Rozdział 12. Sprawdzian umiejętności

429 44 33
                                    

Nadeszła już połowa września, pogoda zrobiła się chłodniejsza i bardziej deszczowa, a uczniowie coraz rzadziej wychodzili na zewnątrz, zwłaszcza po zmroku. Patrole Hermiony i Draco za każdym razem wyglądały tak samo. Nie odzywali się do siebie i zawsze chodzili tą samą drogą. Jak do tej pory, tylko dwa razy spotkali się z „zabłąkanymi" uczniami i co było trochę dziwne, były to zawsze pary uczniów ze Slytherinu i Gryffindoru. Przez to nie mieli problemu z wymierzeniem im kary, bo oboje musieli być sprawiedliwi wobec uczniów ze swoich domów.

W tym tygodniu miały się także zacząć treningi Quidditcha i wyjścia do Hogsmeade. Nauczyciele pozwalali sobie na więcej i zadawali im coraz to więcej prac domowych, przez co uczniowie mieli o wiele mniej czasu, by spotykać się z przyjaciółmi. Na lekcjach był wymagany trudniejszy materiał, profesorowie byli bardziej surowi, co uświadamiało każdemu, że rok szkolny się już na dobre zaczął i trzeba będzie wkładać więcej pracy w naukę. Nie było już czasu na odpoczynek.

Hermiona nadal do tej pory nie rozmawiała z Ronem, bo doszła do wniosku, że ona nie będzie za nim latać i nie będzie się go niczego prosić. To by tylko jeszcze wszystkim pokazało, że nie ma nawet szacunku do samej siebie. Jeśli sam będzie chciał, to do niej przyjdzie i ją przeprosi. Jednak minęło już dwa tygodnie od tamtego wydarzenia w Wielkiej Sali, a on ani słowem się do niej nie odezwał. Traktował ją po prostu jak powietrze. Sama nie wiedziała, czy ją to bardziej smuci, czy denerwuje. Widziała go codziennie wiele razy czy to na lekcjach, czy w Wielkiej Sali, czy nawet idącego jednym ze szkolnych korytarzy, lecz on nigdy nie zwracał na nią żadnej uwagi. Gdy tylko się mijali lub przypadkiem stali koło siebie przy wejściu do sali, rudowłosy odwracał głowę w drugą stronę, jakby jej nie widział, albo nie chciał jej zobaczyć. Co by nie było powodem, zachowywał się niezbyt dobrze. Gdyby tak robił jej wróg, no to dobra, nie lubią się od zawsze i tyle, nic dziwnego się nie wydarzyło. Ale Ron? Przyjaźnili się od pierwszego roku w Hogwarcie. Później przez jakiś czas byli parą. No i co teraz? Wiadomo, było między nimi różnie, raz się kłócili, raz się przytulali. Ale mimo to, po tym wszystkim, co razem przeżyli, nie powinien tak robić. Hermiona była osobą, która nie trzymała zbytnio urazy do kogoś bliskiego. I gdyby nie jeden szczegół, to pewnie ona by wyciągnęła pierwsza rękę do Rona. Ale tym szczegółem jest to, jak bardzo źle ją potraktował. Wyzwał na głos od szlam w Wielkiej Sali. Założył się o nią.

W tej sytuacji Hermiona nie mogła przeprosić go pierwsza. Nie mogła. To by było zbyt wiele. Ból po tym wszystkim nadal pozostał. Obrzydzenie. Niezrozumienie. Wściekłość. Zażenowanie. Smutek.

Jednak tu chodziło o samego Rona, nie o Lavender i jej udział w tym wszystkim. Co prawda mogła ona zarywać do rudego, jak to robiła na szóstym roku, jednak to on, wiedząc, że ma dziewczynę, zdecydował. Ostatnio było jednak dziwne to, że Lavender mniej się kleiła do Rona, nie całowali się publicznie i można nawet było zauważyć większe zaangażowanie Weasleya niż Brown w ten związek. Na tych lekcjach, na których nie byli usadzani, siedzieli razem. Hermiony zdaniem, gdyby nie zachowanie Rona, to wyglądaliby jak dobrzy przyjaciele, a nie, jakby byli w związku.

Zdarzało się też czasami, że niektórzy w Hogwarcie nadal patrzyli na Hermionę krzywym wzrokiem. I tu nawet nie chodzi o większość uczniów Slytherinu, bo oni od zawsze tak na nią patrzyli, głównie ze względu na pochodzenie, ale o resztę uczniów. Kiedy szła korytarzem, słyszała, jak ludzie o niej rozmawiają. Z jednej strony, chciałaby im wytłumaczyć to wszystko, żeby wreszcie przestali i dali jej spokój, ale jak to mówią, tylko winny się tłumaczy. Do tego z drugiej strony nie chciała się spowiadać osobom, których nie znała i którym nie ufała. Dlatego też przez ten czas nic z tym nie zrobiła i nadal musiała słuchać szeptów innych osób, gdy przechodziła. Na szczęście zainteresowanie jej osobą z dnia na dzień malało, bo dochodziły inne sytuacje w szkole, jednak nadal dało się słyszeć jakieś słowo o niej. Rzadko kiedy ludzie o niej tyle rozmawiali, więc kiedy nadarzyła się okazja, to szli na całego.

Nie byłam sobą | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz