Tritsus ledwie się ocknął, a już zauważył, że coś jest nie tak.
Głowa go bolała i ogółem czuł się słabo, dlatego w pierwszej chwili nie mógł dojść do tego co mu nie pasuje w otoczeniu. Dotarło to do niego dopiero po kilku dobrych sekundach.
Sufit nad nim nie był szmaragdowy, lecz ze zwykłego drewna.
Uniósł się ostrożnie na łokciu i rozejrzał. Znajdował się w jakimś niewielkim pokoju, który wyglądał jak każdy zwyczajny dom. Wszystkie jego elementy były drewniane lub kamienne, ani jednej połaci szmaragdu.
,,Albo zdołałem uciec naprawdę daleko poza granice Szmaragdowego Królestwa, albo umarłem" pomyślał.
Usiadł na łóżku i próbował sobie przypomnieć co się właściwie stało. Pamiętał, że uciekał przed szmaragdowymi zombie Zielonego Steve'a. Zagapił się na tajemniczego łucznika, który z nimi walczył i wpadł do rzeki. Musiał stracić przytomność, bo potem pamiętał tylko urywki z jego walki o życie w rwącej wodzie pełnej skał oraz jakiejś nieznanej mu postaci, która wyciągnęła go na brzeg. Potem nie pamiętał zupełnie nic.
Wtedy przypomniał sobie o Yetim. Pamiętał, jak miał go za głupka i nawet parę razy obraził, a ten poświęcił się, żeby mógł uciec. Nie miał pojęcia co z nim zrobi Zielony Steve. Może od razu go zabił, a może uwięził z myślą, że złapie Tritsusa, gdy ten po niego wróci.
,,Być może tak będzie, bo nie mam zamiaru go zostawić" postanowił.
Nagle drzwi się otworzyły i do środka wpadło światło słoneczne. W wejściu pojawiła się jakaś postać, której nie widział wyraźnie pod słońce. Zdołał tylko dostrzec, że przez ramię ma przewieszony łuk i kołczan pełen strzał.
Koło postaci przecisnął się dobrze znajomy kształt, wskoczył na łóżko i zaczął lizać Tritsusa po twarzy. Tytus radośnie merdał ogonem na jego widok. Tritsus uśmiechnął się i go pogłaskał.
- Ciebie też dobrze widzieć - rzekł.
Łucznik zamknął drzwi i dopiero wtedy Tritsus zrozumiał, że ma do czynienia z łuczniczką. Przed nim stała młoda dziewczyna o długich brązowych włosach zaplecionych w długi warkocz sięgający do pasa. Jej niebieskie oczy przyglądały się mu badawczo. Miała na sobie czarną kurtkę z kapturem, szarą bluzkę, ciemnoniebieskie spodnie, wysokie brązowe buty, a na dłoniach czarne rękawiczki bez palców.
Zdjęła łuk oraz kołczan i położyła je w kącie. Na stole położyła świeżo upolowanego królika. Następnie podeszła do Tritsusa i spytała:
- Jak się czujesz?
- Trochę mi słabo - odparł Tritsus.
- Nie dziwię ci się - mruknęła dziewczyna. - Też bym się tak czuła, gdybym spadła do rzeki z wysokości prawie dwudziestu kratek, a potem poobijała się na skałach i omal nie utopiła. Masz szczęście, że kawałek dalej było zejście nad rzekę, inaczej nie wiem czy bym cię wyłowiła.
Tritsus pokiwał głową i przez chwilę trwali w milczeniu. Po chwili człeko-jeż powiedział:
- Dziękuję za pomoc. Czy to ty jesteś tym sprzymierzeńcem, o którym mówił ten głos w mojej głowie?
Pomyślał, że jego wybawicielka pewnie uzna, że nałykał się wody albo uderzył w głowę i bredzi. Ku jego uldze, odpowiedziała:
- Tak, jestem.
- Czyli nie oszalałem - odetchnął z ulgą Tritsus. - A kim jest ten głos?
- Na razie nie mogę tego zdradzić - odparła dziewczyna. - Ale to była jednorazowa akcja, nie powinieneś go już więcej słyszeć - dodała uspokajająco.
CZYTASZ
Minecraft Ferajna : Szmaragdowe Królestwo
FanfictionTritsus od zawsze był zainteresowany zjawiskami paranormalnymi i legendami, a od czasu historii ze Szmaragdem Chaosu ta pasja w nim odżyła. Gdy jednak kolejna jego wyprawa kończy się fiaskiem, przyjaciele zaczynają się zastanawiać, czy on przypadkie...