3. Może nie wszystko stracone...

192 32 9
                                    

Tritsus ze złością kopnął drzwi i wszedł do swojego domu. Bardzo chciał się cieszyć z powrotu tutaj, ale wspomnienia z ostatnich kilku chwil przyprawiały go o gorycz. Nie chciał się pokłócić z dealerem.

,,Ale to on zaczął" stwierdził w myślach.

- Tritsuseti ma bardzo ładny dometi - rzekł Yeti Kotleti rozglądając się po wnętrzu.

,,Jego mi tu tylko brakowało" Tritsus spojrzał z niesmakiem na swojego towarzysza. Chciał teraz być sam, ale z drugiej strony to on powinien ugościć Yetiego. W końcu to on go znał najlepiej z całej Ferajny, nawet jeśli spędzili ze sobą zaledwie godzinę.

- Dzięki - odparł tylko.

Wszedł po schodach na piętro, gdzie miał magazyn i wziął się za rozpakowywanie ekwipunku. Yeti Kotleti nie wiedział, co ze sobą zrobić, więc poszedł za nim, a Tytus obwąchiwał nowe miejsce z ciekawością.

- Dlaczego Tritsuseti być zły? - spytał nagle Yeti.

,,Bo wygadałeś im cel mojej podróży i teraz jestem pokłócony z przyjacielem, a pozostali mają mnie za wariata?" odparł w myślach. Ale na głos powiedział tylko:

- Bo nikt mnie nie rozumie.

- Yeti Kotleti rozumieć Tritsuseti.

- Ty nawet nie wiesz, co jest przedmiotem sprawy - Tritsus spojrzał na niego. - Słyszałeś kiedykolwiek o Entitym 303? Albo Herobrine'ie?

Yeti otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale po chwili je zamknął. Nigdy o nich nie słyszał.

- No właśnie - Tritsus wrócił do rozpakowywania się. - Więc nie możesz mnie rozumieć.

- Ale Yeti Kotleti chcieć rozumieć i uwierzyć Tritsuseti.

- Przestań mnie żałować! - Tritsus trzasnął wiekiem skrzyni, a Tytus aż podskoczył przestraszony. - Nikt mi nigdy nie uwierzy i nikt mnie nie zrozumie dopóki nie zdobędę jakiegoś dowodu potwierdzającego moje tezy! A z pewnością nie zrozumie mnie ćwierć inteligentny yeti, który nie umie nawet mówić po ludzku, a za przyjaciela ma jedynie wilka!

Yeti cofnął się o krok. Dolna warga mu drżała i miał minę, jakby miał się zaraz rozpłakać.

- Yeti Kotleti myśleć, że Tritsuseti być przyjacieleti.

- To źle myślałeś - burknął Tritsus i wszedł po schodach na drugie piętro do swojej sypialni zostawiając Yetiego samego.

Był zmęczony i wściekły. Opadł na łóżko i zapatrzył się na pasek szklanego sufitu w swoim dachu. To był dopiero późny ranek, a tyle zdążyło się w tym czasie wydarzyć. Miał nadzieję, że odsapnie sobie po długiej podróży, a zdążył już się pokłócić z dealerem i Yetim Kotletim. Na dealera wciąż był zły, ale gdy pomyślał sobie o Yetim, zrobiło mu się głupio. Przecież on nic nie zawinił. Chciał tylko być miły, a Tritsus podle go potraktował.

,,Nie powinienem był go skrzyczeć" stwierdził w końcu w myślach. ,,Być może on jest aktualnie jedyną osobą, która traktuje mnie poważnie. Nawet jeśli nie do końca wszystko rozumie".

Z taką myślą zszedł piętro niżej, ale nigdzie nie widział swojego gościa.

- Yeti, gdzie jesteś?! - zawołał łagodnym głosem.

Zszedł na parter, ale tam Yetiego również nie było. Za to drzwi były lekko uchylone i poruszały się na wietrze. Serce Tritsusa na chwilę przestało bić.

Yeti uciekł.

Szybko wypadł z domu i rozejrzał się. Nigdzie nie widział ani Yetiego Kotletiego, ani Tytusa, który najprawdopodobniej poszedł razem z nim.

Minecraft Ferajna : Szmaragdowe KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz