Rozdział 8. Biel

454 44 16
                                    

Kasztanowłosa powoli oprzytomniała i poczuła, że leży na czymś bardzo miękkim. Ostatnia rzecz, jaka była w jej głowie, to zimna i twarda podłoga, na którą upadła i szare oczy. Jednak podłoga teraz była miękka i nie wiedziała co się dzieje, jak się tu znalazła.

Powoli otworzyła oczy, ale oślepiające światło jej na to nie pozwalało. Postanowiła najpierw podnieść się do pozycji siedzącej. Potem nareszcie udało jej się otworzyć oczy i zobaczyła biel. Wszędzie biel. Na początku pomyślała, że obudziła się w Skrzydle Szpitalnym, ale jednak zmieniła zdanie, gdy tylko dotknęła ziemi. Podłoże było jakby z waty, ale nie było aż takie miękkie, nie zauważyła też żadnych mebli ani innych osób. Spostrzegła, że ma na sobie jakieś białe ubranie, przypominające prześcieradło, miała też związane włosy w warkocz, a w nim wplecione złote paski, które mieniły się jakby od światła, mimo że nie mogła zobaczyć jego źródła. Zmarszczyła brwi ze zdziwienia, bo nie przypominała sobie, że go zaplatała czy żeby ktoś inny jej zaplątał. Teraz już całkowicie nie miała bladego pojęcia, co tu się dzieje. Chciała odszukać odpowiedzi na wszystkie pytania, które kotłowały się w jej głowie.

Odwróciła się do tyłu i nagle zauważyła jakąś postać, jakąś starszą kobietę, ale nie mogła stwierdzić kto to, bo w tym „pomieszczeniu" była tak jakby gęsta mgła. Usłyszała jednak melodyjny głos tej kobiety.

- Witaj Hermiono Jean Granger, córko mugoli Jean i Toma Granger. Oto dzisiejszego dnia, zostałaś wybrana przez nas, jako ta, co otrzyma ogromną moc i umiejętności. Ucz się nad nią panować, bo może Ci się kiedyś przydać. Używaj jej tylko do walki ze złem. Czekaliśmy na ciebie przez setki lat. Całkowitą moc otrzymasz o północy, w drugą sobotę jedenastego miesiąca. Wtedy się jeszcze raz spotkamy.

Głos kobiety z każdym zdaniem robił się cichszy, a w końcu kobieta zamilkła. Hermiona przeanalizowała to, co usłyszała i zadała pytania, które ją najbardziej nurtowały.

- Jaka moc? Jakie umiejętności? Jakie zło, przecież Voldemorta już nie ma. Kim pani jest?

Pytania wystrzeliwały jej z ust jak z karabinu maszynowego. Na te pytania kobieta nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się i zaczęła się oddalać. Kasztanowłosa wstała i zaczęła za nią biec, ale kobieta coraz szybciej się oddalała, aż w końcu zniknęła. Stała sama pośrodku bieli i nagle usłyszała jakieś kilka głosów naraz, które coś śpiewały, mówiły. Niektóre słowa udało jej się wyłapać.

...przyjaciel wrogiem, wróg przyjacielem...

...piękna ozdoba, lecz w środku samo zło...

...czerwony, a może zielony...?

...IMPERIO...

...wieża astronomiczna...

...nadal cię potrzebuję...

Po ostatnim słowie nastąpiła głucha cisza. Rozejrzała się dookoła, ale nadal nikogo nie ujrzała i nie mogła określić, skąd te dźwięki dochodziły. Niespodziewanie Hermiona poczuła, jakby coś przez nią przeszło. To uczucie było podobne do tego, jak w Hogwarcie duch przez kogoś przelatywał. Nie było ono zbyt przyjemne. Znowu usłyszała głos, lecz tym razem w jej głowie. Był zdecydowanie inny, mogła nawet stwierdzić, że ten należał do jakiegoś mężczyzny.

- Usłyszałaś przed chwilą fragmenty z przyszłości. Zastanów się sama, jak tę wiedzę wykorzystasz...

Głos ucichł, wszystko wokół niej zawirowało, a kasztanowłosa usunęła się na ziemię.

~~~

Cała klasa już wstała, by spróbować transmutować się w kota. Gdy każdy już zaczął rzucać na siebie zaklęcie, Granger upadła. Draco się za bardzo tym nie przejął, ale zaciekawiło go to. Widział bowiem, że inni uczniowie tak nie reagowali. Zanim zamknęła oczy, ich spojrzenia się spotkały. Potem widział tylko McGonagall i bardziej przejętych uczniów, którzy do niej podbiegli. Pani profesor wysłała patronusa do pielęgniarki i zaczęła rzucać jakieś zaklęcia diagnozujące. Gryfonka cały czas się trzęsła, pociła się i miała zaciśnięte dłonie oraz szczękę. W sali zapanował chaos. Każdy, nawet Draco, zrozumiał, że sytuacja jest poważna.

Nie byłam sobą | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz