Wyprawa była wreszcie przygotowana, a ekipa gotowa. Postanowili wyruszyć od razu, mimo że już się ściemniało. Cała Ferajna zebrała się z zapakowanymi odpowiednio ekwipunkami przy granicy szmaragdowego królestwa i zakładali buty. Wszyscy oprócz Jachimozianki, Dziadka i Damianki. Ktoś musiał zostać na Ferajnie, poza tym nie starczyło diamentów na buty dla nich. Dziadek już się przyzwyczaił, że nie chodzi na wyprawy i nawet mu to odpowiadało, Jachimozianka trochę się dąsała, a Damianka była tym faktem wręcz zirytowana.
- Wolałabym wziąć udział w akcji niż siedzieć w domu i nic nie robić - powiedziała do Doknesa, który właśnie wyprostował się po założeniu butów.
- Wiem o tym. Przecież jestem taki sam - zauważył rozbawiony. - Mam nadzieję, że następnym razem pójdziesz z nami - dodał.
- Żebym mogła pilnować twojego tyłka? - Damianka uśmiechnęła się figlarnie.
- Potrafię o siebie zadbać - Doknes skrzyżował ręce na piersi.
- Oczywiście, ale na pewno będzie trudniej beze mnie ratującej ci życie na każdym kroku - mrugnęła okiem.
- Będę uważał - obiecał Doknes. - A ty miej oko na Rambka.
- Nie ma problemu - Damianka spojrzała na świnkę stojącą koło nich. - Świnię jest łatwiej ubezpieczać.
Pozostali jeszcze rozmawiali ze sobą, ale dealer stał już przed granicą szmaragdowego królestwa i patrzył w dal. Czuł się, jakby miał wkroczyć do zupełnie obcego świata, choć znał go zanim pokryły go szmaragdy.
Gdzieś tam, w tym znanym, choć zmienionym miejscu, byli Tritsus, MWK i Yeti Kotleti.
Nawet nie zauważył, kiedy Sheo stanął obok niego i również się zapatrzył w dal. Po chwili przerwał ciszę pytając:
- Gotowy?
dealer skinął głową.
- Ruszajmy - powiedział głośniej odwracając się w stronę chłopaków.
Wszyscy powoli się zebrali. Na końcu dołączyli do nich Jachimozo, który ostatni raz przytulił Jachimoziankę, Enzzi, który poklepał na pożegnanie Dziadka po plecach i Doknes, który szybko i dyskretnie objął Damiankę (nie lubili okazywać wobec siebie czułości w obecności chłopaków), a na koniec pogłaskał Rambka. Czuł się dziwnie zostawiając go na Ferajnie. Rambek od zawsze towarzyszył mu na każdej misji. W tej jednak nie mógł uczestniczyć. To było zbyt niebezpieczne dla świni, no i ciężko by było wcisnąć na niego diamentowe buty. Doknes był pewien, że Rambek nie pozwoliłby ich sobie założyć. Z resztą nie było tylu diamentów na dodatkowe cztery buty dla świni.
Za to dealer czuł się dziwnie w zmniejszonym składzie. Wprawdzie członkowie byli ci, co zawsze, czyli Doknes, Jachimozo, Koshi, Szendi, Sheo i Enzzi, ale dziwnie mu było bez Tritsusa i MWKi, a nawet Rambka. Ale przede wszystkim Tritsusa.
Doknes zauważył jego minę i domyślił się o co mu chodzi. Trącił go w ramię, by zwrócić na siebie jego uwagę.
- Znajdziemy ich - powiedział.
- Mam taką nadzieję - westchnął dealer.
Ostatni raz pomachali Jachimoziance, Dziadkowi i Damiance, po czym ruszyli po szmaragdowej ziemi prosto w nieznane.
- Jakbyście mieli czas, to przywieźcie jakieś pamiątki! - zawołał za nimi Dziadek.
- Dziadku, my nie idziemy na wakacje, tylko misję ratunkową! - odkrzyknął Enzzi. - Poza tym nie sądzę, żeby po drodze były jakieś sklepy!
- Nie kłóć się z dziadkiem, Patryk, bo ja i tak wiem lepiej!
Chłopaki z trudem powstrzymywali się od śmiechu, a Enzzi zaczerwienił się.
CZYTASZ
Minecraft Ferajna : Szmaragdowe Królestwo
FanfictionTritsus od zawsze był zainteresowany zjawiskami paranormalnymi i legendami, a od czasu historii ze Szmaragdem Chaosu ta pasja w nim odżyła. Gdy jednak kolejna jego wyprawa kończy się fiaskiem, przyjaciele zaczynają się zastanawiać, czy on przypadkie...