi duszy była romantyczką i takie historie zawsze ją poruszały.
- Miała dla mnie znaleźć Czarny Miecz - jego głos z rozmarzonego zmienił się w zgorzkniały. - Ale znalazł ją Entity i przeciągnął na swoją stronę. Przekonał ją, że nie musi mi służyć - te słowa niemal wypluł z siebie. - Kiedy wreszcie odzyskam swój Miecz, ona najbardziej pożałuje tego, że mi się przeciwstawiła. Zamierzam uczynić ją z powrotem tym, czym była pierwotnie.
- A jak ją znajdziesz? - spytał Hieronim.
- Nie muszę jej szukać - odparł Herobrine. - Doskonale wiem gdzie ona jest. Na Ferajnie, razem ze Stevem. Moim cieniem jest Null, znana powszechnie jako Raven.
![](https://img.wattpad.com/cover/222911853-288-k133252.jpg)
CZYTASZ
Minecraft Ferajna : Szmaragdowe Królestwo
FanfictionTritsus od zawsze był zainteresowany zjawiskami paranormalnymi i legendami, a od czasu historii ze Szmaragdem Chaosu ta pasja w nim odżyła. Gdy jednak kolejna jego wyprawa kończy się fiaskiem, przyjaciele zaczynają się zastanawiać, czy on przypadkie...