Rozdział 4. Czas

356 27 0
                                    

Blondyn obudził się z ogromnym bólem głowy i całego ciała. Przekręcił się lekko na bok i zauważył, że leży na czymś bardzo twardym i zimnym. Podłoga. Tak się wczoraj upił, że nawet nie pamiętał, jak się tutaj znalazł. Miał na sobie białą, pomiętą koszulę rozpiętą u góry i był bez spodni, tylko w samych bokserkach. Na stopach miał skarpetki w różnych kolorach. Przeciągnął się powoli i jęknął.

- Kurwa mać - powiedział cicho, łapiąc się za głowę.

- Draco. - Usłyszał stanowczy głos.

Nawet nie zauważył, że nie jest sam w pomieszczeniu. Uchylił bardziej oczy, a jego wzrok od razu powędrował na jego matkę, która siedziała niedaleko niego na jednym z foteli i patrzyła się na niego zmartwionym wzrokiem. Wstała z miejsca i podeszła do szafki, na której stała butelka wody i podała mu ją. Podziękował jej i szybko wypił całą zawartość butelki. Nagle poczuł, jakby urodził się na nowo. Przełyk przestał aż tak miłosiernie palić i ogarnęło go orzeźwienie. Podniósł się do pozycji siedzącej, a gdy zauważył, że ma jeszcze siłę, by wstać, wstał i od razu rozwalił się na miękkim fotelu. Czując jego ciepło i miękkość, która była niemal wybawieniem po kilku godzinach snu na podłodze, chciałby jeszcze zamknąć choć na chwilę spać. Jednak Narcyza kucnęła obok niego i położyła mu dłoń na kolanie, czym jasno dała mu znać, że chce z nim porozmawiać.

- Co się stało, że tak się upiłeś? Ostatnio dzieje się to coraz częściej. Bo jeśli to było bez żadnego poważnego powodu, to nie powinno tu mnie być, nie przyniosę ci eliksiru na kaca i zlikwiduję barek - powiedziała pani Malfoy poważnym głosem.

- Weasley się stał - powiedział zdenerwowany. Nigdy nie zwierzał się matce i teraz nawet nie wiedział, jak i kiedy te słowa tak szybko opuściły jego usta.

Dopiero teraz do niego dotarło, co tam się wczoraj zdarzyło. Nie wiedział, czemu mu wczoraj nie przypierdolił. Powinien to zrobić i to potężnie. Najlepiej by było jeszcze gdzieś się przenieść, żeby ludzie znowu nie mieli powodu do plotek. Jednak tego nie zrobił. Nie dość, że przy tylu ludziach powiedział, że był śmierciożercą, to jeszcze wspomniał o jego zadaniu, którego nie wykonał. Był zły na siebie, że dał się sprowokować i, że w ogóle zaczął z nimi rozmawiać.

W trakcie tego "spotkania" dowiedział się jednej, niezbyt przyjemniej rzeczy. Oni też wracają do Hogwartu. Mógł się tego spodziewać, bo to przecież cholerni Gryfoni z Granger na czele, która ceni szkołę ponad wszystko, ale wolałby, żeby nie wracali. I tak już pewnie będzie miał dość innych osób i nauczycieli, a przez to, że oni też wracają do Hogwartu, to albo Golden Trio skończy w Świętym Mungu, ewentualnie w Azkabanie.

Nie chciał więcej opowiadać matce o tym, co ten rudy idiota mu mówił, więc Narcyza, widząc, że nic więcej jej nie powie, wyszła i po chwili wróciła z eliksirem na kaca. Blondyn wziął od niej eliksir i wypił, a potem poszedł się wykąpać. Pogniecione ubranie, roztrzepane włosy i ten odór alkoholu sprawiły, że musiał wziąć prysznic w pierwszej kolejności. Stanął pod prysznicem i włączył chłodną wodę, żeby się rozbudzić.

Stał tak z zamkniętymi oczami, a krople wody spływały po jego dobrze wyrzeźbionym ciele. Gra w Quidditcha, regularne treningi i w miarę zdrowe odżywianie się robiły swoje. Nie mógł narzekać na swój wygląd, ale na jedną rzecz nie mógł patrzeć. Mroczny Znak na lewym przedramieniu. Mimo że Voldemort zmarł, Znak był nadal widoczny, choć z dnia na dzień coraz bardziej bladł. Przez to, przy innych osobach, nawet w największy upał, musiał chodzić w koszulach z długim rękawem, co nie było ani trochę wygodne i przez to często był o to pytany.

Po chwili wyszedł spod prysznica i wytarł się ręcznikiem. Założył szare dresy i wyszedł na balkon zapalić.

Papierosy to była jedyna mugolska rzecz, z której korzystał i którą nawet polubił. Jakiś czas temu przeniósł się z Blaise'em do mugolskiego Londynu i tam w jakimś klubie tego spróbował. Co prawda na początku, przy pierwszym zaciągnięciu, myślał, że się udusi, ale z czasem odnalazł ten spokój i możliwość pozbycia się całej złej energii ze swojego ciała i umyślu. Spodobało mu się i nakupił sobie kilkanaście paczek, żeby nie musieć udawać się często do mugolskiego sklepu.

Nie byłam sobą | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz