19. Ostatnia mowa Tritsusa

142 30 23
                                    

Tritsus utkwił wzrok w miejscu, w którym Zielony Steve zniknął mu z oczu, więc w pierwszej chwili nie zauważył kuśtykającej ku niemu postaci. Przeniósł wzrok na Nulla dopiero, gdy ten stanął przed nim. Prawą dłoń wyciągnął ku niemu, lewą ręką zaś obejmował swój bok. Gdy Tritsus przyjrzał się uważniej, spostrzegł, że w tamtym miejscu materia jest jakoś dziwnie rozwiana. Gdy Null przybrał na powrót postać Raven, w miejscu rozwianej materii ukazała się krwawiąca rana zadana mieczem.

Mimo to, na jej twarzy gościł smutny półuśmiech.

- Wstawaj - powiedziała łagodnie. - Jeśli to mają być nasze ostatnie chwile w normlanym świecie, chcę je spędzić z uniesionym czołem, a nie siedząc i rozpaczając nad porażką.

- A jak tu nie rozpaczać? - spytał Tritsus żałośnie. - Przegraliśmy i teraz cały Minecraft i jego mieszkańcy za to zapłacą. Jak możesz być taka spokojna? - dodał.

Raven wzruszyła ramionami i skrzywiła się, bo przy tym ruchu poczuła ranę w swoim boku.

- Przegraliśmy, to fakt. Ale cieszę się, że wybrałam dobrą stronę i mogłam po niej walczyć.

Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, po czym Tritsus zdobył się na słaby uśmiech i przyjął dłoń Raven, a ta pomogła mu się podnieść.

- To był zaszczyt móc walczyć u twego boku - powiedział.

Raven skinęła głową i syknęła, gdy przeszła przez nią kolejna fala bólu. Tritsus pomógł jej się oprzeć plecami o drzewo. Ugięła lekko kolana, ale nie zamierzała siadać.

Usłyszeli kroki. Tritsus obrócił się i zobaczył kroczącą ku nim resztę Ferajny. Wszyscy byli bardziej lub mniej poobijani, a niektórzy odnieśli poważniejsze rany. Damianka trzymała dłoń na zranionym ramieniu. dealerowi leciała krew z nosa. Doknes z podbitym okiem opierał się na Jachimozie, a MWK z ranną nogą na Koshim i Sheo. Szendi miał całą twarz przeoraną pazurami, a lewe oko miał zamknięte. Enzzi, Pan Dziadek, Jachimozianka, Yeti Kotleti, Rambek i Tytus wyglądali na najmniej poturbowanych, choć dało się dostrzec u nich zmęczenie.

Zatrzymali się i przez chwilę stali w milczeniu. Nikt nie wiedział co powiedzieć.

- A już prawie go mieliśmy - westchnął dealer wycierając nos rękawem swojej marynarki.

- Plan był bardzo dobry, tylko przeciwnik okazał się zbyt silny - dodał Doknes.

Pozostali kiwali głowami smutno. Tritsus spuścił wzrok.

- Przepraszam was - powiedział. - Zawiodłem jako dowódca i jako przyjaciel. Nie doszłoby do tego, gdybym nie gonił za tymi głupimi legendami i nie chciał ich za wszelką cenę udowodnić. Nie powinno się igrać z takimi pradawnymi mocami.

Czekał na jakieś słowa krytyki ze strony reszty. Zamiast tego poczuł na ramieniu czyjąś dłoń. Obrócił głowę i spojrzał na Raven. To była jej dłoń.

- Pewnego dnia Zielony Steve i tak by się uwolnił. Ty po prostu przyspieszyłeś cały ten proces. I może nie udało nam się go pokonać, ale przynajmniej próbowaliśmy. A to już coś.

Tritsus wiedział, że stara się go pocieszyć, ale wcale nie poczuł się lepiej. Poczucie porażki i odpowiedzialności było zbyt przytłaczające w tej chwili.

- To co teraz będzie? - spytał MWK.

Zapadło niepewne milczenie. Wszyscy mieli świadomość, że nie mogą już nic zrobić. Mogli tylko czekać, aż Zielony Steve zamieni ich w swoich sługusów i patrzeć jak cały Minecraft, wraz ze wszystkimi żywimi istotami, staje się Szmaragdowym Królestwem.

Minecraft Ferajna : Szmaragdowe KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz